Co z tą ZAKSĄ, a może to Jastrzębie takie mocne?

Siatkówka
Co z tą ZAKSĄ, a może to Jastrzębie takie mocne?
Fot. PAP
Trener Nikola Grbić na trzy dni na odbudowanie fizyczne i psychiczne swojego zespołu. Drugi mecz finałowy w niedzielę w Jastrzębiu Zdroju

Nikt nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. W pierwszym finałowym meczu PlusLigi Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn Koźle sensacyjnie przegrała na własnym parkiecie 1:3 z Jastrzębskim Węglem. Co się stało z mistrzami Polski i finalistami Ligi Mistrzów? Czy kędzierzynianie mogą wrócić do walki o tytuł, czy może to Jastrzębski Węgiel jest taki mocny?

- Moim zdaniem ZAKSA padła fizycznie. To było widać od drugiego seta – uważa ekspert Polsatu Sport Maciej Jarosz, który mistrzostwo Polski jako trener zdobywał z częstochowskim AZS. – ZAKSA to drużyna, która nie ma długiej, silnej ławki. Nikola Grbić ma do dyspozycji 7-8 bardzo dobrych zawodników. Gdy choć jeden z nich łapie zadyszkę, mogą pojawić się problemy, bo kędzierzynianie to ekipa grająca wyjątkowo zespołowo. Jeżeli wszyscy są w formie – nawet najlepsza w Europie. Ale jak forma fizyczna gdzieś ucieka, robi się problem – dodaje Jarosz.

 

- Czasem tak bywa, że drużyna, które dominuje cały sezon, na ten najważniejszy mecz, czy mecze nagle się sypie. Pewna słabość ZAKSY była już widoczna w półfinale ze Skrą. Tam się jeszcze pozbierali. Teraz rzeczywiście dopadło ich chyba zmęczenie – uważa Ireneusz Mazur, który mistrzostwo Polski jako trener dwukrotnie zdobywał z bełchatowską Skrą.

 

– Jak słabnie fizyka to pojawiają się też kłopoty z psychiką. To są naczynia połączone. Można powiedzieć, że ZAKSA w tym meczu uległa dekompozycji. Wysiadały trzy najmocniejsze elementy, które do tej pory wielokrotnie decydowały o zwycięstwie tej drużyny. Zagrywka, obrona i blok. Żaden z tych trzech elementów tym razem nie funkcjonował właściwie. Dodatkowo ZAKSA, jak żaden inny zespół, potrafił wytrzymać presję końcówki seta, właśnie wtedy przycisnąć. W tym meczu tego nie było – komentuje Mazur.

 

- Jastrzębski Węgiel uwierzył w siebie, a ZAKSA wystraszyła się, że może przegrać i tak się zaczęło – to już opinia jak zwykle bardzo bezpośredniego mistrza świata i mistrza olimpijskiego, Ryszarda Boska, byłego klubowego trenera m.in. Jastrzębskiego Węgla. – Po pierwszym secie chyba nikt się nie spodziewał, że Kędzierzyn może przegrać ten mecz. Jastrzębie zaczęło zagrywać, a ZAKSA przestała przyjmować i zrobił się problem. W tym sezonie chyba Resovia też pokazał, że jak się na ekipę Grbicia skoczy, to czasem pękają. Do tej pory podopieczni Nikoli, jak nie przyjmowali, to potrafili rozwiązywać problemy na wysokich piłkach, przy potrójnym bloku. Teraz wkradły się nerwy, pojawiły bezpośrednie błędy i poszło. Siatkówka to taki sport, że czasem wystarczy, że zapach zmieni się po jednej stronie boiska i wszystko zaczyna się zmieniać. Jastrzębski złapał wiatr w żagle, a ZAKSA nie potrafiła tego żagla zwinąć. Na pewno brak Zatorskiego miał swoje znaczenie – dodaje Bosek.

 

ZOBACZ TAKŻE: Staszewski - to jeszcze nie koniec!

 

Co dalej? Czy ZAKSA się podniesie. Czy rozpędzone Jastrzębie już nie wypuści szansy z rąk? Ba może to Jastrzębski Węgiel jest tak mocny, forma przyszła w najlepszym, możliwym momencie? Drugi mecz finałowy w niedzielę w Jastrzębiu Zdroju?

 

- Jeśli ja mam rację, to ZAKSA może mieć problem – uważa Jarosz. – Ale podkreślam, jeśli mam rację, bo przecież jestem daleko od zespołu. Oceniam na podstawie tego, co widziałem w telewizji. Jeśli to jest kryzys fizyczny, który dopadł zespół, to w trzy dni raczej nie da się odbudować formy. Ba teraz nie można wykonywać żadnych nerwowych ruchów. Żadnych ciężkich treningów. Tu już ćwiczenie zagrywek za wiele nie pomoże. Grbić to świetny trener. Teraz musi indywidualnie podejść do każdego ze swoich zawodników. Bo każdy z nich miał w tym meczu problemy - dodaje Jarosz. 

 

- Oczywiście, że Jastrzębie mogło złapać najlepszą formę na ten najważniejszy moment sezonu. Przecież to jest świetny zespół, z bardzo dobrymi zawodnikami. Klub jest poukładany w każdym elemencie. Ale teraz tę formę trzeba będzie potwierdzić w drugim spotkaniu. Jeśli znów zagrają tak dobrze, zdominują ZAKSĘ, to czapki z głów – dodaje Mazur.

 

- Jurek Wagner powiedziałby w takim momencie, że chłopaki z ZAKSY to wódki razem powinni się teraz napić, bo oni muszą zresetować głowy. Tam będzie teraz straszne ciśnienie i Grbić musi zrobić wszystko, by to ciśnienie spuścić. Zresztą Gardini w Jastrzębiu też musi umiejętnie postępować. To, że mecz będzie miał na własnym terenie, nie ma większego znaczenia. Teraz, jak gra się bez publiczności, hala nie jest atutem. Zawodnicy znają obiekty rywali – dodaje Bosek.

 

- Wszyscy chyba trzymamy kciuki, by ten finał potrwał dłużej i był na jak najwyższym poziomie. ZAKSA wygrywała na wyjeździe we Włoszech i w Rosji. Dlaczego miałaby nie wygrać w Jastrzębiu. Fakt, że mecze w kraju, z rywalami z własnej ligi zawsze są trudniejsze, ciśnienie jest większe. Ale na mój nos wydaje mi się, że ZAKSA się jeszcze podniesie i będzie walczyć – kończy Mazur.

 

- Włosi mówią w takich momentach, że jak zaczyna się twarda gra, to twardziele grają. Zobaczymy kto będzie tym twardzielem – kończy Ryszard Bosek.

 

Drugi mecz finałowy PlusLigi Jastrzębski Węgiel – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn Koźle w niedzielę 18 kwietnia o godz 18. Transmisja w Polsacie Sport

Robert Małolepszy, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie