Kadra rozłożona na czynniki pierwsze. "Piłkarze powinni trzymać się założeń, a nie grać jak 8-letni chłopcy"

Piłka nożna
Kadra rozłożona na czynniki pierwsze. "Piłkarze powinni trzymać się założeń, a nie grać jak 8-letni chłopcy"
Fot. Cyfrasport
Artur Wichniarek docenia szczerość i przyznanie się do błędów przez Paulo Sousę

Mam nadzieję, że mecz z Andorą na stadionie Legii w Warszawie będzie dla Sousy okazją do dalszego przeglądu wojsk, ale tym razem właściwego przeglądu, który zakończy się zwycięstwem i na bitwę z Anglią wyjdziemy w optymalnym zestawieniu - pisze przed sobotnim spotkaniem ekspert Polsatu Sport, Artur Wichniarek. Były napastnik reprezentacji rozkłada kadrę Sousy ma czynniki pierwsze. Tak szczegółowej analizy jeszcze nie było!

W meczu z Węgrami w Budapeszcie niestety, straciliśmy 2 punkty, a na osłodę „wywalczyliśmy” 1 punkcik, bo tak trzeba nazwać tą zdobycz. Po losowaniu zdawaliśmy sobie sprawę, że Anglia jest poza zasięgiem i to właśnie z Madziarami przyjdzie nam walczyć o drugie miejsce w grupie i walkę w barażach.

 

Dlatego mecz w Budapeszcie w perspektywie tej walki miał bardzo duże znaczenie. Niestety, pierwszego mecz pod wodzą nowego selekcjonera do udanych zaliczyć nie można. Na pewno reprezentacja pokazała charakter, który pozwolił jej zremisować. Walka o uratowanie się przed kompromitacją i dobre zmiany dokonane przez Sousę w trakcie spotkania, to jedyny pozytyw pierwszej „bitwy” o udział w mistrzostwach Świata.

 

No może jeszcze pomeczowe wypowiedzi trenera, który nie koloryzował mało udanego wieczoru w stolicy Węgier, przyznał się do błędów w wyborze pierwszej jedenastki.

 

Sousa, jak można było przypuszczać zagrał w tak nie lubianym przez poprzedników systemie 1-3-5-2 lub jak kto woli 1-3-4-2-1 z nominalnie najbardziej wysuniętym Robertem Lewandowskim i mającymi grać za jego plecami Milikiem i Zielińskim.

 

Od początku spotkania kapitan wykazywał dużą ochotę do gry, ale niepotrzebnie tak często wycofywał się do drugiej linii, co powodowało jeszcze większe zagęszczenie w tej części boiska. Jeżeli chciał tak grać, to Arek Milik powinien wymiennie wchodzi na pozycję nr. 9. Nie robił tego i przy głęboko cofniętych na własną połowę przeciwnikach powodowało to brak możliwości grania piłek penetrujących między liniami.

 

Nie było miejsca na grę w trójkątach Moder-Zieliński-Krychowiak lub Milik. Do tego bardzo wysoko, za wysoko podchodząca linia naszej obrony. Te błędy ustawienia przyczyniły się do utraty pierwszej bramki z kontrataku Węgrów.

 

Jeden przechwyt, jedna prostopadła piłka na wolne pole, brak szybkości i złe ustawienie Bednarka, brak asekuracji Helika i przegrywaliśmy. Sousa mówił, że chce grać wysoko, ale piłkarze powinni trzymać się założeń, a nie grać jak 8-letni chłopcy, którzy wszyscy biegną tam gdzie piłka.

 

W tym systemie linia obrony podchodzi wysoko, ale nie aż na połowę przeciwnika. Przeciwnika, którego na spalonego złapać nie możesz, bo wychodzi z własnej połowy!

 

Po zmianach i wejściu Jóźwiaka, Piątka oraz Glika wyglądało to trochę lepiej, bo Pistolero był wysuniętym napastnikiem i umiejętnie rozciągnął grę. Z tego stworzyło się trochę miejsca w środku pola, czego efektem były podania przy akcjach bramkowych. 

 

Wielu z nas zaskoczył brak nominacji do wyjściowej jedenastki Kamila Glika. Wiemy, że niejednokrotnie brak właśnie tego zawodnika powodował chaos w poczynaniach całej linii obrony. Takim przykładem może być mecz el. ME ze Słowenią w Ljublianie i porażka 0:2.

 

ZOBACZ TAKŻE: Iwanow: Polacy nic się nie stało?

 

Na mecz z Węgrami wybór selekcjonera padł na trójkę Bereszyński-Helik- Bednarek. Ten wybór okazał się tragiczny w skutkach i nie do końca chodzi o personalia, a bardziej o wybór ustawienia tych zawodników.

 

Tylko Helik, jako jedyny z nich gra na co dzień w ustawieniu trójką z tyłu i w tym ustawieniu w swoim klubu Barnsley gra lewego skrajnego w trójce. Z Węgrami został wystawiony jako centralny środkowy. To nie mogło się udać, to przerosło debiutanta, który nie potrafił dyrygować całą linią obrony.

 

Bereszyński w ustawieniu w trójce grał w Sampdorii na początku przygody z tym klubem trenera Renieriego, który takiego wariantu próbował w sezonie 19/20 w kilku meczach, z których chyba tylko jeden był wygrany.

 

Bednarek w Southampton gra tylko i wyłącznie w systemie 1-4-4-2, tak więc oczywistym byłoby przy braku Glika i takim wyborze trenera, ustawienie trójki Bereszyński-Bednarek-Helik. Jeszcze bardziej optymalnym byłoby wystawienie Piątkowskiego zamiast Bereszyńskiego.

 

Ten zawodnik gra w Rakowie prawego skrajnego w trójce i musi robić to na tyle dobrze, że RB Salzburg kupił go za 6 mln euro i w przyszłym sezonie zobaczymy naszego reprezentanta w Lidze Mistrzów. 

 

Wystawienie Krychowiaka ponownie na pozycji defensywnego pomocnika nie mogło skończyć się dobrze. Grzegorz od dwóch lat w Rosji gra bardziej ofensywnie i to ustawienie „narodziło” tego zawodnika na nowo. Został wybrany najlepszym zawodnikiem Lokomotiwu Moskwa i trzecim najlepszym w całej lidze rosyjskiej.

 

Kolejnym błędem personalnym było postawienie na Szymańskiego, jako prawego wahadłowego. Po pierwsze w Dynamie Moskwa gra w tym sezonie przede wszystkim jako ofensywny lub środkowy pomocnik (18 meczów), a jako skrzydłowy tylko cztery spotkania.

 

Oczywiście wielu powie, że do tej pory w reprezentacji grał na skrzydle, ale wtedy graliśmy 1-4-4-2, a to inne granie niż system taktyczny zaproponowany przez selekcjonera. Do niego z powołanych najbardziej predysponowani są Jóźwiak i Reca, grający w swoich klubach jako wahadłowi w takim samym ustawieniu, jak zaproponowany z Madziarami.

 

Niestety, ten pierwszy usiadł na ławce rezerwowych, a Reca zupełnie nie pokazał walorów i doświadczenia z prawie dwóch sezonów Serie A, SPAL i Crotone. Jego dobre liczby z tego sezonu, dwie bramki i sześć asyst zupełnie nie pomogły mu w Budapeszcie, a spóźnienie się w kryciu przy trzeciej bramce strzelonej przez Orbana jeszcze raz pokazało jego problemy w defensywie.

 

Z kolei Jóźwiak, który przebojem wywalczył sobie jesienią 2020 miejsce w kadrze (piękna bramka z Holandią) oraz w na zapleczu Premier League, w Derby County musiał aż do 59. minuty patrzeć, jak jego koledzy męczą się z bardzo agresywnie i mądrze grającymi przeciwnikami.

 

Jego wejście miało kluczowy wpływ na ostatnie 30 minut meczu. Zresztą cała  trójka wprowadzonych na boisko piłkarzy dała impuls reprezentacji. Bramka Pistolero przy asyście Jóźwiaka. Potem jego gol po asyście Zielińskiego na 2:2. Piękna dwójkowa akcja Jóźwiaka z Bereszyńskim, zakończona asystą Przemka i „profesorską” bramką Roberta, pokazała różnicę w funkcjonowaniu prawej strony boiska po zmianach.

 

Ten okres meczu pokazał namiastkę tego, na co stać reprezentację. Ale dlaczego tylko 25 minut potrafiliśmy zagrać z polotem i fantazją i nie potrafiliśmy postawić kropki nad „i” ? Nasz minimalizm prawie zakończył się tragedią, bo bramka Orbana z 78. minuty po raz kolejny pokazała naszą fatalną grę obronną w tym meczu, tym razem już z Glikiem. 

 

Selekcja podstawowej jedenastki została źle przeprowadzona. Dodając do tego nowy system taktyczny, do którego opanowania potrzeba czasu i wykonawców rozumiejących i umiejących się w nim poruszać, dał efekt chaosu, niezrozumienia się i braku nawet  jednego celnego strzału w pierwszej połowie.

 

Jak w takim systemie można grać dobrze i efektywnie pokazali Węgrzy. Podopieczni trenera Rossiego grają tak już od dwóch lat i w 2020 przegrali tyko jeden mecz z Rosją 2:3, awansowali na ME i wywalczyli awans do dywizji A Ligi Narodów.

 

Oczywiście i oni nie ustrzegli się błędów w tym meczu, ale jeżeli Lewandowski jest więcej wart niż cała reprezentacja Węgier, to docenimy jakość gry przeciwnika. Dla nich ten remis z przebiegu spotkania, a przede wszystkim tego jak układał się wynik może być „porażką”, a dla nas „zwycięstwem”.

 

Mam nadzieję, że mecz z Andorą na stadionie Legii w Warszawie będzie dla Sousy okazją do dalszego przeglądu wojsk, ale tym razem celowego przeglądu, który zakończy się zwycięstwem i na bitwę z Anglią wyjdziemy w optymalnym zestawieniu.

 

Błędy, o których piszę nie powinny się przydarzyć, ale stały się faktem. Usprawiedliwiam to brakiem czasu na perfekcyjną analizę wszystkich zawodników, analizę, która dalej trwa, ale już w warunkach meczowych.

 

Szkoda straconych punktów, lecz biorąc pod uwagę, że ostatnim trenerem , który wygrał w swoim debiucie w roli selekcjonera był Janusz Wojcik to ten remis nie jest zły.

 

Niestety, każde straty w meczach eliminacyjnych bolą i trzeba będzie je odrabiać. Ja w ten projekt wierzę, bo często byłem orędownikiem gry w systemie z trzema obrońcami, ale tylko w przypadku kiedy „wahadła” będą funkcjonować. Jednego wahadłowego już mamy, drugiego musimy szukać.

 

Artur Wichniarek, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie