Białoński: „Lewy” w pogoni za Muellerem rozprawi się z Immobile?

Piłka nożna
Białoński: „Lewy” w pogoni za Muellerem rozprawi się z Immobile?
Fot. PAP
Robert Lewandowski ma już na koncie 26 bramek w tym sezonie. By wyrównać rekord Muellera musi w Bundeslidze strzelić jeszcze 14

W starciu z Eintrachtem Bayern wyglądał, jakby włączył tryb oszczędzania energii na wtorkowy mecz z Lazio w 1/8 finału Ligi Mistrzów. As Bawarczyków i reprezentacji Polski Robert Lewandowski zawsze przedkładał interesy zespołu nad własnymi. Dla mnie jednak pasjonująca jest jego pogoń za rekordem Gerda Muellera. „Lewy” jest blisko, ale jednak wciąż daleko – pisze szef Sport.Interia.pl Michał Białoński.

Bayern jest zmęczony, osłabiony przez atak koronawirusa, a na dodatek mentalnie szykuje się na Ligę Mistrzów. Z tych przyczyn nie sprostał Eintrachtowi, ale „Lewy” pokonał kolejny etap w wyścigu do 40 bramek w sezonie. Ma już ich 26. By wyrównać niesamowite osiągnięcie Muellera z sezonu 1971/72, musi strzelać w każdym z pozostałych 12 spotkań co najmniej jedną bramkę, a raz zanotować hat-tricka. Zadanie trudne, można stwierdzić, że Himalaje i to zimową porą - do obciążeń meczowych dojdzie nie tylko Liga Mistrzów, ale też marcowe zmagania o udział w mistrzostwach świata, w których to najbardziej liczymy na popisy Roberta. Któż jednak może temu podołać, jeśli nie on?

 

Gerd Mueller był w kwiecie piłkarskiego wieku, gdy bił wspaniały rekord – miał 26 lat. Ogółem siedmiokrotnie wywalczył tytuł króla strzelców. Co ciekawe, w sezonie 71/72 aż w 15 meczach nie trafiał do siatki wcale. Imponował za to w spotkaniach takich jak z Rot-Weiss Oberhausen, którym zaaplikował pięć bramek, czy Borussią Dortmund, której strzelił cztery razy. Na jego fenomenalny rekord złożyły się też cztery hat-tricki (z Hamburgerem, SV, VfL Bochum, Werderem i Eintrachtem).

 

Robert na razie ma tylko cztery ligowe występy bez strzeleckiej zdobyczy. Gdyby w wieku 32 lat udało mu się doścignąć osiągnięcie 26-latka Muellera, i to w tak ciężkim sezonie, naszpikowanym odrabianiem covidowych zaległości (po raz pierwszy eliminacje do MŚ zamykają się w jednym roku), byłaby to doprawy wielka sprawa.

 

ZOBACZ TAKŻE: Patryk Dziczek przewieziony do szpitala w Rzymie

 

We wtorek w Rzymie dla „Lewego” i jego kolegów będzie się liczył tylko jeden cel – ćwierćfinał Ligi Mistrzów. Lazio nie jest faworytem, lecz stać je na sprawienie takiej niespodzianki, jaką widzieliśmy tydzień temu w Barcelonie, w wykonaniu PSG.

 

Rzymianie przepustkę do 1/8 finału zaczęli sobie załatwiać już w pierwszej kolejce fazy grupowej Champions League, gdy odprawili 3-1 innego przedstawiciela Bundesligi - Borussię Dortmund.  Teraz też postarają się wykorzystać kłopoty kadrowe Bawarczyków. Koronawirus Thomasa Muellera i Benjamina Pavarda, kontuzje Costy, Gnabry’ego, Kouassiego, Nubla, Tilmana – lista nieobecnych w ekipie Hansiego Flicka jest doprawdy długa. Na dodatek Leon Goretzka i Javi Maritnez, świeżo po przejściu infekcji COVID-19, nie są w stanie grać przez pełne 90 minut. Problemy kadrowe, na które nakłada się brak świeżości fizycznej i mentalnej – to zmora Hansiego Flicka.

 

23 sierpnia Bawarczycy wygrali Ligę Mistrzów. Maraton nowego, szalonego sezonu zaczęli już 18 września i od tamtego momentu rozegrali 22 mecze w Bundeslidze, sześć w Champions League, po dwa w Pucharze Niemiec i podczas klubowych MŚ, Superpuchar Europy i Superpuchar Niemiec. 34 spotkania ze znakomitym skutkiem - zdobyte wszystkie trofea. Ale czy aby nie jesteśmy świadkami krańca wytrzymałości tej maszyny do wygrywania, która nie ma dostatecznie szerokiej kadry, by zastąpić tych, którzy wypadli?

 

Lazio ma w nogach 31 spotkań, znacznie mniej podróży po świecie. Nie musiało się tułać do Budapesztu na Superpuchar Europy, czy do Kataru na klubowe MŚ, co przechodził Bayern. Takie detale mogą mieć znaczenie.

 

Większość fanów piłki nożnej zaciera ręce z myślą o konfrontacji snajperów: Ciro Immobile – Robert Lewandowski. Nikt nie ma wątpliwości, kto jest lepszy, kto zgarnął tytuł Piłkarza Roku. Niemniej jednak rywalizacja obu panów zapowiada się jednak tym bardziej ciekawie, że to właśnie Włoch na finiszu ubiegłego sezonu zgarnął sprzed nosa Robertowi „Złotego Buta”. Trofeum dla najlepszego strzelca lig europejskich trafiło do Immobile również dlatego, że w Serie A są o cztery kolejki więcej niż w Bundeslidze, a więc i szans na strzeleckie zdobycze jest więcej.

Michał Białoński, Interia
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie