Iwanow: Lokomotywa bez żaru. Gdzie się podział wigor "Kolejorza"?

Piłka nożna
Iwanow: Lokomotywa bez żaru. Gdzie się podział wigor "Kolejorza"?
Fot. Cyfrasport
Dariusz Żuraw musi znaleźć sposób na rozpędzenie "Kolejorza"

Miała być próba gonitwy za ligowym podium, a po wznowieniu rozgrywek są zaledwie dwa punkty i gra daleka od tej, na jaką z pewnością stać piłkarzy Lecha Poznań. Zwany „magicznym”, środek pola, po odejściu do Brighton&Hove Jakuba Modera i problemami zdrowotnymi Daniego Ramireza, który nie mógł przez to uczestniczyć w zimowym zgrupowaniu w Turcji, przestał praktycznie istnieć.

Tym samym silnik, a także, albo nawet przede wszystkim, mózg kierujący grą zespołu nie funkcjonują już tak dobrze jak w kilku jesiennych, także europejskich imponujących bojach. Tamten „Kolejorz” jest już tylko wspomnieniem. Całą nadzieją na kolejną międzynarodową przygodę „Dumy Wielopolski” może być już tylko zwycięska droga przez krajowy puchar. W czwartek goszczący w Sosnowcu Radomiak Radom będzie chciał jednak faworyta powstrzymać. Jego daleka od ideału forma pozwala mieć nadzieję u prowadzącego pierwszoligowca trenera Dariusza Banasika.

 

Fakty są takie, że po piątkowych spotkaniach pierwszej kolejki rundy rewanżowej, Lech jest ciągle w drugiej połowie ligowej stawki. Złośliwi zauważyli, że jedynym pozytywem po remisie z Zagłębiem Lubin jest minięcie w tabeli Wisły Płock. Ale ta ma jeszcze przecież swój mecz do rozegrania… „Kolejorz” traci do trzeciego w klasyfikacji Rakowa dziewięć punktów i – oczywiście – nie jest to dystans nie do odrobienia. Ale na pewno nie w takiej dyspozycji jak ostatnio. 

 

ZOBACZ TAKŻE: Czy Sousa może dokonać cudu?

 

Patrząc również na końcówkę poprzedniego roku bilans zespołu Dariusza Żurawia jest dramatyczny. Ostatnią wygraną w spotkaniu o stawkę wicemistrzowie Polski zaliczyli 6 grudnia, gdy po oszczędzaniu najlepszych w… Lizbonie przeciw Benfice w Lidze Europy, po powrocie z Portugalii, „naładowani” tamtejszym słońcem, mimo nadbagażu bramek, z którymi wrócili z Da Luz, ograli Podbeskidzie 4:0.

 

Potem było 0-2 z Rangersami, 1-1 w Mielcu i dwie kończące rok wstydliwe porażki u siebie z Pogonią Szczecin 0-4 i Wisłą Kraków 0-1. Doliczając do tego dwa tegoroczne remisy wychodzi na to, że zespół nie wygrał w sześciu kolejnych potyczkach. „Ubogi” krewny zza miedzy, Warta, zdobył w tym roku dwa razy więcej punktów od „Kolejorza”. A grał z Cracovią i w Gdańsku z Lechią.

 

Rywali zatem z pewnością łatwiejszych od sąsiada nie miał. Trener, choć stracił Modera, dostał trzech nowych piłkarzy i wzmocnił znacząco defensywę. Błyskawicznie okazało się, że bardzo dobrze, iż dwójką stoperów, bo nie trzeba było długo czekać, by Thomas Rogne znów się rozsypał.  Jego pensję powinien zacząć opłacać już Zakład Ubezpieczeń Społecznych, po długotrwałego pożytku z Norwega drużyna po prostu nie ma.

 

Najgorsze jest jednak to, że z piłkarzy uleciała gdzieś radość i zapewniająca jeszcze niedawno podziw całej Polski euforia, którą „Kolejorz” emanował. Drużyna jakby straciła przyjemność z grania, nie widać zauważalnego jesienią temperamentu, wigoru, entuzjazmu i żaru, którymi ten zespół często aż kipiał. Dopóki na stadiony nie wrócą kibice, nie ma co liczyć na to, że zespół obudzi „Poznański Kocioł”. Musi to zrobić sztab szkoleniowy pod wodzą Dariusza Żurawia. Oby nie okazało się, że wzajemna nić sympatii i porozumienia właśnie nie zaczęła się przecierać.

 

Nie chcę tu absolutnie sugerować zbieżności dat z zaistniała sytuacją, bo to przypadek, ale po przedłużeniu umowy z trenerem do 2023 roku zespół wygrał zaledwie jedno spotkanie, to w Gdańsku z Lechią. Na słabą końcówkę roku można było jeszcze przymknąć oko, bo przecież zaangażowanie w Europę, gra co trzy dni, eksploatacja zawodników w kilku reprezentacyjnych kategoriach, ściśnięty do granic możliwości sezon pod znakiem „Covid-19”. To wszystko słusznie rozpościerało parasol ochronny zarówno nad głowami piłkarzy jak i ich trenera.

 

Aktualna, wciąż jeszcze nie katastroficzna, sytuacja Lecha plus długoterminowy kontrakt szkoleniowca wydają się w tym momencie stojakiem dość solidnym. Jednak gdy wiatr będzie wiał mocno w oczy jeszcze przez kilka tygodni, żadna podstawa nie będzie w stanie go utrzymać. 

Bożydar Iwanow, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie