Fortuna 1 Liga. Trener Odry Opole: Pretensje możemy mieć do siebie
Trener piłkarzy Odry Opole nie ukrywał rozczarowania po zremisowanym 1:1 w Gdyni meczu 1. ligi z Arką. - Pretensje możemy mieć do siebie, bo zmarnowaliśmy kilka klarownych okazji. Jesteśmy zawiedzeni wynikiem, ale szanujemy każdy punkt - przyznał Piotr Plewnia.
W środę zawodnicy Arki okazali się lepsi od Piasta Gliwice i awansowali do finału Pucharu Polski, ale w niedzielę, także na własnym stadionie, nie zdołali pokonać 10. w tabeli pierwszej ligi Odry Opole. W dodatku gospodarze uratowali punkt w końcówce spotkania.
Po sobotnich porażkach ŁKS Łódź i GKS Tychy oraz remisie wicelidera Górnika Łęczna żółto-niebiescy nie wykorzystali szansy na zbliżenie się do ligowej czołówki. Zresztą na początku lepsze wrażenia sprawiali bardziej zdeterminowani goście, którzy w 18. minucie objęli prowadzenie po ładnym uderzeniu prawego obrońcy Jakuba Szreka.
Inna sprawa, że szkoleniowiec Arki Dariusz Marzec jeszcze w pierwszej połowie dokonał dwóch zmian – w 31. minucie trener zdjął z murawy Fabiana Hiszpańskiego, a siedem minut później boisko opuścił kontuzjowany Adam Deja.
ZOBACZ TAKŻE: Arka Gdynia - Odra Opole 1:1. Wszystkie bramki
- Pucharowy bój z Piastem kosztował Fabiana wiele sił. Hiszpański nie dojechał na ten mecz, przez 20 minut nie było nas na boisku, gra nam się nie układała i nie było na co czekać. Po tej zmianie wszystko wróciło do normy. Niestety, mamy problemy kadrowe, a do grona kontuzjowanych dołączył teraz Deja. Przedłuża się także dojście po urazie stawu skokowego do zdrowia Julka Letniowskiego, nie w pełni sił jest również Christian Aleman – powiedział Marzec.
Na początku drugiej połowie opolanie mieli kilka znakomitych sytuacji do podwyższenia wyniku, ale świetnymi interwencjami popisywał się golkiper gdynian Daniel Kajzer. A od 55. minuty arkowcy, po drugiej żółtej kartce dla stopera Odry Mateusza Wypycha, grali z przewagę jednego piłkarza.
Co prawda za chwilę sytuację sam na sam z Kajzerem zmarnował Miłosz Trojak, ale później zdecydowaną przewagę osiągnęli gospodarze. W końcówce miało już miejsce prawdziwe oblężenie bramki przyjezdnych. Zawodnicy Arki zdołali jednak doprowadzić tylko do remisu, a gola w 86. minucie po rzucie rożnym strzelił Adam Danch, który tym samym zrehabilitował się za błąd popełniony przy trafieniu rywali.
- Musieliśmy gonić wynik, ale gdyby sędzia zobaczył to, co my widzieliśmy i kamery, to prowadzilibyśmy 1:0, bo po faulu na Kacprze Skórze należał nam się rzut karny. Odra miała swoje sytuacje, ale my powinniśmy zdobyć więcej bramek. Mieliśmy wielką przewagę i multum okazji. Niemożliwe, że ich nie wykorzystaliśmy. Zawsze gramy o pełną pulę i dlatego uważam, że dzisiaj straciliśmy dwa punkty – ocenił gdyński szkoleniowiec.
ZOBACZ TAKŻE: Brehmer: Gdybym był prezesem Odry Opole, to bym siebie nie zwolnił
Arka w pięciu ostatnich meczach zanotowała zwycięstwo, remis oraz trzy porażki, natomiast Odra zremisowała 1:1 czwarty kolejny, w tym trzeci wyjazdowy, mecz.
- Dzisiaj pretensje możemy mieć do siebie. Wypracowaliśmy sobie pięć-sześć klarownych okazji, które bezwzględnie trzeba zamienić na bramki, a tak się ponownie nie stało. Jesteśmy zawiedzeni wynikiem, ale szanujemy każdy punkt, bo dopiero na końcu ligi okaże się, czy dzisiaj straciliśmy dwa "oczka" czy zyskaliśmy jedno. Oczywiście po zejściu Wypycha oddaliśmy pole Arce, ale nasza gra i liczba sytuacji napawa optymizmem – podsumował Plewnia.
Przejdź na Polsatsport.pl