Andrzej Kostyra: Grzmociki zamiast grzmotów, ale warto było zobaczyć Tysona i Jonesa Juniora

Sporty walki
Andrzej Kostyra: Grzmociki zamiast grzmotów, ale warto było zobaczyć Tysona i Jonesa Juniora
Fot. Polsat Sport
- To były grzmociki zamiast grzmotów, ale warto było zobaczyć Tysona i Jonesa Juniora - pisze w felietonie Andrzej Kostyra.

Miały być ringowe grzmoty, były tylko "grzmociki". Gdyby ta walka była rozgrywana pod koniec ubiegłego wieku, zainteresowanie byłoby kolosalne. Ale i tak starcie legend zawodowego boksu: najmłodszego w historii czempiona wagi ciężkiej Mike’a Tysona (54 l.) z mistrzem czterech wag: średniej, super średniej, półciężkiej i ciężkiej Royem Jonesem Juniorem (51 l.) było wydarzeniem weekendu na świecie.

Pokazywaliśmy tę walkę w Polsacie Sport i zapewne każdy z kibiców ma swoją opinię. Dla bokserskich purystów było to starcie dziadków po pięćdziesiątce. Dla nostalgicznych fanów, pamiętających Tysona i Jonesa Juniora z lat świetności dobra okazja do pocieszenia się tym, że ząb czasu nadgryza wszystkich. I legendy i zwykłych śmiertelników.

 

Występujący przed nimi na scenie słynny piosenkarz Snoop Dogg zażartował, że walczyli jak jego dwóch wujków na barbacue. W rzeczywistości walka była dużo lepsza, toczyła się nawet w niezłym tempie jak na pojedynek panów w sumie 105-letnich. Miała być nie oceniana, ale ostatecznie była punktowana przez troje były mistrzów świata. Orzekli remis. Vinnny Pazienza dał wygraną RJJ 80-72 (co dyskwalifikuje go jako sędziego), Chad Dawson widział remis 76:76, a Christy Martin dała wygraną Tysonowi 79-73.

 

ZOBACZ TAKŻE: Tyson kontra Jones: Piękne powroty są tylko w filmie "Rocky"

 

Osobiście uważam, że Tyson był wyraźnie lepszy. Wielokrotnie obijał "schaby" Roya Jonesa i było widać, że Junior to odczuwał i notorycznie ratował się klinczem. "Szacunek dla niego, bo dostawał dobre strzały, ale nie padł" - skomentował po walce Tyson.

 

Padł za to i to z wielkim hukiem jeden z bohaterów drugiej walki wieczoru w Stalpes Center w Los Angeles słynny koszykarz Nate Robinson (jedyny w historii trzykrotny zwycięzca konkursów Slam Dunk w NBA). Ciężko znokautował go milioner, niezwykle popularny YouTuber Jake Paul. To był wielki grzmot i zaraz po nim Paul wyzwał na bokserski pojedynek… gwiazdora UFC Connora McGregora. Myślę, że dojdzie do tej walki. Świat będzie szedł w tym kierunku, że sport coraz bardziej będzie się przeplatał z showbiznesem.

 

Czy obejrzałbym taki pojedynek albo rewanż Tyson - Roy Jones Junior. Ja osobiście nie. Raz wystarczy. Ale na pewno takich walk z pogranicza wielkiego sportu i rozrywki będzie coraz więcej. Także w Polsce.

Andrzej Kostyra, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie