Iwanow: Szanse już tylko matematyczne. "Kumulacja", której Lech nie wytrzymał

Piłka nożna
Iwanow: Szanse już tylko matematyczne. "Kumulacja", której Lech nie wytrzymał
Fot. Cyfrasport
Iwanow: Kadra Lecha nie jest niestety, tak skrojona i obsadzona by radzić sobie - licząc Puchar Polski - de facto na trzech frontach.

W ekipie „Kolejorza” wściekłość, żal i sporo wzajemnych pretensji po tym, jak w Liege nie udało się wykorzystać podarku od losu. Była nim bez wątpienia czerwona kartka dla siejącego wcześniej popłoch w poznańskiej defensywie najgroźniejszego, ale mocno nieodpowiedzialnego napastnika rywali. Niestety i piłkarzom Lecha zabrakło tej odpowiedzialności w kluczowym momentach spotkania.

Co gorsza, powielają się błędy z poprzednich spotkań. Straty w środkowej strefie boiska, brak asekuracji wbiegających na dobitkę piłkarzy przeciwnika , czy niekontrolowanie ustawienia napastników rywali przy wrzutkach, gdy trzeba być przy nich blisko, „koszula w koszulę”, a nie patrzeć tylko na to, gdzie może polecieć piłka. O golach traconych w ostatnich sekundach nie ma już nawet co wspominać. To już nie przypadek. To plaga.

 

Spotkania ze Standardem oczywiście szkoda, bo mimo, że był to najsłabszy dotychczas europejski „wykon” Lecha, można było wygrać, a na pewno co najmniej zremisować. Miło byłoby wybrać się do Lizbony z jakimiś nadziejami i może mieć je jeszcze przed wizytą przy Bułgarskiej Rangersów, bo to zawsze przyjemna sprawa.

 

Szansę awansu są już – jak to często w polskim przypadku – matematyczne, ale bądźmy absolutnie szczerzy: z takiej grupy nawet bez wpadek i błędów sztuką byłoby awansować. Taki w tej chwili jest poziom naszej klubowej piłki i na Lecha nie ma co się obrażać, tylko dziękować mu, że w ogóle w tej fazie się znalazł.

 

Przemawia przeze mnie minimalizm? A skąd… Po prostu takie są realia i wiemy doskonale, że hymn Ligi Europy będziemy mogli za rok usłyszeć tylko w przypadku, gdy znajdzie się w niej mistrz Polski, któremu nie za wcześnie „powinie” się noga w eliminacjach do Champions League. Bo wtedy droga może być kręta i zawiła. Reszcie zespołów zostanie Conference League (hymn tych rozgrywek jeszcze chyba nie powstał ?), tyle, że tam też nikt nie da nam miejsca z urzędu. Trzeba będzie przebijać się przez eliminacje. Niekoniecznie łatwe.

 

ZOBACZ TAKŻE: Wyniki i skróty czwartkowych meczów LE

 

I na koniec o zmęczeniu, bo ten temat się dość często pojawia. Że zawodowy piłkarz nie ma prawa o tym mówić, że ma być przygotowany i basta. Ale weźmy poprawkę na to, jak przez pandemię skumulowany jest ten sezon i nie tylko Lech nie jest w stanie tego wytrzymać. Cierpią już także w swoich ligach m.in. Manchester City czy FC Barcelona, a Inter za chwilę pożegna się z Ligą Mistrzów.

 

Kadra Lecha nie jest niestety, tak skrojona i obsadzona by radzić sobie - licząc Puchar Polski - de facto na trzech frontach. Jakie jest pole manewru w środku pola? Kto z przodu da taką gwarancję jakości, jak Ishak, bo chyba nie Kaczarawa? Czy któregoś ze środkowych obrońców drużyny Dariusza Żurawia przymierzał do siebie jakiś belgijski klub pokroju Standardu czy Charleroi?

 

Jedynym polskim klubem, który kadrowo w miarę przygotował się na grę w Europie jest Legia Warszawa. Paradoks polega na tym, że przez nerwowe ruchy i różnego rodzaje zbiegi okoliczności akcja „Europa” znów spaliła na panewce. „Dzięki” temu zespół z Łazienkowskiej dojedzie sobie swobodnie do kolejnego krajowego tytułu i… no właśnie. Podobno historia lubi się powtarzać. Ale tak jak Lech powiela swe błędy ostatnio na boisku, to może w Warszawie pod koniec lata przyszłego roku nie będzie się szukać nowego trenera? 

Bożydar Iwanow, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Analiza meczu Belgia - Kanada

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie