Częstochowa wciąż bez Rakowa. Stadion budowany w ślimaczym tempie (ZDJĘCIA)

Piłka nożna
Częstochowa wciąż bez Rakowa. Stadion budowany w ślimaczym tempie (ZDJĘCIA)
fot. Cyfrasport
Stadion Rakowa Częstochowa przed rozbiórką

Końcówka stycznia, a na Limanowskiego, gdzie mieści się siedziba Rakowa wciąż próżno doszukiwać się czegokolwiek, co mogłoby przypominać z widoku stadion piłkarski. Istnieją bardzo duże obawy, że częstochowski klub będzie musiał dokończyć sezon w Bełchatowie.

A to z kolei oznacza płacenie kar za każdy rozegrany mecz domowy poza swoim obiektem. Abstrahując od tego, że Raków miał już wrócić do Częstochowy w zeszłym roku, kolejny wariant "optymistyczny" zakładał powrót pod Jasną Górę wicelidera PKO BP Ekstraklasy pod koniec lutego. Problem w tym, że to na razie jedynie deklaracje, bowiem prace przy Limanowskiego przebiegają w ślimaczym tempie.

 

Obecnie obiekt Rakowa w Częstochowie to plac budowy, chociaż nie można powiedzieć, że praca wre. Z doniesień medialnych oraz relacji kibiców, którzy bacznie przyglądają się temu, co dzieje się z ich ukochanym klubem, można dostrzec, że nikomu nie spieszy się z modernizacją obiektu.

 

Na domiar złego zalegający śnieg oraz wciąż trwająca pandemia koronawirusa nie pomaga. Nie zmienia to jednak faktu, że częstochowski magistrat, który jest właścicielem obiektu, musiał mieć tego świadomość już wiele miesięcy temu. Od października zeszłego roku niewiele udało się zrobić. Być może włodarze miasta doszli do wniosku, że i tak stadionu nie uda się wybudować na czas, więc nie ma co się spieszyć.

 

Zobacz także: Kamil Piątkowski coraz bliżej Serie A

 

Szkoda, że to wszystko dzieje się w momencie, kiedy Raków może odnieść historyczny sukces w dziejach klubu, dodatkowo na stulecie jego istnienia. Nawet przy pustych trybunach z powodu COVID-19, taki wyczyn lepiej smakuje na własnym terenie niż w gościnnym Bełchatowie.

 

Inna kwestia to kary finansowe, które będzie musiał płacić klub. Czy z własnej kieszeni? A może poprzez magistrat, który oficjalnie nie może tego uczynić, bo zabraniają ustawy. Straty wizerunkowe z tego tytułu to kolejny problem dla RKS-u, który swoich sponsorów z pewnością chciałby reklamować u siebie w Częstochowie na nowocześnie wyglądającym stadionie. Na koniec warto zaznaczyć, że wciąż tak naprawdę nie wiadomo... jak ma wyglądać wyremontowany obiekt RKS-u. Pojawiające się w mediach projekty sugerują, że stadion będzie przypominał ten z Niecieczy. To o tyle problematyczne, że miasto z Małopolski liczy sobie kilkuset mieszkańców, podczas gdy Częstochowa to ponad 200 tysięczna aglomeracja.

 

 

Raków w tym momencie funkcjonuje na sporej łasce PZPN-u, który daje przyzwolenie klubowi, aby ten swoje mecze rozgrywał poza Częstochową. Polityka "zero tolerancji dla drużyn bez stadionu" nie może jednak być lekceważona. Można przypuszczać, że Raków w tym momencie broni się wynikami, bo gdyby zamiast pozycji wicelidera ekipa RKS-u znajdowała się w dole tabeli, wówczas cierpliwość piłkarskich decydentów byłaby zdecydowanie mniejsza.

 

Raków niejako jest ofiarą swojego własnego sukcesu. W Częstochowie, wśród ludzi rządzących miastem, nikt nie spodziewał się aż tak szybkiego progresu klubu, który jeszcze kilka lat temu mógł zniknąć z piłkarskiej mapy Polski. Awans do PKO BP Ekstraklasy miał być prezentem na stulecie klubu, ale nim może być... nawet mistrzostwo Polski. Trzeba jednak pamiętać, że RKS pnie się konsekwentnie w hierarchii naszego futbolu od wielu lat, nie od wczoraj, a odpowiedni moment na wybudowanie stadionu (etapowo krok po kroku) dla czerwono-niebieskich już minął dawno i został przespany. Patrząc na to wszystko z zewnątrz, można rzec, że RKS to trochę taki niechciany syn Częstochowy, który za dobre wyniki został wygnany z domu...

Krystian Natoński, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie