Cezary Kowalski: Przemyślane powołania na Euro czy efekt działania maszyny losującej?

Piłka nożna
Cezary Kowalski: Przemyślane powołania na Euro czy efekt działania maszyny losującej?
fot. CyfraSport
Brak w gronie powołanych Sebastiana Szymańskiego budzi wątpliwość czy przypadkiem selekcjoner nie wchodzi już w ewidentną szkodę

Trzy dni pan pracujesz, a już zdążyłeś narobić głupot na trzy miesiące – powiedział kiedyś ekscentryczny właściciel Polonii Warszawa Józef Wojciechowski jednemu ze swoich trenerów, któremu wcześniej… dał całkowicie wolną rękę.

Paulo Sousa pracuje ponad trzy miesiące z reprezentacją Polski. Ile narobił błędów? Trudno jednoznacznie ocenić, bo będzie sądzony dopiero za to, jak kadra spisze się podczas Euro. Być może jego obecne decyzje, które wydają się bezpodstawne, albo co najmniej niezrozumiałe, w końcowym rozliczeniu okażą się genialne lub po prostu nie będą miały żadnego znaczenia, ale szczerze mówiąc... wątpię.

 

Sousa niestety wciąż sprawia wrażenie, że nie do końca wie z jaką materią ma do czynienia. O ile przed pierwszymi jego meczami było to w miarę zrozumiałe, bo wchodził do obcego środowiska, miał mało czasu i siłą rzeczy skazany był na to co ktoś mu podpowie, to jednak wypadałoby, żeby po tak wielu tygodniach lepiej się orientował. Co wskazuje na to, że Portugalczyk nie odrabia zadań domowych, choć przecież ewidentnie siedzi w domu dłużej niż w pracy (zobaczyć go na meczach naszej Ekstraklasy lub w biurze PZPN było nie sposób)?

 

Powołania na Euro. Oprócz tych najbardziej oczywistych graczy z Lewandowskim, Zielińskim, Szczęsnym, Milikiem, Glikiem czy Krychowiakiem na czele, dobór reszty wygląda tak, jakby wrzucił kule z nazwiskami piłkarzy do maszyny losującej i zdawał się na efekt jej działania.

 

ZOBACZ TAKŻE - EURO 2020: Znamy skład reprezentacji Polski

 

Przemysław Frankowski na przykład jedzie na Euro, chociaż najprawdopodobniej selekcjoner nie widział go nigdy na żywo. W Stanach Zjednoczonych rozegrał w tym roku pięć meczów (cztery przegrane), nie strzelił gola, nie miał asysty, niczym się nie wyróżnił i nie był powołany na pierwsze zgrupowanie. Tomasz Kędziora z Dynama Kijów zdaniem selekcjonera nie nadawał się nawet na ławkę rezerwowych na Anglię, Andorę i Węgry w marcu, ale za to na Słowację, Hiszpanię i Szwecję (z tymi rywalami zagramy w grupie) już tak. To samo z Karolem Linettym, który ostatnio notuje spektakularny zjazd w Torino, więc… zagra w europejskim turnieju.

 

Uzasadnienie dlaczego nie zmieścił w gronie czterech wybranych bramkarzy 23-letniego Bartłomieja Drągowskiego, który rozgrał 36 meczów w znanej Sousie Fiorentinie, też pewnie wymagałoby niesamowitych intelektualnych wygibasów.

 

Można również zadać pytanie dlaczego pod nieobecność kontuzjowanego Krzysztofa Piątka w ogóle nie wziął po uwagę Artura Sobiecha, który w Turcji strzelił 9 goli i miał 6 asyst, a wolał Kownackiego z drugiej ligi niemieckiej (7 goli w tym 3 z rzutów karnych), ale być może tu kierował się wiekiem (Sobiech 30 lat, Kownacki 24).

 

Owszem Kamil Grosicki nie grał w ostatnim czasie z Premier League, nie chciał odejść, do klubu w którym miałby miejsce i Sousa miał mocny argument, aby z niego zrezygnować, ale… czy naprawdę „Grosik” jest już aż tak słaby, aby nie zmieścić się w gronie 26 najlepszych polskich piłkarzy? Choćby w roli rezerwowego? 83-krotny reprezentant Polski nie dałby rady wychodząc na ostatni kwadrans czy w jakimś trudnym momencie? Gdyby jeszcze konkurencja była nie wiadomo jaka, ale powołany Przemysław Płacheta też ostatni miał problemy z grą (w ciągu ostatnich 3 miesięcy, 5 występów, w których uzbierał 85 minut). Tyle, że nie w najlepszej lidze świata, a w drugoligowym Norwich.

 

ZOBACZ TAKŻE: Nieobecni w polskiej kadrze. Oni nie zagrają na mistrzostwach Europy (ZDJĘCIA)

 

Brak w gronie powołanych Sebastiana Szymańskiego budzi wątpliwość czy przypadkiem selekcjoner nie wchodzi już w ewidentną szkodę. 22-letni pomocnik, który jest nadzieją polskiej piłki, a jego kariera rozwija się harmonijnie (rozgrywa świetny drugi sezon w Rosji i właśnie został wybrany do jedenastki sezonu rozgrywek) i bardzo dobrze spisywał się u Brzęczka został przez Portugalczyka bezzasadnie pominięty. Owszem, zagrał przeciętnie z Węgrami, ale nie na swojej pozycji przez 59 minut. Skreślać go na podstawie niespełna godziny?

 

Nie dzieląc na pozycje, zablokowanie Szymańskiego przy obecności takich zawodników, jak Frankowski, Helik, Płacheta czy Kozłowski musi wywoływać pytanie o co temu selekcjonerowi chodzi?

 

 

Nikt albo bardzo niewielu to wie, bo selekcjoner się nie udziela. Podczas oficjalnych konferencji jest elegancki i kulturalny, mówi zgrabnie i dobrze wygląda, ale raczej wpisuje się w rolę gościa, a nie gospodarza. To tak, jakby wszedł na czyjąś posesję i nie zdejmował płaszcza. Ewidentnie sprawia wrażenie pewnej tymczasowości.

 

Meczów na żywo w Polsce obejrzał bardzo niewiele, w mediach nie ma go prawie wcale, nie pojawił się nawet na spotkaniu, które kończyło się ceremonią wręczenia medali za mistrzostwo Polski. Nie ukrywa, że nie docenia rangi jego znaczenia, bo nie powołał żadnego legionisty.

 

Ma oczywiście do tego prawo, to są jego wybory, jego odpowiedzialność. Jeśli będzie sukces na Euro, okaże się, że to on ma rację i widzi więcej. Oby.

Cezary Kowalski, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Francja - Chile. Skrót meczu

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie