Rok z COVID-19. Ameryka podnosi się z kolan

Koszykówka
Rok z COVID-19. Ameryka podnosi się z kolan
Fot. PAP
Zamrażanie spotu w USA zaczęło się od meczu NBA w Oklahoma City. Odwołano starcie Thunder z Utah Jazz

W USA wszystko zaczęło się kilka dni później niż w Polsce. 11 marca 2020 roku siedzący na trybunach w Oklahoma City kibice basketu nagle dowiedzieli się, że mecz ich drużyny się nie odbędzie. Później był już tylko ciężki cios pandemii na amerykańskim sporcie. Cios, po którym Ameryka powoli się podnosi, ale do zwycięstwa ciągle daleko. 

Pandemia znokautowała sport

 

Czy Amerykanie naprawdę tak kochają wielki sport, a przede wszystkim ich największe ligi, jak wypadało zawsze twierdzić? Według niektórych opinii, pandemia COVID'19 pokazała, że wcale niekoniecznie.

 

Oficjalnie wszystko zaczęło 11 marca 2020 roku, kiedy tuż przed rozpoczęciem meczu NBA pomiędzy Oklahoma City Thunder - Utah Jazz, powiadomiono fanów, że mecz się nie odbędzie. Godzinę później ujawniono, że u jednego z graczy drużyny przyjezdnej (był to Rudy Gobert) wykryto koronawirusa, a w ciągu następnych 90 minut, szefowie National Basketball Association podjęli decyzję o zawieszeniu rozgrywek. Piszę "oficjalnie", bo cztery dni wcześniej byłem w Nowym Jorku na walce Adama Kownackiego z Robertem Heleniusem i praktycznie przez kilka dni temat był tylko jeden - czy miasto pozwoli na organizację gali? To wszystko było po cichu, nie informowano o sytuacji ani dziennikarzy ani  sportowców. Sam Adam Kownacki, zorientował się, że coś jest nie tak, kiedy zaraz po walce kazano mu wyjść z sali i nagle zrezygnowano z konferencji prasowej.

 

Choć liga wróciła, w formie trzymiesięcznej, kosztującej NBA 150 milionów dolarów "bańki" w Orlando, choć wróciły w różnej formie, choć wszędzie bez udziału kibiców pozostałe zawodowe ligi Stanów Zjednoczonych, fani sportu nie wrócili - nawet  przed telewizory. Spodziewano się, że dla pozostających w domu kibiców, możliwość oglądania rywalizacji sportowej okaże się czymś ważnym, rodzajem powrotu do normalności w nienormalnych czasach. Nic z tego, to była sportowa zapaść. Były rekordy, ale nie takie jakich oczekiwano: oglądalność finałów NBA (przeniesionych z czerwca na październik) spadła o 51 procent, o 61 procent mniej fanów hokeja oglądało finały National Hockey League, a 45 procent mniej sympatyków tenisa włączyło oglądać tenisowe US Open. Nawet zwykle odporni na wszelkie zmiany zwolennicy wyścigów konnych, nie byli zainteresowani: 49-procentowy spadek telewizyjnej oglądalności najpopularniejszego wyścigu w USA, Kentucky Derby to negatywny rekord w historii tej wielkiej imprezy.

 

ZOBACZ TAKŻE: Przeżyjmy to jeszcze raz ZAKSA lepsza od Lube (wideo)

 

Nic jednak nie pokazało bardziej dobitnie, że sport nawet tej najwyższej klasy zszedł  w USA na dalszy plan w konfrontacji z pandemią jak tegoroczny Super Bowl. Legendarny Tom Brady, najlepszy quarterback w historii najbardziej popularnej dyscypliny sportowej USA kontra Patrick Mahomes, nowa megagwiazda National Football League, chcący obronić zdobyty w minionym roku tytuł  - to musiał być hit! Nie był, bo Super Bowl pomiędzy Tampa Bay Buccaneers i Kansas City Chiefs miał najgorsza oglądalność o piętnastu lat.

 

Brak zainteresowania sportem brutalnie przełożył się na brak zainteresowania fanów sportowymi stacjami telewizyjnymi. Ucierpiał nawet światowy gigant - ESPN, którego liczba subskrybentów spadła z ponad 100 milionów w 2010 roku, na niespełna 83 miliony dziesięć lat później.

 

Powrót bo sport to biznes?

 

Sport w USA zaczął powoli wracać, bo sport w Stanach to wielomiliardowa gałąź przemysłu. Komisarz NBA Adam Silver otwarcie powiedział, że brak rozgrywek sezonu 2020/2021 kosztowałby ligę przynajmniej 1,5 miliarda dolarów i odbiłby się drastycznie na kontraktach koszykarzy, obniżonych o nawet czterdzieści procent. A przecież prowadzenie rozgrywek w czasach pandemii kosztuje potrójnie: oprócz braku wpływów z biletów, ligi zawodowe  w USA przeprowadzają dziesiątki tysięcy testów tygodniowo, testów, których koszty ponosi liga, a nie sportowcy.

 

Już za dwa tygodnie (18 marca) wraca odwołana w 2020 roku największa impreza sportowa USA - Marcowe Szaleństwo czyli uniwersyteckie mistrzostwa w koszykówce.  Brak "March Madness" w 2020 roku przyniósł straty reklamowe dla pokazujących turniej stacji telewizyjnych i dla samych szkół przekraczające 900 milionów dolarów.

 

W tym roku też będą straty bo zamiast grać na swoich parkietach, w całych Stanach Zjednoczonych, turniej odbędzie się w koszykarskiej "bańce" Indianapolis, przy minimalnym udziale widzów. Ale sport wraca, w niektórych stanach jak Floryda, Teksas czy Newada wracają, choć w ograniczonych liczbach, także kibice. Przez następne miesiące, wszystkie oczy zwrócone będą w równym stopniu na odżywający sport, jak informacje dotyczące powszechnej dostępności szczepionek na COVID'19. Bo co do jednego, zgadzają się wszyscy - bez szczepionek, nie będzie masowego powrotu fanów na hale i stadiony. 

Przemysław Garczarczyk z USA, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie