Kowalski: Debiut Sousy powinien odbyć się z przytupem

Piłka nożna
Kowalski: Debiut Sousy powinien odbyć się z przytupem
Fot. Cyfrasport
Kowalski: Początek pracy Paulo Sousy odbywa się w wymarzonych warunkach.

Reprezentacja Polski z nową energią rozpoczęła przygotowania do meczów eliminacji mundialu z Węgrami, Andorą i Anglią. Nowy trener Paulo Sousa od czasu, kiedy niespodziewanie przejął drużynę, czaruje Polaków werbalnie. Świetnie wygląda, jest uprzejmy, mówi zgrabnie o piłce i puszcza oko do publiczności. Można odnieść wrażenie, że to trener jak z żurnala. W czwartek okaże się ile w tym wszystkim gry około boiskowej, ale ile rzeczywistej wartości.

Tak naprawdę początek pracy Portugalczyka odbywa się w wymarzonych warunkach. Awans na Euro został wywalczony, skład kadry wyselekcjonowany przez poprzednika, do tego ma do dyspozycji najlepszego napastnika świata, który tak się składa znajduje się w życiowej formie. No i na dzień dobry mecz z Węgrami bez jej najlepszego zawodnika. Nie żadną europejską potęgą, ale 40. zespołem w rankingu FIFA, który niczym specjalnym się nie wyróżnia.

 

Owszem bramkarz Gulacsi i obrońca Orban grają w RB Lipsk, napastnik Szalai w Mainz (rezerwowy), Sallai we Freiburgu, ale większość to reprezentanci takich klubów jak Partizan Belgrad (Holender), Fehervar (Nikolić), Ferencvaros (Lovrencsics), Bristol City (Nagy) czy Dunajska Streda (Kalmar). Jasne, że tam też potrafią grać w piłkę, że Węgrzy jakiś postęp w ostatnich latach poczynili, ale…

 

Czasy, kiedy nasi bratankowie zdobywali złote medale olimpijskie (1952,1964,1966), srebrne medale mundiali 1938 i 1954 czy osiągali ćwierćfinały mistrzostw świata (1962 i 1968) pozostają tylko nostalgicznym punktem odniesienia dla kibiców nad Dunajem, którzy wzdychają za erą zapoczątkowaną przez Ferencsa Puskasa (do 1954 roku późniejszy gracz Realu i reprezentant Hiszpanii strzelił dla Węgier 84 gole i wciąż pozostaje rekordzistą).

 

ZOBACZ TAKŻE: Przewidywany skład na mecz z Węgrami

 

Nie oszukujmy się, dziś Węgrzy są przeciętniakami z trzeciej ligi europejskiej. My znajdujemy się jednak o półkę wyżej i choćby z tego powodu nie mamy w tym przypadku prawa szukać jakiegokolwiek alibi. Obiektywnie dysponujemy lepszym zespołem, bardziej wartościowymi zawodnikami, grającymi w lepszych klubach. Należy tam pojechać, skasować trzy punkty i wrócić. Oczywiście marzeniem jest strat z przytupem, który podobnie jak w czasach Jerzego Engela czy Adama Nawałki, mógłby napędzić tę drużynę na następne miesiące, a przede wszystkim na turniej Euro, do którego tak naprawdę już te marcowe mecze są preludium.

 

Przesadnych oczekiwań wobec selekcjonera, który przed meczem poprowadzi ledwie kilka treningów raczej mieć nie można, Sousa nie jest cudotwórcą. Ale pewne zwycięstwo po dobrej grze w Budapeszcie to nie jest wielka przesada. Śmiało możemy tego wymagać.

 

Na co powinniśmy liczyć przede wszystkim? Na intuicję Portugalczyka w doborze składu, ustawieniu taktycznym i mobilizację ekipy. Jeśli jest prawdziwym fachowcem, a wydaje się, że jest, to powinien być dla niego drobiazg. Nie przyszedł tu, aby robić rewolucję, ale poruszyć kilka delikatnych trybików, które spowodują, że Polska znów zakocha się w piłkarskiej reprezentacji.

Cezary Kowalski, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie