Kowalski: Legia liderem, dlaczego nikt nie chwali mistrza?

Piłka nożna
Kowalski: Legia liderem, dlaczego nikt nie chwali mistrza?
fot. Cyfrasport
Nowym liderem PKO BP Ekstraklasy została Legia Warszawa.

Nowym liderem Ekstraklasy została Legia. Mistrzowie Polski pokonali w Krakowie Cracovię 1:0 i wykorzystali potknięcie Rakowa Częstochowa, który zremisował z Lechem 3:3. Widać, że zaczyna działać nowa miotła, czyli jest efekt nowego trenera Czesława Michniewicza. Drużyna z Warszawy zaczyna grać tak jak zespoły, które wcześniej prowadził ten szkoleniowiec.

Na sześć meczów ligowych, w których Legię prowadził były selekcjoner młodzieżówki jego zespół wygrał pięć, jeden zremisował. Zdobył 16 punktów na 18 możliwych. Jak na szkoleniowca, który nie miał żadnego wpływu na politykę personalną, letnie transfery i musiał szybko zacząć zarządzać zastaną nieco rozbitą ekipą, to rezultat całkiem przyzwoity. Każdy inny zespół po takiej serii wychwalany byłby pod niebiosa, a zmiana trenera uznawana byłaby za ozdrowieńczą. W tym przypadku tak się jednak nie dzieje. Komplementów wysłuchuje przede wszystkim Lech, ale także Raków, Górnik, nawet Zagłębie. Dlaczego nie docenia się Legii?

 

ZOBACZ TAKŻE: Kowalski: Mecz sezonu za nami. Lech zagrał z Rakowem w dwa ognie 

 

Oczywiście kac po porażce w eliminacjach Ligi Europy z Karabachem Agdam wciąż nie przestaje doskwierać i cały czas głównie przez ten pryzmat Michniewicz jest oceniany. Bo jednak nie okazał się cudotwórcą, a były takie oczekiwania. Do tego nastrój wokół drużyny popsuło zamieszanie z meczem o Superpuchar Polski, kiedy nowy trener z racji swoich obowiązków w młodzieżówce nie siedział na ławce rezerwowych, a drużyna w fatalnym stylu poległa w prestiżowym starciu u siebie z Cracovią. I jeszcze w tamtym czasie dochodziła niechęć kibiców do trenera, który przybył z nieprzyjaznego „zewnątrz”, w zamian za legionistę z krwi i kości, czyli Aleksandara Vukovica.

 

Poza tym zwycięstwa Legii w lidze, nie są jakoś wyjątkowo spektakularne. Owszem, to nad Lechem zrobiło wrażenie, bo udało się wygrać w ostatniej chwili, a gole strzelali debiutant (Skibicki) i drugi rezerwowy (Lopes) uznawany za największy transferowy niewypał, a udało się to dzięki nosowi Michniewicza. Ale to mało. Jakieś 2:1 ze Śląskiem czy Zagłębiem? Teraz ledwie 1:0 z Cracovią?

 

Na nikim wielkiego wrażenia to nie robi, bo od Legii wymaga się więcej. Legia ma grać jak z nut... Ma przecież największy budżet, największe możliwości, teoretycznie najlepszych, bo najlepiej opłacanych zawodników.

 

I trzeba powiedzieć wprost, że nie są to oczekiwania przesadzone. Od graczy i trenerów zarabiających krocie po prostu należy wymagać, a rzeczywistą weryfikacją wartości postępu jest zawsze przede wszystkim konfrontacja europejska. Obrona kolejnego mistrzowskiego tytułu to nie powinien być dla takiego klubu szczyt marzeń i sufit nie do przebicia.

 

ZOBACZ TAKŻE: Serie A: AC Milan liderem! Zlatan Ibrahimovic zachwycił w Neapolu

 

Jednak sam fakt, że Legia wysforowała się na pozycję lidera musiał zostać zauważony i jest chyba wyraźnym sygnałem, że coś w drużynie z Łazienkowskiej drgnęło. Nie chodzi nawet o sam wynik, ale widać, że zawodnicy znacznie lepiej biegają, znów są zmotywowani, najprawdopodobniej oprócz zabiegów czysto sportowych trener popracował nad sferą mentalną swoich graczy, czyli wykorzystał umiejętność, która zawsze było jego atutem (sztuczki socjotechniczne, motywacyjne itp.). Odważnych decyzji też się nie boi: w Krakowie posadził na ławce Artura Boruca i Michała Karbownika, o szansie dla debiutantów wspominałem. Jak zwykle sprzyja mu szczęście - vide: to co działo się w doliczonym czasie gry dwóch ostatnich spotkań.

 

Oczywiście, tak jak w swoich poprzednich klubach, Michniewicz zaczyna od poprawienia gry obronnej, do niej przywiązuje ogromną wagę i z tego też powodu nie cieszy jakimś wyjątkowym uznaniem, bo to nie jest gra widowiskowa, widać w tym jakąś kalkulację, na pewno drużyna nie idzie na całość. Można się na to zżymać, oczekiwać czegoś więcej, ale... czy to źle, że jego drużyna poprawiła liczby, przestała tracić gole i zaczęła wygrywać mecz za meczem? Jest to przecież jakaś taktyka, strategia, być może baza na której zamierza osiągnąć więcej.

 

Legia ewidentnie zaczyna się budzić.

Cezary Kowalski, PN, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie