Brutalna polska noc porażek... i brutalny nokaut Joshuy

Sporty walki
Brutalna polska noc porażek... i brutalny nokaut Joshuy
fot. PAP
W głównej walce wieczoru faworyt i champion nie zawiódł - Anthony Joshua (24-1, 22 KO) nadal ma pasy WBA, IBF i WBO, nokautując Bułgara Kubrata Pulewa (28-2, 14 KO) w dziewiątej rundzie.

To na pewno nie była noc boksu z Londynu, którą fani w Polsce chcieliby zapamiętać: bezbarwny i przegrany w walce z Hughie Fury (25-3, 14 KO) Mariusz Wach (36-7. 19 KO), który skończy w poniedziałek 41 lat (najlepszego!) i strasznie zbity Nikodem Jeżewski (19-1, 9 KO), którego walka z Lawrencem Okolie (15-0, 12 KO) tak naprawdę skończyła się już po pierwszym liczeniu, a teraz najważniejsze jest zdrowie Polaka.

W głównej walce wieczoru faworyt i champion nie zawiódł - Anthony Joshua (24-1, 22 KO) nadal ma pasy WBA, IBF i WBO, nokautując Bułgara Kubrata Pulewa (28-2, 14 KO) w dziewiątej rundzie.

 

Przed sobotnią nocą rozmawiałem zarówno z Wachem jak Jeżewskim, ale zacznę od tego pierwszego. Mariusz wspomniał o tym, że czasami “łezka mu się w oku kręci”, kiedy schodzi z ringu przegrany, bo “przeżywam to jak wszyscy”. Nie wątpię, że tak jest, więc mogę się tylko domyślać, że najweselszy w szatni hali w Londynie na pewno nie był. Z Wachem zawsze jest podobnie - podobnie pod tym względem, że nigdy nie wiemy, jakiego Mariusza i przez jak długo zobaczymy. Na gali “Matchroom Boxing” Wach taki, jakim chcielibyśmy go oglądać, był tylko przez trzy minuty Czyli pierwszą rundę.

 

Zobacz także: Nikodem Jeżewski przegrał w drugiej rundzie z Lawrence’em Okolie w eliminatorze WBO

 

Nawet trafiał kombinacjami, dwa mocne ciosy weszły, amerykańscy komentatorzy, w tym były champion Sergio Mora byli zaskoczeni, bo to Fury miał mieć szybsze ręce. Niestety, mieli rację - pierwsza runda była ostatnią w której Polak nawiązał równorzędna walkę z rywalem.

 

Mariuszowi Wachowi brakowało już po kilku rundach wszystkiego: nie wiadomo dlaczego przestał bić lewym prostym (chyba, że nie miał siły, ale po dziewięciu minutach to raczej nie wypada), nie próbował ciosami na korpus osłabić szybszego rywala. To Hughie Fury, pomimo rozcięcia spowodowanego zderzeniem głową ciągle atakował, choć nie musiał bo wiadomo było, że wygrywa na punkty. Dwóch sędziów nie dało Wachowi ani jednej z dziesięciu stoczonych rund, trzeci widział jedną wygrana przez Polaka. Pewnie jest prawdą, że ofert dla kogoś, kto ma dwa metry, jest twardy i się nie przewraca nie zabraknie, ale nie ma ludzi, którzy mogą przyjąć wszystko i każdy cios w nieskończoność. Mariusz ma 41 lat i choć na wagę ciężką nie jest to bardzo dużo (mało też nie), to liczba ciosów, potężnych ciosów, które przyjął gdzieś te ślady pozostawia.

 

Nikodem Jeżewski wiedział, że jeśli jego walka z niepokonanym Lawrence Okolie nie jest porywaniem się z motyką na słońce...to jest blisko. Ale to mężczyzna charakterny, był w treningu, więc propozycję zastępstwa za Krzyśka Głowackiego przyjął.

 

“Na pewno nie będę od niego słabszy, jestem silnym mężczyzną, zrobię 100 procent tego, co mogę, choć wiadomo, że przygotować się na kogoś, kto ma prawie dwa metry nie mogłem, bo i kiedy - mówił Jeżewski. Jedynym znakiem zapytania była siła ciosu Brytyjczyka - czy bije rzeczywiście tak mocno jak mówią jego promotorzy, czy to tylko promocja? Bardzo szybko przekonaliśmy się, że to pierwsze, kiedy Nikodem musiał przyklęknąć i odpocząć po ciosie na korpus rywala. W pierwszej rundzie były też ciosy na głowę, po których nogi nie słuchały, tego co chciała głowa, były kolejne liczenia, podobnie jak w drugiej rundzie, kiedy wreszcie walka została zatrzymana. Oczywiście, zaraz po walce promotor Okolie, Eddie Hearn powiedział, że to samo Okolie zrobi z Głowackim w walce o pas WBO (pojedynek może się odbyć w marcu/kwietniu 2021), ale wiadomo, że nic innego powiedzieć nie może. Czy mogła, czy powinna walka Jeżewski - Okolie zostać przerwana wcześniej, może przez jego narożnik, skoro wiadomo było, że ciosy Okolie dosłownie wstrząsają Polakiem? Moim zdaniem tak, ale mnie nie było w ringu z Nikodemem w Londynie.

 

Na zakończenie zostawiłem najważniejszą walkę wieczoru - o trzy mistrzowskie pasy wagi ciężkiej pomiędzy mistrzem pasów Anthonym Joshuą i Bułgarem Kubratem Pulewem, który o szansę jako obowiązkowy pretendent do pasa IBF, dobijał się od ponad dwóch lat.

 

Było zgodnie z przewidywaniem - walczący znacznie ostrożniej niż na początku kariery Joshua czekał na okazję zadania mocnego ciosu, wiedząc, że chaotyczny Bułgar na pewno da mu na to szanse. Tak było w trzeciej rundzie, kiedy Pulew leżał dwukrotnie na deskach i pokazał, że jest bardzo wytrzymały i w ostatniej, dziewiątej rundzie, gdzie ponownie padał po trafieniach Brytyjczyka. W dziewiątej ciosy Joshuy były już za silne i sędzia wyliczył do dziesięciu nie mającego już siły kontynuować walki, leżącego na deskach ringu w SSE Arena Bułgara. Teraz wszyscy mówią, że następna walka Joshuy będzie o wszystkie pasy, z mistrzem WBC Tysonem Fury, ale do porozumienia między stronami brakuje ciągle tak wiele, że walka Joshua - Fury o pasy WBC, WBA, WBO i IBF to na razie bardziej marzenie kibiców niż rzeczywistość.

Przemysław Garczarczyk, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie