Fortuna Puchar Polski. Dla Arki Gdynia to mecz nawet o sześć milionów złotych!
W finale Pucharu Polski 2017 Arka Gdynia grała z Lechem Poznań. Faworytem był Kolejorz, ale to piłkarze Arki wznieśli puchar w górę. Czy w niedzielę sytuacja się powtórzy? Czy Raków wejdzie w buty Lecha, a zespól prowadzony przez trenera Dariusza Marca, powtórzy sukces sprzed 4 lat? Nasi eksperci uważają, że to możliwe.
Akcje Rakowa Częstochowa przed niedzielnym finałem Fortuna Pucharu Polski stoją wyżej. W końcu mówimy o rewelacji PKO Ekstraklasy. Arka Gdynia gra w Fortuna 1. Lidze i wciąż nie może być pewna awansu. Transmisja z meczu w Polsacie Sport. Początek studia od godz. 15.00.
Gdyby jednak popatrzeć na ostatnie mecze, to jest dla Arki nadzieja. Raków w ostatnim spotkaniu męczył się z Jagiellonią Białystok. Bezbramkowo zremisował, tracąc definitywnie szansę na walkę o tytuł mistrza Polski. Arka z kolei pokazała charakter w Sosnowcu. Po 17. minutach przegrywała 0:2 z Zagłębiem, ale pozbierała się, wygrywając 3:2. Wcześniej Arka wygrała gładko ze Stomilem Olsztyn i w Łodzi z ŁKS-em. Drużyna ma więc dobrą passę.
Nie stawiają na Raków wszystkich pieniędzy
- Na logikę faworytem jest Raków, ale nie postawiłbym na częstochowian wszystkich pieniędzy. Arka się na ten mecz szykuje i to bardzo – uważa Antoni Bugajski, dziennikarz Przeglądu Sportowego.
ZOBACZ TAKŻE: Wiemy gdzie będzie mieszkać kadra podczas Euro!
- Doceniam klasę Rakowa i to, co zrobił z tym zespołem trener Marek Papszun, ale zostawiam Arce otwartą furtkę. Dla jej zawodników finał Pucharu Polski będzie doskonałą okazją do promocji. Nie zapominajmy, że w klubie prowadzonym przez Kołakowskich jest wielu piłkarzy z jego menadżerskiej stajni. Oni będą mogli się w niedzielę pokazać – komentuje Janusz Kudyba, były trener i piłkarz, a obecnie ekspert Polsat Sport.
Arka gra o większą kasę
Piłkarz Arki nie tylko będą mogli się wypromować, ale i podnieść z boiska wielkie pieniądze. – PZPN płaci za zdobycie Pucharu Polski około trzech milionów. PKO Ekstraklasa dokłada drugie tyle drużynie, która wygrywając prestiżowe rozgrywki, wywalczy przepustkę do europejskich pucharów. Sześć milionów to połowa budżetu Arki, zatem piłkarze mają o co grać – wyrokuje Bugajski.
Dla Rakowa, który już wywalczył sobie start w pucharach, premia za Puchar Polski nie będzie aż tak wielka. Częstochowianie dostaną 9 lub 6 milionów z PKO Ekstraklasy w zależności od tego, czy zajmą drugie, czy trzecie miejsce w lidze. Grają więc w zasadzie o 3 miliony ekstra za zdobycie pucharu. Inna sprawa, że w Rakowie podkreślają, że oni mają motywację, bo koniecznie chcą mieć znaczące trofeum w gablocie. Puchar byłby też świetnym prezentem z okazji 100-lecia klubu.
Wiedzą, jak radzić sobie z faworytem
Wszelkie przewagi sportowe Rakowa w tym meczu stracą jednak na znaczeniu w obliczu tego, że losy rywalizacji rozstrzygnie jeden mecz. – Z jednej strony jest bowiem klasa Rakowa, a z drugiej jest zespół do bólu pragmatyczny i skuteczny – ocenia Kudyba. – Kilka dni temu Arka pokazała, że potrafi odwrócić losy meczu w ciężkich momentach. Kilka lat temu ta sama drużyna pokazała, że wie jak radzić sobie z faworytem. W 2017 roku Arka wygrała finał z faworyzowanym Lechem.
- Tak, jak doceniam trenera Papszuna, tak samo wiele dobrego mógłbym powiedzieć o szkoleniowcu Arki – kontynuuje Kudyba. – Może zespół Dariusza Marca nie gra pięknej piłki, ale ma za to inne zalety. Jest skuteczny, a trener potrafi do maksimum wykorzystać zalety zawodników. Tak było zresztą także wtedy, gdy pracował w Stali Mielec. W Arce Marzec ma wielu doświadczonych piłkarzy z przeszłością, dobrze ich poukładał, zatem w niedzielnym finale może się zdarzyć dosłownie wszystko.
Dla Rakowa ostatni zryw, dla Arki mecz sezonu
- Jak to w tego rodzaju meczach bywa, zdecydują detale – mówi Bugajski. – Choćby dyspozycja sędziego i ocena jednej czy drugiej stykowej sytuacji. Znaczenie może mieć też to, że Raków cel na ten sezon już jednak osiągnął, bo ma puchary. Arka wciąż walczy o awans do Ekstraklasy, ale na jeden dzień o tym zapomni.
Dodajmy, że dla wielu piłkarzy Rakowa finał z Arką, to będzie taki ostatni zryw w tym klubie. Kamil Piątkowski już wie, że po sezonie odejdzie, bo wcześniej podpisał kontrakt z Red Bull Salzburg. O kilku innych zawodnikach też mówi, że siedzą na walizkach. Czy zdołają się odpowiednio zmobilizować? W Arce tego elementu na pewno nie zabraknie, bo jej zawodnicy grają o swoją przyszłość. – Dla Arki to mecz sezonu – kwituje Bugajski.
Przejdź na Polsatsport.pl