Wichniarek o meczu z Ukrainą: Wynik na tak, ale gra zdecydowanie na nie!
W środę wieczorem na przepięknym stadionie w Chorzowie niestety, przepięknej gry naszej reprezentacji nie widzieliśmy. W tym eksperymentalnym składzie oczekiwania w stosunku do wyjściowej jedenastki nie były wygórowane, dlatego wynik cieszy, ale to chyba jedyny pozytyw tego meczu.
No może jeszcze udany debiut Płachety, ukoronowany asystą przy bramce Modera na 2:0, Skorupski, który w końcu mógł zakończyć mecz bez straconej bramki, oraz druga bramka z rzędu w meczu o stawkę Piątka.
In minus to gra doświadczonych pomocników Góralskiego, Klicha i Zielińskiego, którzy w żadnym momencie spotkania nie potrafili wygrać walki o środek pola z Zinczenko, Kowałenko i Makarenko.
Po raz kolejny „poświęcony” został Klich, aby znaleźć miejsce na boisku dla „Ziela”. Odbiło się to negatywnie na grze tego pierwszego, bo pozycja defensywnego pomocnika nie wychodzi mu już od dłuższego czasu.
Z kolei Zieliński w wywiadzie po meczu przyznał, że ciężko przechodził COVID’19 i nie ma jeszcze sił. To dlatego w klubie gra końcówki. Pytanie czy Jerzy Brzęczek powinien powoływać w takim momencie tego piłkarza, czy nie lepiej byłoby zostawić go w Neapolu aby treningiem indywidualnym wrócił do wysokiej formy fizycznej?
Góralski pokazał swoje walory, będąc najlepszym z pomocników. Bardzo ambitny, waleczny i agresywny, ale błędów się też nie ustrzegł. Jego gra taktycznie wyglądała bardzo słabo. Sygnał, który dawał do wyjścia do wysokiego pressingu się ceni, ale to nie od defensywnego pomocnika oczekujemy ataku na środkowego obrońcę zespołu przeciwnego. Takie zachowanie zaburza strukturę całej linii pomocy, stwarza ogromne luki między formacjami i chaos w grze defensywnej zespołu.
Fajnie, że chciał „przyostrzyć”, ale to napastnicy są pierwszymi obrońcami po stracie piłki, następnie skrzydłowi plus w tym przypadku Klich i Zieliński, którzy w pierwszej linii powinni wychodzić do pressingu. Te błędy plus często spóźnieni nasi zawodnicy, pozwalały dobrze wyszkolonym technicznie Ukraińcom na wyjścia kilkoma podaniami z obrony do szybkiego ataku.
Nasza gra defensywna była rozerwana. Eksperymentalna linia czwórki obrońców bardzo mocno odczuwała tego skutki, nasi rywale stwarzali sobie łatwo dużo sytuacji pod bramką. Niestety, bardzo utalentowani środkowi obrońcy Walukiewicz i Bochniewicz byli często osamotnieni w rozbijaniu ataków, a w rozegraniu piłki od tyłu mało aktywni boczni obrońcy nie ułatwiali im zadania.
Cała obrona nie radziła sobie z dużą liczbą prostopadłych, penetrujących podań z drugiej linii Ukraińców i tylko ogrom szczęścia i bardzo dobra postawa bramkarza pozwoliła nam „zagrać” na zero z tyłu.
Gumny i Rybus mieli bardzo mało akcentów ofensywnych, co nie pomagało stwarzać zagrożenia pod bramką Łunina. Do tego napastnicy odcięci od podań, mało dośrodkowań i strzałów z drugiej linii. Słaba współpraca Milika z Piątkiem, co nie do końca nas zaskoczyło, gdyż brak rytmu meczowego obu naszych napastników był widoczny.
Arek musi jak najszybciej rozwiązać problemu klubowe dla swojego i reprezentacyjnego dobra. W lepszej sytuacji znalazł się Krzysiek, który kolejnym trafieniem łapie pewność siebie, a przy kontuzji konkurenta do wyjściowej jedenastki Herthy będzie teraz pierwszym wyborem w klubie.
Mecz bardzo dziwny. Wielu powie, że szczęście sprzyja lepszym, ale obiektywnie patrząc na to spotkanie to byliśmy gorsi pod wieloma względami od podopiecznych Szewczenki. Chcieliśmy zobaczyć zespół, który potrafiłby narzucić swój styl gry, podobnie jak to miało miejsce w meczach październikowych.
Niestety, zobaczyliśmy znowu stare błędy, ale na szczęście w takim personalnym ustawieniu nasza reprezentacji już więcej nie zagra. Skończyły się mecze towarzyskie, teraz jest Liga Narodów i mecze z Włochami i Holandią oraz grudniowe losowanie grup el. MŚ poprzedzające marcowe spotkania o punkty.
Selekcjoner ma dużo materiału do analizy, młodzi jak Moder, Jóźwiak, Szymański i na nowo Klich czy Linetty zamieszali stara talią kart. Konkurencja i walka o grę w pierwszym składzie trwa i to jest największy pozytyw kończącego się pandemicznego roku 2020.
Przejdź na Polsatsport.pl