Antoni Piechniczek: Lewandowski wyjątkowy, ale nigdy nie da kadrze tyle, co Lato

Piłka nożna
Antoni Piechniczek: Lewandowski wyjątkowy, ale nigdy nie da kadrze tyle, co Lato
Fot. Cyfrasport
Piechniczek: Trzeba poćwiczyć inny system gry, w którym Lewandowski będzie się cofał, pokazywał kolegom, był aktywny, starał się. Taki schemat nie tylko pomoże mu, ale i pozostałym, bo będą widzieć, że kapitan bardzo chce.

Lewandowski jest w ciągłym stresie, bez możliwości złapania oddechu czy jakiegoś luzu. Ktoś taki może podświadomie szukać tego luzu w grze towarzyskiej reprezentacji – mówi Antoni Piechniczek, selekcjoner reprezentacji w latach 80., kiedy jego drużyna zajęła trzecie miejsce na mundialu i 90.

Dariusz Ostafiński: W Cafe Futbol mówił pan, że podszczypujący trenera kadry w mediach Robert Lewandowski u pana by sobie nie pograł.

 

Antoni Piechniczek, były selekcjoner kadry, z którą zajął trzecie miejsce na mundialu: Tak powiedziałem, ale potem zdałem sobie sprawę, że trzeba dobrać kontekst do czasów. Nie wiem, jak zareagowałbym na dziwne milczenie Lewandowskiego po pytaniu dziennikarza i na to co powiedział później. Z drugiej strony, tak myślę, sam Lewandowski nie zachowałby się tak w tamtej kadrze, którą ja prowadziłem wiele lat temu.

Antoni Piechniczek poprowadził kadrę do dwóch mundialu. W Hiszpanii w 1982 roku wywalczył z nią trzecie miejsce. Zbigniew Boniek był jedną z gwiazd tamtej drużyny. W Meksyku w 1986 roku Polska odpadła w 1/8 finału
Antoni Piechniczek prowadził kadrę na dwóch mundialach. W Hiszpanii w 1982 roku wywalczył z nią trzecie miejsce. Zbigniew Boniek był jedną z gwiazd tamtej drużyny. W Meksyku, w 1986 roku Polska odpadła w 1/8 finału.

 

Dlaczego?

 

Inne czasy były. Poza tym uważam, że zawodnicy, w tym Lewandowski, mają na tyle wrodzonej inteligencji i kindersztuby, że robią tyle, ile mogą i ani trochę więcej. Lewandowski ma w obecnej kadrze określony status, nie jest już tym samym zawodnikiem, którym był, kiedy zaczynał. Dziś to gwiazda, na której skupia się niemal cała uwaga. On jest pod ostrzałem mediów i mniej lub bardziej trudnych pytań. Po słabym meczu nie chciał opowiadać banialuk, pewnie dlatego chwilę milczał przed odpowiedzią. Wyszła z tego pewna niezręczność. Nie wierzę w to, że on chciał uderzyć w trenera. Wszystko jednak zostało wyolbrzymione, a milczenie Lewandowskiego dolało oliwy do ognia.

 

Kiedy przestał milczeć, powiedział, że było coś nie tak z taktyką. Tak jakby jej nie rozumiał.

 

Jak ktoś czegoś nie rozumie, to musi podnieść rękę i zapytać, a wtedy trener powinien mu to raz jeszcze wytłumaczyć. Jeśli Lewandowski uważa, że praca nad taktyką wykonywana na treningach nie jest do końca efektywna, to powinien porozmawiać o tym z trenerem. Parę chwil przy popołudniowej kawie i temat byłby rozwiązany. Po co zawodnik ma narzekać po meczu, skoro można problem rozwikłać wcześniej. Zresztą każdy piłkarz musi mieć świadomość, że występ drużyny to wspólne dzieło trenera i zawodników.

 

A pana nie niepokoi to, że kadra już tyle ze sobą gra i teraz pada stwierdzenie z ust najważniejszego zawodnika: taktyka szwankuje.

 

To fakt, że ci piłkarze tyle ze sobą grają, że powinni się rozumieć. Zasadniczo nie przyjmuję jednak tego tłumaczenia. Słowa o taktyce były po meczu z Włochami, a trzy dni później graliśmy z Holendrami, którym szybko strzeliliśmy gola i ja muszę powiedzieć, że ten mecz był do wygrania. I to pomimo tego, że rywal wyglądał lepiej. Przegraliśmy, bo w drugiej połowie każda nasza zmiana osłabiała zespół, a każda ich zmiana przekładała się na poprawę. Wchodzili u nas zawodnicy, którzy nie pomyśleli o tym, że trzeba jeszcze te dwadzieścia minut dograć w dobrym stylu, żeby nie zmarnować dorobku kolegów.

 

W sumie szkoda, że sam Lewandowski nie powiedział później: co poeta miał na myśli.

 

Myślę, że wolał już nic nie mówić, bo zrozumiał swój błąd. Nie chciał utrzeć nosa trenerowi, ale tak to zostało odebrane, więc wziął to na przeczekanie.

 

A pan miał w swojej kadrze takie sytuacje, miał pan swojego Lewandowskiego?

 

Miałem ich aż trzech. To było w trakcie mojej drugiej przygody z reprezentacją, gdzie po meczu z Rosją, przegranym 0:2, odsunąłem Juskowiaka, Kowalczyka oraz Iwana. Grali tak fatalnie, że po pierwszej połowie zostawiłem ich w szatni. Bez nich gra lepiej wyglądała, a ja miałem swoje reguły. U mnie w szatni rządził trener, a jak ktoś się nie podporządkował, to kończyliśmy współpracę.

 

Z tego co powiedział pan wcześniej, to do Lewandowskiego nie należy jednak przykładać jakiejś starej miary i wyrzucać go poza nawias. Pytanie, co można z nim zrobić, żeby maksymalnie wykorzystać go dla kadry?

 

Każdy mecz Bayernu, w którym gra Lewandowski jest o coś. To dla niego olbrzymi koszt fizyczny i psychiczny. On musi zostawić tam masę zdrowia.

 

Chce pan powiedzieć, że mecze w reprezentacji są dla niego spotkaniami gorszej kategorii?

 

Nie. Jednak mecze Ligi Narodów, które są w istocie spotkaniami towarzyskimi, nie powodują u niego tej mobilizacji i tego spięcia. To wszystko się pojawi w meczach o punkty, czy tych na Euro. Ten stres, z którym Lewandowski żyje w Bundeslidze, gdzieś musi znaleźć ujście. Pamiętajmy, że mamy do czynienia z zawodnikiem, który z jednej strony jest gwiazdą, ale z drugiej musi na ten status cały czas pracować. On wie, że musi strzelić bramkę w każdym meczu, a jak w kilku nie strzeli, to jego akcje pójdą w dół. W tej Bundeslidze zawodnicy są egoistyczni. Wielu zawodników ryzykuje, gra na siebie, bo oni też walczą o skład. Lewandowski jest w ciągłym stresie, bez możliwości złapania oddechu czy jakiegoś luzu. Ktoś taki może podświadomie szukać tego luzu w grze towarzyskiej reprezentacji. Dlatego nie mówimy o maksymalnym wykorzystaniu zawodnika przez pryzmat meczu towarzyskiego.

 

Maluje nam się jednak człowieka, który ugina się pod ciężarem problemów.

 

No tak, bo do tego można jeszcze dodać stres związany z tymi medialnymi przepychankami z byłym menedżerem Cezarym Kucharskim. Sytuacja Lewandowskiego nie jest dobra, ale on ma wiele cech dobrego sportowca, który chce wygrywać, a na dokładkę pomóc innym. W sumie to postać pozytywna, to dobrze, że on został kapitanem tej kadry.

 

Pan odwołał się do Bayernu, to ja zapytam, kiedy w kadrze zobaczymy Lewandowskiego takiego, jak w Bundeslidze?

 

Nie zobaczymy, bo on w reprezentacji musi grać inaczej niż w Bayernie. Musi się więcej ruszać, pomagać kolegom, rozgrywać piłkę, asystować, a nie czekać na podania w polu karnym, bo trzech rywali do niego doskoczy i nie zrobi sztycha.

 

Lewandowski w reprezentacji, to dobre występy w eliminacjach, ale przeciętne na dużych imprezach. W sumie można zrozumieć niedosyt, że gracz światowego formatu nie daje tej kadrze więcej?

 

Takiego piłkarza jak Lewandowski nigdy nie mieliśmy. Deyna, Boniek, czy Lubański, żaden z nich nie osiągnął w klubie, tyle, co Lewandowski. W reprezentacji to jednak wymieniona trójka dała z siebie więcej, bardziej się zapisała. Takich zawodników ważnych dla kadry było więcej. Choćby Lato. Lewandowski już nigdy nie strzeli tylu bramek na wielkich imprezach, co on, bo jest po trzydziestce, a potrzebowałby z trzech mundiali. Nie znaczy to jednak, że Lewandowski nie może być na wielkich imprezach lepszy. Trzeba jednak poćwiczyć inny system gry, w którym Lewandowski będzie się cofał, pokazywał kolegom, był aktywny, starał się. Taki schemat nie tylko pomoże mu, ale i pozostałym, bo będą widzieć, że kapitan bardzo chce.

 

To jeszcze na koniec zapytam, czy to dobrze, że Jerzy Brzęczek zostaje na stanowisku trenera kadry?

 

Inaczej być nie może. Za kilka miesięcy kolejne ważne mecze, bez żadnych prób i testów, więc nie ma sensu szukać teraz trenera we Włoszech, czy gdzieś indziej. To nie jest czas na testy i eksperymenty na kluczowym stanowisku.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie