Rusza sezon ATP, Hurkacz walczy na Florydzie

Tenis
Rusza sezon ATP, Hurkacz walczy na Florydzie
Fot. Cyfrasport
W turnieju Delray Beach Hubert Hurkacz jest rozstawiony z numerem 4 i w pierwszej rundzie ma wolny los

Najwyżej notowany polski singlista – Hubert Hurkacz rozpoczyna sezon 2021 od występu w Delray Beach. Przed laty turniej na Florydzie wygrywali tak znakomici tenisiści jak Todd Martin, Lleyton Hewitt, Tommy Haas, Juan Martin Del Potro, Ernests Gulbis czy Marin Cilić. Transmisje z Delray Beach od 7 do 13 stycznia na sportowych kanałach Polsatu.

Wrocławianin jest rozstawiony z numerem cztery i w pierwszej rundzie otrzymał wolny los. W drugiej rywalem Huberta Hurkacza będzie zwycięzca pojedynku: Daniel Elahi Galan (Kolumbia) – Andriej Martin (Słowacja). Praworęczny Kolumbijczyk pochodzi z uroczego miasta pachnącego parkami: Bucaramanga, położonego na północno-wschodnich stokach Andów.

 

Elahi Galan ma 24 lata, plasuje się na 115 miejscu w rankingu ATP, gra oburęcznym bekhendem i walczy o punkty głównie w turniejach rangi challenger. Zdarzało się i tak, że w poszukiwaniu punktów do rankingu i skromnych apanaży zawędrował aż do kalifornijskiego Tiburon, gdzie w parze z rodakiem Nicolasem Barrientosem rywalizował w grze podwójnej.

 

Z kolei Słowak Andriej Martin to doświadczony 31-letni tenisista prowadzony przez Claudio Pistolesiego. Tenisista z Bratysławy zamyka pierwszą setkę w rankingu. W deblu Martin odnajduje wspólny język z Chilijczykiem Hansem Podlipnikiem-Castillo. W singlu Andriej Martin zdołał awansować do finału turnieju w chorwackim Umagu w 2016 roku, w którym uległ Fabio Fogniniemu. W tymże samym 2016 roku Słowak przegrał z Michałem Przysiężnym podczas challengera rozgrywanego na kortach twardych w Budapeszcie: 64, 67, 46. Martin najlepiej czuje się na „antuce” jak mawiają Słowacy, a zatem na kortach ziemnych. W Delray Beach czeka na niego twarda nawierzchnia…

Na podbój Delray Beach

Hubert lubi Florydę. COVID-19 zatrzymał Polaka na dłużej w Saddlebrook w początkowej fazie pandemii. O ironio, choć Hubert dobrze czuje się w tej części USA, nigdy nie dane mu było wystąpić w turnieju rangi 250 w Delray Beach. Z kolei takową okazję miewał w przeszłości dobry znajomy Hurkacza – najbardziej utytułowany polski deblista Łukasz Kubot.

 

„Kubocik” zagrał w Delray Beach zarówno w singlu jak i w deblu. W 2007 roku Łukasz przegrał z Kanadyjczykiem Jesse Levine, a w grze podwójnej awansował do półfinału. Wówczas partnerem Kubota był Rumun Andrei Pavel, finalista singla z hali Bercy w 2003 roku (porażka z Timem Henmanem w finale Masters 1000 ujmy Rumunowi nie przynosi).

 

Mariusz Fyrstenberg, w przeszłości znakomity polski deblista, dziś kapitan reprezentacji w Pucharze Davisa, dwukrotnie wystąpił w Delray Beach. W obu przypadkach partnerem „Fryty” był Meksykanin Santiago Gonzalez. W 2015 roku Mariusz i Santiago przegrali w pierwszej rundzie z parą: Dodig – Mirnyj, a rok później potknęli się znów na pierwszej przeszkodzie: Huey – Mirnyj.

 

Hubert Hurkacz pragnie maksymalnie wykorzystać czas spędzony na Florydzie. Wrocławianin zagra również w turnieju deblowym u boku niezwykle doświadczonego Johna Roberta Isnera. Isner to nie tylko półfinalista Wimbledonu w singlu z 2018 roku (pamiętny pojedynek z Kevinem Andersonem trwający 6 godzin i 36 minut), nie tylko zwycięzca Masters 1000 z Miami’2018, lecz również bardzo solidny deblista.

 

John Isner posiada w kolekcji aż 5 tytułów deblowych. Co intrygujące, Amerykanin zdobywał je na przeróżnych nawierzchniach! W Newport’2008 wygrał u boku Mardy’ego Fisha na trawie. W Memphis’2010 z Samem Querreyem zwyciężył w hali na kortach twardych. Z tymże Samem wygrał Masters 1000 w Rzymie na mączce w 2011 roku. Ponadto John dwukrotnie triumfował z Jackiem Sockiem: w 2016 roku w Szanghaju (Masters 1000) i w 2018 roku w Indian Wells (Masters 1000).

 

Pamiętać należy, że Polak też ma deblowy skalp w kategorii Masters 1000. W listopadzie 2020 roku Hubert i Felix Auger-Aliassime (Kanada) odnieśli triumf w Paryżu pokonując najlepszą parę deblową w sezonie 2020: Brazylijczyka Bruno Soaresa i Chorwata Mate Pavicia.

 

Rywalem pary: Hurkacz – Isner w pierwszej rundzie turnieju w Delray Beach będzie duet złożony z braciszków Harrison: Christiana i Ryana. Ryan Harrison to wielkoszlemowy mistrz Roland Garros’2017 w parze z Nowozelandczykiem Michaelem Venusem, a więc starcie zapowiada się bardzo ciekawie.

 

Jakie cele stawia sobie Polak i jak zapatruje się na pierwszą część sezonu 2021? „Miło znów pojawić się w Saddlebrook, gdzie przygotowuję się do pierwszego startu w sezonie. Cieszę się z powrotu do rywalizacji, bo lubię mecze o stawkę, a w Delray Beach będę wysoko rozstawiony. Skupiam się teraz na tym, żeby po prostu zagrać swój tenis i dobrze rozpocząć sezon. Przyda mi się kilka meczów na punkty z dobrymi rywalami, bo zaraz po turnieju w Delray Beach muszę ruszyć do Los Angeles, skąd razem z innymi zawodnikami będę leciał do Melbourne. Tam czeka mnie dwutygodniowa kwarantanna połączona z treningami przed Australian Open, ale kolejny turniej będę mógł zagrać dopiero w pierwszym tygodniu lutego w Melbourne tuż przed Wielkim Szlemem” – wyznał Hubert Hurkacz.

 

W styczniu 2020 roku Hubert miał znacznie wyżej notowanych przeciwników podczas inauguracyjnej edycji ATP Cup (Thiem, Schwartzman, Corić) i znalazł na nich sposób…

Królestwo braci Bryan

Aż sześciokrotnie turniej deblowy w Delray Beach wygrywali bracia Mike i Bob Bryan. Bliźniacy z Kalifornii triumfowali na Florydzie w 2009, 2010, 2014, 2015, 2019 i 2020 roku. Teraz legendarni amerykańscy debliści poświęcają się życiu rodzinnemu, co nie znaczy, że na wieki wieków odłożyli rakiety. W ramach ATP Champions Tour, w poniedziałkowy wieczór 4 stycznia o godzinie 20.00 czasu lokalnego Mike i Bob Bryan zmierzyli się z parą: Tommy Haas (były wicelider rankingu singlistów) i Jesse Levine.

 

Do Delray Beach przybyły też inne dawne sławy: Wayne Ferreira (RPA, niegdyś szósty singlista świata), Mikael Pernfors (Szwecja, były numer dziesięć w singlu) oraz bracia Luke i Murphy Jensen. Nie zabraknie również dwukrotnego mistrza Australian Open w singlu (1981, 1982): Johana Krieka oraz Robby’ego Ginepri (USA), który w 2005 roku piastował piętnastą pozycję w rankingu singlistów i miał w zwyczaju wygrywać tylko turnieje gry pojedynczej rozgrywane na terytorium Stanów Zjednoczonych (Indianapolis, Newport).

 

Organizatorzy chcą urozmaicić fanom pobyt na kortach, stąd pomysł, aby deblowe mecze legend były częścią widowiska. Najwyżej rozstawioną parą deblową jest duet: Marcelo Arevalo – Jean-Julien Rojer. Arevalo reprezentuje Salwador, ma 30 lat, a na korcie praktycznie nie zastyga i kipi namiętnością. Jest równie aktywny przy siatce niczym słynny wulkan Izalco leżący nieopodal miasta Sonsonate w Salwadorze… Gdyby nie tenis, zostałby kierowcą wyścigowym. Przed rokiem Marcelo bardzo rozwinął umiejętności grając z Brytyjczykiem Jonnym O’Marą.

 

Jean-Julien Rojer (Holandia) to legenda debla. W tym sezonie Rojer będzie tworzył parę z Marcelo Melo, byłym partnerem Łukasza Kubota. A propos… Brazylijczyk Ricardo Mello, leworęczny tenisista pochodzący z Campinas, wygrał turniej w Delray Beach w 2004 roku. Wówczas turniej na Florydzie rozgrywano we wrześniu. Ricardo Mello dokonał niebywałej sztuki: w drodze po złoty skalp pokonał rozstawionego z dwójką Mardy’ego Fisha, w półfinale turniejową „trójkę” – Mario Ancicia, a w finale jego wyższość uznał Vincent Spadea – rozstawiony z „jedynką”. W lipcu 2005 roku Mello wdrapał się do pierwszej pięćdziesiątki singlistów!

 

W tegorocznej edycji najwyżej rozstawiony w singlu jest Chilijczyk Cristian Garin. Ogromne brawa należą się Garinowi, gdyż po olśniewającym występie w juniorskim Roland Garros’2013, w którym pokonał Bornę Coricia i Saszę Zwieriewa zanim sięgnął po tytuł mistrza, nagle przygasł. Nie potrafił trafić na właściwego trenera, przyplątały się kontuzje, stracił motywację, zbyt szybko przeprowadził się do Hiszpanii. Na szczęście odrodził się u boku Franco Davina (byłego trenera Delpo) i złowił 4 skalpy. W 2019 roku Garin wygrał w Houston oraz Monachium, a w ubiegłym sezonie triumfował w Cordobie i Rio de Janeiro.

 

Z numerem drugim w Delray Beach rozstawiony jest John Isner, a z „trójką” leworęczny Francuz Adrian Mannarino. Jedną z gwiazd turnieju miał być dwukrotny mistrz Wimbledonu (2013 i 2016) i dwukrotny złoty medalista olimpijski w singlu – Szkot Andy Murray, lecz wycofał się z gry, gdyż obawia się wzrostu zachorowań na COVID-19, lotu nad Atlantykiem i nie chce zwiększać ryzyka zakażenia wirusem przed zbliżającym się Australian Open. Decyzję tą Murray podjął po rozmowach ze swoją ekipą. Nie ujrzymy również Kanadyjczyka Milosa Raonicia, który złagodniał odkąd opuścił rodzinny Titograd. W Delray Beach nie pojawi się ubiegłoroczny triumfator Reilly Opelka. Absencja uznanych marek jest niewątpliwie szansą dla nowych twarzy…

Tytuł nie dla Lendla

W 1994 roku legendarny król sarkazmu, znakomity tenisista rodem z Ostravy – Ivan Lendl przystąpił do turnieju rozgrywanego w Coral Springs jako rozstawiony z „dwójką”. Co prawda w II rundzie pokonał Matsa Wilandera, lecz w ćwierćfinale nieoczekiwanie Ivana spakował leworęczny fenomen z Adelajdy – Mark Woodforde. I to zaledwie w dwóch partiach: 63, 64. Był to turniej pełen sensacji, bo rozstawiony z „jedynką” obrońca tytułu Amerykanin Todd Martin uległ już w I rundzie Jaredowi Palmerowi. Edycję w 1994 roku wygrał 31-letni Brazylijczyk, mieszkaniec Sao Paulo – Luiz Mattar!

 

Kiedy 10 lat później w Delray Beach triumfował Ricardo Mello, dyrektorami turnieju był duet: Mark S. Baron i Fred Stolle. Fred to niebanalny gość. Australijczyk, który przed kilkoma laty zamiast korzystać z luksusowych aut, preferował turniejowy autokar wiozący go do Melbourne Park! Skromność dawnych mistrzów. Stolle posiada baśniowy radiowy głos, czasem zraszany przez szklaneczkę dobrego szkockiego trunku. Fred nie tylko był trenerem Vitasa Gerulaitisa. Nade wszystko wygrywał w singlu, deblu i w mikście na wielkoszlemowych turniejach. Roland Garros’1965 i US Open’1966 to najcenniejsze skalpy Stolle’a. W deblu wygrywał każdego Szlema i to więcej aniżeli raz (3 x Aussie Open, 2 x Roland Garros, 2 x Wimbledon i 3 x US Open).

 

Rodak Freda – Jason Stoltenberg – dwukrotnie wygrał finał gry pojedynczej w Delray Beach. Stoltenberg urodzony w Nowej Południowej Walii, w uroczym miasteczku Narrabri, od lat mieszka w Orlando. W 1996 roku Jason pokonał w finale Amerykanina Chrisa Woodruffa. Rok później „Stolty” po porywającym trzysetowym pojedynku pokonał Jonasa Bjorkmana!

 

To nie koniec australijskich wiktorii w Delray Beach… W 1998 roku puchar i czek odbiera Andrew Ilie – Australijczyk urodzony w… Bukareszcie. W 1999 roku Lleyton „Rusty” Hewitt nie znalazł godnych rywali na Florydzie w finale pokonując dziką kartę z Belgii – Xaviera Malisse. A worek z kangurzymi triumfami otworzył w 1995 roku późniejszy arcymistrz debla: Todd Woodbridge. Todd, dziś gwiazda australijskiego mikrofonu, świetny reporter i prezenter, wówczas pokonał leworęcznego Brytyjczyka – Grega Rusedskiego…

 

W 2021 roku nie ma widoków na triumf Australijczyka, bo w turnieju głównym nie ma ani jednego następcy Lavera, Newcombe’a i Raftera. A kto w środę 13 stycznia około 23.00 czasu polskiego uniesie w górę trofeum? Warto wygospodarować skrawek czasu nocą, aby zobaczyć jak smakuje tenis na Florydzie…

  

Tomasz Lorek, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie