Liga Mistrzów. Guardiola wreszcie odnalazł swojego Iniestę

Piłka nożna
Liga Mistrzów. Guardiola wreszcie odnalazł swojego Iniestę
Fot. PAP
W dużej mierze dzięki Benowi Fodenowi (pierwszy z prawej), który strzelił też gola w pierwszym meczu na 2:1, Guardiola uratował swój honor w Lidze Mistrzów. Ogółem skrzydłowy, mimo młodego wieku zagrał już 115 meczów dla City, strzelił 28 goli i ma 21 asyst.

Manchester City pokonał Borussię Dortmund i w "derbach szejków" zmierzy się w półfinale Ligi Mistrzów z PSG. Po rewanżowym starciu w Niemczech najbardziej szczęśliwy był Pep Guardiola. Wybitny trener wizjoner, który w kwestii sukcesów w Champions League zatrzymał się na Barcelonie, w której pracował przed ponad dekadą.

Guardiola, mimo gigantycznych pieniędzy wydawanych na zawodników i luksusowych miejsc pracy w Bayernie Monachium i City, nie był w stanie osiągnąć finału. A pracując w Anglii przebrnąć nawet przez ćwierćfinał Ligi Mistrzów (przez ostatnich pięć lat wydał w Manchesterze na nowych graczy około miliarda funtów!). Już w Anglii na dzień dobry w 2017 roku zatrzymał się na w 1/8 finału na Monaco, a później trzy razy z rzędu w ćwierćfinale, ulegając Liverpoolowi, Tottenhamowi i rok temu Lyonowi.

 

Złośliwości w stylu: „jeśli nie ma w drużynie Xaviego, Iniesty i Messiego, to nie jest w stanie nic zrobić” musiał wysłuchiwać już od dosyć dawna. I nie było taryfy ulgowej przez wzgląd na nieprawdopodobnego wręcz pecha, jakiego miewał w decydujących meczach. Mało tego, przypięta łatka pechowca też zaczynała coraz mocniej ciążyć.

 

Dlatego jego mina po tym jak Borussia strzeliła gola na 1:0 (17-letni Anglik Jude Bellingham) wskazywała na mieszankę irytacji z autentycznym przerażeniem. Przy znacznym udziale hiszpańskiego sędziego, który jak twierdzi dziś większość arbitrów ekspertów, niesłusznie podyktował rzut karny dla gości, Manchester City doprowadził do wyrównania. A sprawę zamknął Phil Foden.

 

20-letni gracz, który jest jakby zaprzeczeniem filozofii działania Guardioli i klubu w ostatnich latach, opierających się na gigantycznych transferach. Wychowanek został jednak właśnie przez Pepa wynaleziony i ukształtowany. Mało tego, stał się jego ulubieńcem. A sprint młokosa po zdobytym golu, aby wyściskać szefa już stał się jednym z najbardziej wzruszających obrazków obecnej edycji rozgrywek.

 

„Nie sprzedamy go nawet jeśli dostaniemy ofertę na 500 mln funtów” – powiedział Guardiola, który być może znalazł właśnie swojego nowego Iniestę.

 

W dużej mierze dzięki Fodenowi (bo strzelił też gola w pierwszym meczu na 2:1), Pep uratował swój honor w Lidze Mistrzów. Ogółem skrzydłowy mimo młodego wieku zagrał już 115 meczów dla City, strzelił 28 goli i ma 21 asyst.

 

ZOBACZ TAKŻE: Lewandowski nie wróci tak szybko? Niemieckie media podają datę!

 

„Mbappe, jesteś gotowy?” – tak zabrzmiał wpis na twitterowym koncie Fodena zaraz po meczu. Bardzo szybko jednak został usunięty. Co idealnie odzwierciedla jego młodzieńczy buńczuczny charakter.

 

Anglicy na podstawie dwumeczu z Borussią zadają sobie pytanie ile musi być wart Foden, skoro jego rówieśnik, od miesięcy znajdujący się na ustach całego świata – Ering Haaland przez 180 minut w starciu z City zrobił bardzo niewiele.

 

„Skoro przy Haalandzie wymieniana jest kwota 150 milionów funtów, to nasz chłopak powinien kosztować dwa razy tyle?” – dywaguje „BBC”. Dzięki pokonaniu wicemistrza Niemiec City wciąż stoi przed szansą zdobycia poczwórnej korony (jest blisko mistrzostwa Anglii, Pucharu Ligi i Pucharu Anglii). Nie udała się ta sztuka jak dotąd żadnej angielskiej drużynie. Potrójną koronę uzyskał Manchester United w 1999 roku. Gdzie była wtedy ekipa rywala zza miedzy?

 

Przypomniał o tym w swoim wpisie w mediach społecznościowych były obrońca „Citizens” Nedum Onouha. „Pamiętam, jak 22 lata temu na starym Wembley oglądałem finał play-off pomiędzy City i Gillingham w trzeciej lidze. Nie pomyślałbym wtedy, że właśnie zaczyna rodzić się jeden z najlepszych zespołów na świecie”.

 

Wspomniany przez Onouhę finał uchodzi za jeden z najbardziej pamiętnych meczów w historii angielskiej piłki. „Obywatele” spadając na trzeci poziom rozgrywek stali się pierwszą tak zdegradowaną drużyną mającą na swoim koncie europejskie trofeum (Puchar Zdobywców Pucharów w 1970 roku). Aby uniknąć bankructwa potrzebowali awansu o szczebel wyżej. Przy 76 tysiącach widzów przegrywali do 87 minuty 0:2, a mimo tego doprowadzili do remisu i wygrali awans w karnych.

 

To był przełom w historii dawnego klubu Kazimierza Deyny. Przełom, od którego zaczęła się już tylko droga w górę. Po dwóch dekadach może się ona zakończyć największym sukcesem w historii "Citiizens". Wystarczy wygrać "tylko" trzy mecze. Sęk w tym, że dokładnie taką samą ochotę mają milionerzy z Paryża, Madrytu i Londynu…

Cezary Kowalski, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie