Roy Jones Junior: Król Kogut

Sporty walki
Roy Jones Junior: Król Kogut
fot. PAP/EPA
W sobotę w nocy spotkają się dwie legendy boksu. Roy Jones Junior i Mike Tyson

Legenda boksu. Talent, jaki zdarza się raz na sto lat, o Roy’u Jonesie Juniorze już pewnie wszystko napisano. Czas na prywatne spojrzenie na pięściarza, który już od dawna nikomu nie musi nic udowadniać... ale ciągle chce. - Widzisz tego koguta? To jego klatka. On tu rządzi, to jego świat - mówi Roy Junior, doskonale pamiętający to, czego nauczył go ojciec, Duży Roy, kiedy wybierali koguty do walki, która zwykle kończyła się śmiercią lub zwycięstwem. - Jesteś królem albo jesteś nikim.

Roy zawsze chętnie rozmawia o boksie, bo boks naprawdę ogląda. I lubi. Znam wielu, nawet dzisiaj, mistrzów pięści, którzy oglądanie boksu zaczynają i kończą na podpatrywaniu taśm z potencjalnym rywalem. Nie Roy - godzinami oglądał starych i nowych mistrzów, zawsze miał na ich temat coś do powiedzenia. Ale boks to nie była i chyba nie jest jego największa miłość. Ta pierwsza to były walki kogutów, nieodwracalnie związana z ojcem Jonesa - Dużym Royem. Dla Roya Seniora, po ciężkiej pracy liczyły się tylko dwie rzeczy - trening syna i walki kogutów. Na farmie, kilkanaście kilometrów od Pensacoli na Florydzie gdzie się wychował, nie było nic innego niż pola kukurydzy i nie liczyło się nic więcej niż walki kogutów. Roy Junior, wspominając tamte czasy zawsze mówi:

 

- Oglądaliśmy godzinami, dzień po dniu, rok po roku, klatki z kogutami. Każdego dnia, bo trzeba się było nauczyć, który z nich się nadaje, a na którym stracimy pieniądze. To była ciężka praca, a ojciec zawsze powtarzał: Nie szukaj największego. Szukaj takiego, który się ciebie nie przestraszy.

 

Takie same zasady obowiązywały, kiedy Duży Roy trenował boks z synem na zrobionym przez siebie ringu.

 

- Ojca najbardziej denerwowało kiedy płakałem. Nie mogłem mu w ringu nic zrobić bo miałem dziesięć lat, a on był wielkim facetem. Im więcej płakałem, tym bardziej się ze mnie śmiał. W nocy wymyślałem sposoby jak z nim wygrać.

 

ZOBACZ TAKŻE: Magia Mike'a wciąż działa, a wiek to tylko liczba

 

Pięć lat później o Royu wiedzieli już wszyscy, ale to niczego w życiu Juniora nie zmieniło. Ołeksandr Usyk chwalący się dziś tym, że walczy czterominutowe rundy na sparingach? Piętnastoletni RJJ, w 35-stopniowym upale Florydy, po godzinie skakanki robił osiem rund bez żadnej przerwy, z rywalami zmieniającymi się co trzy minuty. To na rozgrzewkę. Później był trening siłowy - osiem rund walki z cieniem - z cegłą w każdej ręce.

 

- Ojciec ciągle powtarzał, kiedy tylko widział, że jestem zmęczony: “Chcesz być tylko średniakiem, czy królem?” Zawsze krzyczałem - “królem!”.

 

Srebrny medal z Seulu, który był złotym, też niczego nie zmienił. W domu Dużego Roya pojawia się Emanuel Steward z Lou Duvą. Oferowali 300 tysięcy dolarów, samochód, dom i konia plus 60 tysięcy dla Dużego Roya i jeszcze 25 tysięcy na fundusz mający pomóc w nauce jego rodzeństwu. Junior mówi "nie", wierzy w ojca.

 

ZOBACZ TAKŻE: Daniel Dubois: "Będzie cios jak dynamit!". Joe Joyce: "Jesteś tylko przeszkodą na drodze"

 

Przez następnych kilka lat, już jako zawodowiec, Roy wygrywa walkę za walką, ale nie z rywalami, którzy wzbudzają czyjekolwiek zainteresowanie. Duży Roy i Junior są coraz bardziej oddaleni od siebie, stają się wrogami, a czarę goryczy przelewa dzień, w którym Duży Roy zabija ulubionego psa syna.

 

- Nawet kiedy wygrałem z Bernardem Hopkinsem, rok po tym, jak przestałem z ojcem rozmawiać, nikt nie był przekonany co naprawdę potrafię - wspomina Roy. - Trzeba było dopiero pojedynku z Toney’em.

 

Po rozstaniu z ojcem, dla Juniora każda walka o własny honor - udowadnianiem, że Big Roy nie miał racji, że na wielki boks dla syna jest jeszcze za wcześnie.

 

Larry Merchant, zapowiadając listopadowy pojedynek Roya Juniora w 1994 roku w Las Vegas, mówił:

 

- Omijał najtrudniejszych rywali, nie wiemy czy jest supergwiazdą czy oszustem.

 

Po walce już wszyscy znali odpowiedź.

 

- Słuchajcie, widzieliśmy Leonarda, Haglera, Hearnsa i Durana u szczytu sławy. Roy mógłby walczyć z każdym z nich. I wygrać. Nigdy w życiu nie widziałem takiej siły i takiej szybkości u jednego pięściarza. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, jak można go pokonać - mówił po pojedynku do Merchanta i Jim’a Lampley’a szef HBO sports, Ross Greenburg. Po walce, którą magazyn “Ring” okrzyknął “najbardziej dominującym pokazem boksu w ciągu ostatnich dwudziestu lat”.

 

- Spędziłem całe życie w klatce Dużego Roya. Nigdy nie mogłem być w 100 procentach sobą, dopóki go nie zostawiłem, z niej nie wyszedłem. Druga strona medalu - dzięki wszystkiemu, co było między nami, nic mnie w życiu nie złamie. Bo trudniejszego i twardszego rywala nigdy nie będzie.

 

Roy Jones Junior to Król Kogut.

Przemysław Garczarczyk z Chicago
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie