Natalia Kaliszek: Kwalifikacja to motywacja. Stać nas na więcej!
Polska para taneczna Natalia Kaliszek i Maksym Spodyriew na 12. miejscu zakończyła mistrzostwa świata w łyżwiarstwie figurowym i wywalczyła kwalifikację na przyszłoroczne Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pekinie. – To dla nas zastrzyk dużej motywacji i energii, zwłaszcza że odczuwamy niedosyt – mówi w wywiadzie dla Polsatsport.pl polska łyżwiarka.
Natalia Kaliszek w ekskluzywnym wywiadzie dla Polsatsport.pl na chłodno podsumowuje występ w mistrzostwach świata, opowiada, co było dla niej największym wyzwaniem w sztokholmskiej „bańce” i odsłania kulisy już rozpoczętych przygotowań do nowego sezonu, a oprócz tego zdradza, że ta para… czuje bluesa!
Aleksandra Szutenberg: Gdyby ktoś przed mistrzostwami świata w Sztokholmie powiedział wam, że zajmiecie 12. miejsce, to jak byście zareagowali?
Natalia Kaliszek: Dwa lata temu mistrzostwa zakończyliśmy na 11. pozycji, więc wiedzieliśmy, że to jest w naszym zasięgu. Ale ten sezon jest zupełnie inny niż pozostałe. To były w zasadzie jedyne zawody – pierwszy i ostatni przejazd w sezonie. W związku z tym, totalnie nie wiedzieliśmy, czego możemy się spodziewać. Nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać po sędziach i rywalach. Myśleliśmy o tym, żeby się bardzo mocno przykleić do dziesiątki, zwłaszcza po bardzo dobrze wykonanym tańcu rytmicznym i dziewiątej pozycji. Ale cieszymy się, że mimo błędu uplasowaliśmy się blisko dziesiątego miejsca i wywalczyliśmy kwalifikację na igrzyska. To dla nas zastrzyk dużej motywacji i energii, zwłaszcza że po programie dowolnym odczuwamy niedosyt. Ale wiemy, że stać nas na więcej, więc pełni motywacji zabieramy się do przygotowań do kolejnego sezonu!
Dużo było telefonów z gratulacjami?
Tak, tak. Teraz co chwilę dzwonią dziennikarze, dużo osób pisze, dużo się dzieje.
Przed startem mówiłaś, że waszym celem są dwa czyste, bezbłędne programy. W jakim stopniu Twoim zdaniem udało się ten cel zrealizować?
Myślę, że w 85%. Tak naprawdę jesteśmy bardzo zadowoleni z shorta. Pojechaliśmy swoje, dokładnie to, co zaplanowaliśmy i zajęliśmy to miejsce, na które zasłużyliśmy, czyli 9. W tańcu dowolnym pod koniec, popełniliśmy błąd. Ja go zapoczątkowałam, ale na szczęście Maks właściwie zareagował, podtrzymał podnoszenie, nie zatrzymaliśmy się i dostaliśmy drugi poziom. Ta ocena była konsekwentna do tego, co zaprezentowaliśmy. Generalnie jesteśmy zadowoleni, bo większą cześć programu przejechaliśmy naprawdę dobrze. Najbardziej oczywiście cieszymy się z tego, że wywalczyliśmy kwalifikacje do Pekinu i utrzymaliśmy lokatę blisko dziesiątki.
ZOBACZ TAKŻE: Rosjanie najlepsi w tańcach, Kaliszek i Spodyriew na 12. miejscu
Po tańcu rytmicznym byliście na 9. miejscu? Czy w związku z tym czujecie niedosyt?
Zawsze, jeśli popełnia się błąd, nawet drobny, będzie niedosyt. Zwłaszcza, że przygotowywaliśmy się długo, a na treningach wielokrotnie wykonywaliśmy bezbłędne programy i wiedzieliśmy, że stać nas na więcej. Ale to dobrze, że jest ten niedosyt, bo chcemy więcej. Chcemy udowodnić, że możemy więcej i mamy motywację do ciężkiej pracy. Do kolejnego sezonu będziemy chcieli przygotować się jeszcze lepiej.
W jednym z wywiadów po mistrzostwach mówiłaś, że dzień przerwy i na nowo zabieracie się do pracy? Naprawdę, tylko dzień przerwy?
Tak, ten dzień przerwy – poniedziałek już za nami. Już jesteśmy po wtorkowym treningu, ale taki właśnie był plan, żebyśmy przed końcem sezonu, kiedy dowiemy się , że rozmrażają nam lodowisko, mieli już wszystko gotowe. Jesteśmy teraz w szczycie formy, mamy dużo możliwości ruchowych w ciele, jesteśmy w dobrej kondycji, mamy wiele pomysłów i możemy zacząć tworzyć nowy program. Wiemy też na świeżo, co sędziowie lepiej oceniają, co nie, i mamy w głowach całą masę pomysłów.
Czy macie już w głowie ten najważniejszy pomysł - na taniec rytmiczny na przyszły sezon?
Muzykę poniekąd już wybraliśmy. Przepisami narzucone są blues i urban street dance, więc będziemy szli w stronę hip-hopu. Muzyki nie będę jeszcze zdradzać, ale już mniej więcej mamy cały projekt tańca i teraz próbujemy to wszystko przełożyć na lód. Połączenie bluesa z hip-hopem nie jest łatwe. To na pewno dla nas spore wyzwanie, żeby tak to połączyć, żeby to razem fajnie współgrało.
Jak wygląda przygotowanie takiego programu od kulis?
To zależy od sytuacji. Często jest tak, że najpierw pracujemy na sucho, bo nie mamy lodu. Teraz choreografię układamy razem z naszą trenerką Sylwią Nowak-Trębacką od razu na lodzie. Szukamy też inspiracji z parkietu, chodzimy na zajęcia hip-hopu. Zaczynamy układać rysunek programu na lodzie i dostosowywać muzykę do elementów i elementy do muzyki.
Nasz taniec dowolny jest praktycznie nowy, więc zostanie na sezon olimpijski. Poza Polską mogliśmy zaprezentować go tylko na mistrzostwach świata, na świeżo. Pojechaliśmy go raz na poważnych zawodach i został dobrze oceniony. Oczywiście jest jeszcze wiele do poprawy, ale teraz trzeba go tylko spokojnie „objeździć”. Po przerwie będzie po prostu do przypomnienia, ale ciało i tak na pewno zapamięta ruchy. Jeden w pełni gotowy program to dla nas duże ułatwienie.
Jak się czujecie w bluesie i hip-hopie?
To klimaty, który dobrze czujemy. Pasują nam takie ruchy, lubimy wychodzić poza standardy. Będziemy mogli powymyślać fajne rzeczy i dać dużo od siebie.
Wracając jeszcze do mistrzostw świata... To, co zwróciło moją uwagę, to bardzo duży spokój i pewność, które biły od was na lodzie. W środku też byliście tacy spokojni?
Byliśmy bardzo skoncentrowani. Przede wszystkim na elementach, żeby przejechać program czysto. Nie było zbyt wielkiego ciśnienia, ani stresu, raczej pełna koncentracja. Myślę, że właśnie to dało też widzom poczucie takiego spokoju i brak stresu. Dzięki temu też pojechaliśmy te programy tak, jak pojechaliśmy.
Czy macie psychologa/trenera mentalnego, który pomaga Wam nad tym pracować?
Przed wszystkim procentuje nasza ciężka praca z panią Sylwią, ale nie tak dawno rozpoczęliśmy też współpracę z panią psycholog Beatą Mieńkowską. Jak tylko jest możliwość to się z nią spotykamy. Albo my odwiedzamy ją przy okazji pobytu w Warszawie, albo ona przyjeżdża do nas do Torunia. Dużą pracę poświęciliśmy właśnie na tę współpracę i to przygotowanie, ale tak naprawdę ta pewność to kwestia wyjeżdżenia i przygotowania programów na lodzie. Kondycji i formy startowej nie da się inaczej wyrobić. To liczba bezbłędnie przejechanych programów na treningu, daje poczucie, że można na zawodach stanąć bez trzęsących się nóg, ze spokojem i pewnością, że się to wszystko umie.
Jak będę wyglądać wasze przygotowania do igrzysk?
Już zaczęliśmy przygotowania nowego programu. W maju będziemy mieć pewnie około trzech tygodni przerwy, a potem w okresie letnim sporą część czasu przepracujemy w Cetniewie. Zazwyczaj spędzamy tam trzy tygodnie solidnego przetrenowania, podczas których mamy zajęcia ogólnorozwojowe, taneczne i balet. To czas, żeby odpocząć od lodu, ale przygotować się bardzo dobrze kondycyjnie i tanecznie. Cały lipiec będziemy już pracować na lodzie i przygotowywać się do sezonu. Mamy nadzieję, że cały sezon się odbędzie i weźmiemy udział w zawodach Grand Prix. Jeszcze nie wiemy, w których, bo losowanie dopiero się odbędzie.
Czego wam życzyć?
Tylko zdrowia. Jak jest zdrowie można zrobić wszystko, wtedy żaden lock down, ani inne przeszkody nie dadzą rady nas zatrzymać, bo zawsze da się znaleźć rozwiązani problemu. Jak jest zdrowie, to niczego nie brakuje.
Na koniec zdradź, jakie masz plany na święta?
Odpoczynek. Żadnych wyjazdów tylko spokojny odpoczynek. Raczej nie będziemy odwiedzać rodziny, tylko zostaniemy z narzeczonym sami. Dziś nie wiadomo, czy się nikogo nie zarazi, więc sobie spokojnie odpoczniemy. Teraz stawiam na przyrodę i świeże powietrze. Bardzo mi tego brakowało w „bańce” na mistrzostwach świata w Sztokholmie, gdzie w pokojach nie otwierały się nawet okna, a na arenę przechodziliśmy hotelowym korytarzem. To chyba było dla mnie najcięższe wyzwanie. Teraz jeszcze bardziej doceniam każdą chwilę na świeżym powietrzu i chcę się nimi nacieszyć.