Magiera: Czy doczekamy się polskiego triumfu w siatkarskiej Lidze Mistrzów?
Nareszcie. We wtorek startuje męska część siatkarskiej Ligi Mistrzów. Oczywiście, że można trochę ponarzekać, że prestiż tych rozgrywek nie jest taki, jak jej piłkarskiego odpowiednika, nagrody też są z innej bajki, ale to... Liga Mistrzów - rozgrywki, które cieszą się dużym zainteresowaniem kibiców i mimo wszystko są bardzo ważne dla naszych klubów, nie tylko ze względu na sprawy sportowe, ale też wizerunkowe i reklamowe.
Na początek przypomnijmy zasady rywalizacji. W rozgrywkach bierze udział 20 drużyn, które drogą losowania podzielone zostały na pięć czterozespołowych grup. Ich zwycięzcy oraz trzy najlepsze drużyny z najlepszym bilansem z drugich miejsc zapewnią sobie awans do ćwierćfinałów, które - podobnie jak późniejsze półfinały - rozegrane zostaną w „klasyczny” sposób, czyli systemem mecz i rewanż.
W tym sezonie nasz kraj w tych rozgrywkach będą reprezentować aż cztery drużyny - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn Koźle, PGE Skra Bełchatów, Verva Warszawa Orlen Paliwa i Jastrzębski Węgiel. Na Jastrzębian musimy niestety, trochę poczekać, bo na razie zespół ze Śląska przegrywa walkę z koronawirusem i z tego też powodu odwołał swój wyjazd na turniej do Berlina.
Verva zainauguruje swoje zmagania za tydzień w belgijskim Roeselare, natomiast od wtorku do czwartku na wielki show szykują się gracze ZAKSY i Skry, którzy rywalizować będą w Kędzierzynie Koźlu podczas turnieju z udziałem Fenerbahce Stambuł i Lindemans Aalst. Nas oczywiście najbardziej interesuje starcie polsko-polskie, bo po pierwsze spotkają się w nim nasze drużyny, po drugie spotkają się zespoły z ogromnymi ambicjami i po trzecie, ale najważniejsze - drużyny z ambicjami na wygranie Ligi Mistrzów.
ZOBACZ TAKŻE: Terminarz i plan transmisji turnieju LM w Kędzierzynie Koźlu
W miniony piątek ZAKSA mierzyła się z PGE Skrą w rozgrywkach PlusLigi. Mecz zakończył się wynikiem 3:2 dla gospodarzy i chwilami stał na naprawdę dobrym poziomie. Wydaje się, że tego samego możemy oczekiwać także i tym razem choć ciężar gatunkowy spotkania wydaje się być odrobinę większy.
Kibice w Polsce, którzy są rozpieszczani dobrymi wynikami przez siatkarzy, cały czas żyją nadzieją, że polski klub dołoży jeszcze coś ekstra i wygra siatkarską Ligę Mistrzów. Ta sztuka jak dotąd nie udała się jeszcze nikomu. Najbliżej triumfu była Skra, która jako gospodarz finału w 2012 roku uległa w Łodzi Zenitowi Kazań 2:3. ZAKSA z kolei, jeszcze jako Mostostal, była pierwszym w historii polskim zespołem, który stanął na podium tych prestiżowych rozgrywek. Działo się to w Mediolanie, trzynaście lat temu, po zwycięstwie w meczu o trzecie miejsce w turnieju z Paris Volley 3:0.
W annałach polskiej siatkówki na stałe zapisał się Płomień Milowice, który w 1978 roku wygrał rozgrywki o Puchar Europy Mistrzów Krajowych. Rozgrywki te z Ligą Mistrzów nie miały i nie mają nic wspólnego, ale samo zwycięstwo w nich należy potraktować w sposób szczególny, bo choć w rywalizacji nie brały wówczas udziału najlepsze europejskie zespoły z legendarnym CSKA Moskwa na czele, to jednak przebrnięcie przez eliminacje i wygranie finałowego turnieju było nie lada wyzwaniem.
A dokonali tego znakomici siatkarze - Ryszard Bosek, Wiesław Gawłowski, Leszek Molenda, Krzysztof Kasprzyk, Jerzy Malinowski, Jan Rogowicz, Wojciech Piątek, Wiesław Pawlik, Waldemar Kmera i Waldemar Wspaniały. Trenerem drużyny Płomienia był Aleksander Skiba, mistrz świata ze złotej drużyny Huberta Jerzego Wagnera z 1974 roku.
Wspominając te piękne chwile warto też wspomnieć o siatkarzach AZS AWF Warszawa, którzy jako pierwsi w historii polskiej klubowej siatkówki wywalczyli medal europejskich rozgrywek zajmując trzecie miejsce w Pucharze Europy w 1960 roku. Trzon drużyny stanowili wówczas Aleksander Gediga, Tadeusz Szlagor, Jerzy Szymczyk oraz Andrzej Warych, który w ubiegłym tygodniu obchodził jubileusz 80-tych urodzin.