"Nie traktujmy sportowców jedną miarą. Nie wszystkich olimpijczyków trzeba szczepić"

Inne
"Nie traktujmy sportowców jedną miarą. Nie wszystkich olimpijczyków trzeba szczepić"
fot. PAP/EPA
Dr n. med. Robert Pietruszyński: Jesteśmy gotowi i wszystkie procedury działają tak, jakby igrzyska miały się odbyć. Czasu jest coraz mniej i jeżeli decyzja nie zostanie podjęta w najbliższych tygodniach, dwóch miesiącach, to być może tego czasu nam zabraknie.

Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdzie zawodnik nie będzie mógł wsiąść na pokład samolotu, jeżeli nie zostanie zaszczepiony, a takie głosy w mediach się pojawiają. Żeby skrócić kolejkę, ze szczepień należałoby wyłączyć sportowców, którzy przeszli COVID-19. Naprawdę zostało nam niewiele czasu do Tokio - mówi dr Robert Pietruszyński, członek misji medycznej Polskiego Komitetu Olimpijskiego.

Przemysław Iwańczyk: Czy spodziewa się Pan, że igrzyska olimpijskie w Tokio dojdą do skutku w tym roku?

 

Dr n. med. Robert Pietruszyński: Jesteśmy gotowi i wszystkie procedury działają tak, jakby igrzyska miały się odbyć. Czasu jest coraz mniej i jeżeli decyzja nie zostanie podjęta w najbliższych tygodniach, dwóch miesiącach, to być może tego czasu nam zabraknie. Na chwilę obecną MKOL nie wydał żadnych zaleceń i nie mamy standardów postępowania dla uczestników igrzysk olimpijskich. Sami zastanawiamy się, jak zoptymalizować to postępowanie, co doradzić zawodnikom i jaki standard przyjąć odnośnie szczepionek. Powinniśmy zdywersyfikować takie postępowanie. W sporcie wyczynowym od dawna istnieje koncepcja paszportu biologicznego. Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdzie zawodnik nie będzie mógł wsiąść na pokład samolotu, jeżeli nie zostanie zaszczepiony, a takie głosy w mediach się pojawiają.

 

Jak to przeprowadzić w sposób systemowy? MKOL nie weźmie na siebie ciężaru odpowiedzialności szczepienia wszystkich sportowców. Gdyby chciała to zrobić sama Japonia, to pojawią się wątpliwości wymiaru etycznego, bo odebrałaby dawki swoim obywatelom.

 

Nie ma przymusu szczepień. Wszystkim zależy na znalezieniu jak najlepszego rozwiązania. Pamiętajmy o tym, że na przykład w kolarstwie torowym znacząca większość zawodników już przechorowała COVID-19. Co to znaczy dywersyfikacja postępowania? Czy nie należałoby uwzględnić osoby ze statusem ozdrowieńca, czyli osoby, która chorowała lub bezobjawowo wytworzyła przeciwciała. Czy taka osoba nie powinna być traktowana na równi z osobą zaszczepioną?

 

W momencie, gdy mamy problem z liczbą szczepionek, takie postępowanie mogłoby skrócić kolejkę dla osób, które potencjalnie odnoszą korzyść ze szczepienia. Szczepionka jak najbardziej na tak, ale nie może być nakazem, ponieważ byłoby to postępowanie niemedyczne. Pokazuję zawsze przykład zawodnika olimpijskiego z cukrzycą typu pierwszego, chorobę Hashimoto oraz choroby alergiczne. Taka osoba przechorowała COVID-19 objawowo, ma udokumentowany poziom przeciwciał i my mamy zaszczepić taką osobę. W aspekcie prac medycznych, które się ukazały okazuje się, że limfocyty utrzymują się przez osiem miesięcy od zachorowania.

 

Pandemia rozpoczęła się w marcu 2020 roku, a igrzyska mają odbyć się latem 2021 roku. Ta naturalna odporność może się skończyć.

 

ZOBACZ TAKŻE: WTA w Adelajdzie - Świątek w drugiej rundzie!

 

Nie mamy aktualnie standardu postępowania. W kolarstwie nie mieliśmy żadnego przypadku ciężkiego zachorowania. Znam pacjentów takich jak nasz znakomity trener Edward Borysewicz, który zmarł w wyniku koronawirusa, ale u kolarzy nie znam żadnego przypadku ciężkiego przebiegu tej choroby. Wykonaliśmy setki, jeśli nie tysiące badań przed każdą imprezą rangi mistrzowskiej i wielu zawodników, którzy nie spodziewali się, ze mieli kontakt z wirusem mieli dodatni poziom antygenów. Były nawet przypadki oddawania surowicy z ich krwi.

 

Nie wszyscy sportowcy będą się chcieli szczepić, bo mogą być przekonani o nieskuteczności szczepionki. Taki sportowiec powinien pojechać na igrzyska?

 

Myślę, że nie dojdzie do takiej sytuacji, w której osoba, która nie będzie chciała się zaszczepić, nie będzie miała możliwości startu. W tym momencie mamy mało doświadczeń z tą szczepionką. Nie wszyscy odniosą taką samą korzyść ze szczepień, a pamiętajmy też, że nadmierna odpowiedź organizmu jest przyczyną wielu chorób. Musimy wiedzieć, że osoby, które przechorowały i mają określoną ilość przeciwciał nie zawsze odniosą korzyść przy szczepieniu.

 

Nie wierzę, że dojdzie do sytuacji, w której sportowcy będą zmuszeni do szczepień, ale z drugiej strony zachęcam do dywersyfikacji, w której osoby młodsze, które są ozdrowieńcami, mogą skrócić kolejkę do szczepienia. Mówi się o reinfekcjach. One są, ale to nieliczna grupa osób z wrodzonymi zespołami niedoborów odporności. Ta grupa często choruje i nie odniesie istotnej korzyści ze szczepienia. Musimy uwzględnić wszelkie aspekty i to duży problem. Sądzę, że ta decyzja nie będzie uproszczona, a uwzględni wszelkie aspekty dotyczące indywidualnego zawodnika.

 

Jako kardiolog może Pan podzielić się wiedzą czy sportowcy, którzy przeszli COVID-19 mają upośledzony układ krążenia?

 

Robimy szczegółowe badania u sportowców. Nie są to duże problemy dotyczące układu krążenia, ale jest to wirus specyficzny dla układu oddechowego. Też analizujemy ten układ przy użyciu ergospirometrów - urządzenia, na podstawie którego ocenia się wydolność zawodników. Każdy z nich ma cyklicznie wykonywane badania, więc jeśli po przechorowaniu zastosujemy ten sam szablon badania to mamy punkt odniesienia. Wśród kolarzy, a zwłaszcza kolarzy torowych, był znacznie większy kontakt z wirusem niż w grupie populacyjnej. Jesteśmy obecnie na innym etapie niż w ubiegłym roku. To już nie jest era testów PCR, moim zdaniem czas na oznaczanie przeciwciał, które chronią osoby przed powtórnym zachorowaniem.

 

Czy wybierając się na igrzyska w Tokio będzie się Pan czuł bezpiecznie?

 

Nie jest to dla nas problem medyczny, ale jest to większe wyzwanie logistyczne. W zeszłym roku zabezpieczałem medycznie mistrzostwa Europy w Bretanii oraz mistrzostwa świata. Było to olbrzymie wyzwanie związane z zabezpieczeniem bańki epidemicznej i wykonywaniem testów, ale medycznie póki co nie stanowi to dla nas problemu. Większym problemem jest logistyka czynności profilaktycznych i procedur biurokratycznych od spotkania się na lotnisku do udania się na miejsce zgrupowania. Jeśli nie będzie negatywnych punktów końcowych, które zaburzą przygotowania, to wydaje mi się, że igrzyska będą mogły się odbyć przy zachowaniu zdrowego rozsądku i odpowiednich rygorów, które będą wynikały z wiedzy medycznej.

Przemysław Iwańczyk, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie