Ekspert Polsatu Sport wrócił do pracy trenerskiej. Ciekawy kierunek!

Piłka nożna
Ekspert Polsatu Sport wrócił do pracy trenerskiej. Ciekawy kierunek!
Fot. Polsat Sport
Przemysław Łagożny był m.in. analitykiem podczas meczów kadry i Ligi Mistrzów

Przemysław Łagożny przez ostatni rok komentował piłkarskie wydarzenia na sportowych antenach Polsatu. Radził sobie bardzo dobrze. W międzyczasie kończył kurs... w Barcelonie oraz uczył się czwartego już języka obcego. Przyda mu się w nowej pracy. W zespole ma zawodników z całego świata.

Trenera Przemysława Łagożnego poznałem przy okazji meczów Legii Warszawa z Glasgow Rangers w eliminacjach do Ligi Europy latem 2019 roku, kiedy jeszcze jako analityk w sztabie stołecznego klubu wspierał nas swoją wiedzą dotyczącą szkockiego klubu wypowiadając się na jego temat na naszej antenie. Zaprosiłem go do komentarza spotkania „The Gers” już w fazie grupowej i w roli eksperta spisał się doskonale. Przez cały 2020 rok wspierał on naszych komentatorów przy różnych okazjach, występując także w studiu podczas meczów reprezentacji, zdradzając taktyczne zawiłości w towarzystwie Marcina Lepy. W styczniu Marek Zub zaprosił go jednak ponownie do współpracy przy swoim kolejnym projekcie na Łotwie. Obaj od kliku tygodni przygotowują Spartaks Jurmala do startu ligowego sezonu w tym kraju.

 

 

Zamieniłeś telewizyjne studio, bądź też tak zwaną dziuplę komentatorską na realizowanie się w swoim wyuczonym zawodzie trenera. I znowu trafiłeś na Łotwę, gdzie dokładnie rok temu rozpocząłeś  współpracę w roli asystenta Marka Zuba w klubie FK Tukums. Jak wspominasz te ostatnie miesiące, które spędziłeś przed mikrofonem?

 

Przed wszystkim było to dla mnie cenne i niesamowite doświadczenie.  I to na kilku płaszczyznach. Po pierwsze pod kątem nauki obcowania z mediami i zobaczeniem z bliska jak wygląda piłka nożna od tej „drugiej strony”. To była też lekcja obycia z kamerą przy pracy w studiu i przed mikrofonem, kiedy wspomagałem komentatora prowadzącego transmisję. Dotknąłem bezpośrednio całej realizacji telewizyjnego produktu i dziś wiem, jak dużo wymaga to zaangażowania, pasji i pracy wielu osób tworzących ten projekt. Kolejny aspekt to także możliwość przyjrzenia się dokładniej wielu rozgrywkom, których przy ogromie obowiązków w czasie pracy klubowej nie jesteś w stanie śledzić.

 

Przygotowując się do poszczególnych transmisji oglądałem nie tylko Ligę Mistrzów i Ligę Europy czy spotkania reprezentacji, holenderską Eredivisie czy Scottish Premier League ale i amerykańską MLS czy ligę … chińską. To z pewnością wzbogaciło mój warsztat, zobaczyłem multum przykładów rozwiązań taktycznych i pomysłów, stosowanych przez zespoły, które miałem okazje komentować.

 

Twoje przygotowania do komentowanych meczów były w jakimś stopniu podobne do analiz, które opracowywałeś będąc jeszcze w Legii Warszawa?

 

Tak interpretowałem swoją rolę eksperta, że wcześniej obserwowałem komentowane przeze mnie drużyny właśnie pod kątem taktyki i organizacji gry. Starałem się zaprezentować swoje spostrzeżenia i wskazać na założenia, jakie w moim odczuciu miał dany zespół i ocenić ich funkcjonowanie w meczu ale jednocześnie robić to w sposób na tyle przejrzysty, aby był on zrozumiały dla każdego, kto był po drugiej stronie ekranu. Mam nadzieję, że było to przystępne dla widzów.

 

Ale za pracą na boisku jednak tęskniłeś?

 

Na pewno. Ale też nie wyglądało to tak, że mocno się „grzałem” z tego powodu. Praca w Polsacie Sport dała mi dużo satysfakcji, poza tym wykorzystałem ten czas na rozwój osobisty i podniesienie swoich kwalifikacji realizując różnego rodzaju kursy i szkolenia. W dobie pandemii nie da się swobodnie podróżować żeby zobaczyć jak trenują inne zespoły, nie można spotykać się z trenerami. Ale była bogata oferta szkoleń on-line i z tego korzystałem. Głównie przez hiszpańskie organizacje, w tym szkołę trenerów mieszczącą się w Barcelonie.

 

Rozpocząłeś też naukę języka rosyjskiego…

 

Języki obce są moją pasją od dawna. Dzisiaj mogę śmiało powiedzieć, że komunikuje się w języku hiszpańskim, angielskim oraz portugalskim, a skoro zdecydowałem się pracować z trenerem Markiem Zubem, mogłem mieć nadzieję, że znów zaproponuje mi rolę asystenta. I analizując kierunki, w których pracował w ostatnich latach mogłem przypuszczać, że otrzyma ofertę z kraju, w którym język rosyjski może być więcej niż użyteczny. Nie pomyliłem się, bo znów jesteśmy na Łotwie.

 

Niemal dokładnie rok temu znalazłeś się tam po raz pierwszy, w FK Tukums, z nadziejami i energią, które zatrzymał lock down i wstrzymanie startu ligi.   

 

W przeddzień pierwszej kolejki władze zdecydowały się nie rozpoczynać rozgrywek. Patrząc na to, co dzieje się w krajach ościennych dmuchano na zimne. Mimo, że w Łotwę koronawirus wtedy jeszcze nie uderzył uznano, że nie ma sensu zaczynać sezonu, by za chwilę go przerywać. Tu wszystko dotarło z opóźnieniem. Decyzją klubu wszyscy obcokrajowcy wrócili do domu bo wiadomo było, że do maja nie wznowimy rozgrywek. Później pojawiła się niepewność i brak możliwości powrotu na Łotwę w ogóle. Zadecydowaliśmy, że w tej sytuacji  nie będziemy kontynuować udziału w tym projekcie. Zresztą nie tylko my, do klubu nie wróciło także dwunastu zawodników z zagranicy i reszta sztabu. Klub zaczął funkcjonować w warunkach lokalnych. Niestety, nowa drużyna nie utrzymała się w lidze.

 

Dziś jesteście w klubie, który zbudowany jest na trwałych fundamentach i z historią. Także związaną z Markiem Zubem.

 

Trener zdobywał ze Spartaksem drugie w historii i ostatnie zarazem mistrzostwo Łotwy. Po pół roku dostał ofertę z Soligorska na Białorusi, ale w Jurmali pokazał się na tyle dobrze, że został wybrany trenerem roku na Łotwie. Będąc z nim tutaj widzę, jak bardzo jest osobą szanowaną i cenioną.  O czym świadczą chociażby reakcje w mediach społecznościowych, gdy anonsowano jego przyjście.

 

Jaki cel postawiono przed Spartaksem?

Oprócz celów stricte wynikowych ideą jest promocja zawodników do lepszych lig. Jeżeli prześledzimy ostatnie okna transferowe, to zauważymy na jaką postawiono tu strategię. Latem do Genoi sprzedano za 1,5 mln euro Francuza Gabriela Charpentiera. W ostatnim oknie m.in. do Lugano wypożyczono Lucky Oparę, do chorwackiej ekstraklasy, konkretnie Istrii, Leona Siposa. A dla polskich kibiców, którzy mają w pamięci mecz Legii z Astaną w eliminacjach do Ligi Mistrzów, przykładem takiego zawodnika, który został ściągnięty przez Jurmalę z Afryki i wytransferowany do mistrza Kazachstanu jest Patrick Twumasi.

 

W tym przegranym spotkaniu przez Legię strzelił jej bramkę, a obecnie jest w Hannoverze. Większa część naszej drużyny to piłkarze z Afryki, ponieważ klub ma dobrze rozbudowaną sieć kontaktów właśnie na tym kontynencie. Ale mamy totalną mieszankę kulturową: są Łotysze, dwóch reprezentantów Mołdawii, Serb, piłkarz z Nikaragui i ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Analizując poczynania tego zespołu w ostatnim sezonie, drużyna bardzo dobrze prezentowała się pod kątem gry ofensywnej - jako jedyna strzeliła bramkę w każdym rozegranym spotkaniu.

 

Na pewno będzie nam zależeć na jak najwyższym miejscu. Jest dużo bardzo ciekawych zawodników, postaramy się zadbać o ich rozwój. Ale dziś trudno mówić o konkretnym wyniku. Specyfika ligi na Łotwie jest taka, że kadry z roku na rok przechodzą diametralne zmiany, więc dziś nie da się wyrokować jak będzie to wyglądać na zakończenie sezonu.

 

Życzę wam, czyli tobie i Markowi, aby tym razem pandemia pozwoliła wam nie tylko na rozpoczęcie sezonu w połowie marca, ale też jego dokończenie. A jeżeli – odpukać w niemalowane…

 

…(śmiech)… Domyślam się, co chcesz powiedzieć… Obiecuję, że jak tylko będę w Polsce, to na pewno was odwiedzę, bo wszystko działo się tak szybko, że nie ze wszystkimi fantastycznymi ludźmi, których poznałem w redakcji Polsatu Sport zdążyłem się pożegnać osobiście.

Bożydar Iwanow, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie