Adam Waczyński o powrocie do reprezentacji Polski: Zrobiłem to dla kibiców i orzełka na koszulce

Koszykówka
Adam Waczyński o powrocie do reprezentacji Polski: Zrobiłem to dla kibiców i orzełka na koszulce
fot. Cyfrasport
Adam Waczyński zagrał w kadrze pierwszy raz od mundialu w Chinach.

Reprezentacja Polski koszykarzy, po przegranej w piątek z Hiszpanią 88:89, meczem z Rumunią zakończy wieczorem eliminacje mistrzostw Europy. - Wróciłem dla kibiców i orzełka na koszulce - powiedział Adam Waczyński, który zagrał w kadrze pierwszy raz od mundialu w Chinach.

Czym był dla Pana powrót do reprezentacji po ponad 17-miesięcznej przerwie? Wiele się zmieniło?

 

Adam Waczyński: Naprawdę bardzo się cieszę, że ponownie mogę reprezentować Polskę. Na pewno jest to cięższy powrót, ale wróciłem tu przede wszystkim dla kibiców i orzełka na koszulce. W kadrze jest parę zmian, skład jest odmłodzony. Cieszę się, że mogłem ich poznać. Mam nadzieję, że niejedne wspólne sukcesy przed nami.

 

Przyleciał pan do Polski razem z ekipą Hiszpanii. Mocno nastawiali się na rewanż z Polakami?

 

Myślę, że mocno się nastawiali. Przegrali u siebie w Saragossie i chcieli na pewno się nam zrewanżować. Hiszpania to naród, w którym od małego wpaja się, że są zwycięzcami. Nie mogli tego meczu odpuścić.

 

Jak Pan ocenia postawę drużyny w piątkowym spotkaniu?

 

Graliśmy dobrze i jak równy z równym przez cały mecz. Wszyscy walczyliśmy do samego końca, a to jest najważniejsze.

 

Decydowały ostatnie minuty spotkania, w którego czwartej kwarcie w ogóle nie zszedł pan z parkietu. Półtorej minuty przed końcem celną trójką przywrócił drużynie prowadzenie. Jednak nie udało się wygrać.

 

Mecz trwa 40 minut i mogłoby się wydawać, że końcowe minuty decydowały. Na przestrzeni całego spotkania daliśmy Hiszpanom kilka okazji do tego, żeby rzucić łatwe punkty, albo zebrać na naszej tablicy. Końcówka była zacięta, obie strony trafiały kluczowe rzuty. Niestety nie udało się przechylić szali na naszą stronę, ale jestem dumny z pracy jaką wykonał zespół.

 

Faulował pan pod polskim koszem w ostatniej akcji Hiszpanów?

 

Uważam, że nie było faulu. Guerra nie miał co zrobić, zastawiałem go, żeby nie zebrał piłki. Oparł się na moich plecach i próbował dobić piłkę do kosza. W tym momencie usłyszałem gwizdek. Byłem przekonany, że odgwizdany jemu za oparcie się na mnie.

 

ZOBACZ TAKŻE: Prezes PZKosz: Mojego konfliktu z Adamem Waczyńskim nie ma i nie było

 

Reprezentacja ma już zapewniony awans na Eurobasket. O co gramy w niedzielę z Rumunią?

 

Myślę, że po meczu z Hiszpanią pozostał niesmak. Gramy ten mecz przede wszystkim dla siebie, żeby zakończyć pozytywnie tę „bańkę” w Gliwicach, wygrać z Rumunią i rozjechać się po klubach.

 

Wrócił Pan do reprezentacji, ale nie odzyskał funkcji kapitana. Jak pan przyjął tę decyzję?

 

Zabolałoby mnie, gdyby to była decyzja drużyny. Ale kapitanem zawsze starałem się być przede wszystkim na boisku i w szatni. I to się nie zmieni.

 

W kadrze jest wielu młodych zawodników. Przydadzą się reprezentacji?

 

Uważam, że się bardzo przydadzą. Każdy z nich ma niesamowity potencjał. Trzymam kciuki za ich kariery. A w kadrze zawsze mogą na mnie liczyć.

 

Rozmawiał Marek Cegliński

A.J., PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie