Finał Ligi Europy, czyli dlaczego kibicuję Villarreal

Piłka nożna
Finał Ligi Europy, czyli dlaczego kibicuję Villarreal
fot. PAP

Villarreal ma szansę zdobyć swój pierwszy tytuł na arenie międzynarodowej, stając w Gdańsku w finale Ligi Europy przeciw potężnemu Manchesterowi United. Fakt, że klub z 50-tysięcznego hiszpańskiego miasteczka z budżetem pięć razy mniejszym niż Anglicy znalazł się w tym miejscu świadczy o tym, że jeszcze nie wszystko i nie zawsze we współczesnej piłce warunkowane jest pieniędzmi.

To jeden z być może ostatnich powiewów romantycznej piłki nożnej. Gracze z prowincji Castellon włożyli stopę w drzwi coraz bardziej zamykającej się piłkarskiej Europy.

 

To rodzinny klub, który przez lata budowany jest sposobem. Nie ma żadnego wielkiego sponsora strategicznego. Rozsądne wykorzystywane są tu pieniądze z praw telewizyjnych, a klub zbiera i odbudowuje niechciane często gdzie indziej wyblakłe gwiazdy. Ale do tego Villarreal kreuje (także do reprezentacji Hiszpanii) i sprzedaje. Od czasu do czasu jest sobie w stanie pozwolić na jakieś szaleństwo transferowe i zatrudnić choćby takiego gracza jak Gerard Moreno wydając na niego rekordowe 20 mln euro (dziś jest najskuteczniejszym hiszpańskim zawodnikiem w La Liga). Dzięki zarządzaniu przez wyważonego na polu biznesowym, a jednocześnie fanatycznie związanego z klubem od 1997 roku Fernando Roiga (właściciel koncernu ceramicznego Pamesa, posiada też 9 procent sieci hipermarketów Mercadona prowadzonych przez jego brata Juana), budżet ratującego honoru hiszpańskiej piłki podmiotu plasuje się na siódmej pozycji w Hiszpanii. Czyli jest skromnie w ujęciu ogólnoeuropejskim, ale na pewno nie biednie.

 

ZOBACZ TAKŻE: Gdzie obejrzeć transmisję finału Ligi Europy?

 

Roig nigdy nie szastał pieniędzmi, ale jednak wielkie nazwiska z różnych powodów do Villarreal przyciągał, choćby znajdujących się w różnych momentach swoich karier Diego Forlana, Martina Palermo, Roberta Piresa czy Juana Romana Riquelme. Zespół nieobciążony presją kibiców (na skromny stadion El Madrigal, a dziś La Ceramica przychodzą spokojni mieszkańcy okolic, głównie emeryci), grał widowiskowo i skutecznie. Zaledwie trzy lata po awansie do Primera Division w sezonie 2003/2004 drużyna zagrała w półfinale Pucharu UEFA (przegrała z lokalnym potentatem Valencią), a następnie omal nie wbiła się do finału Ligi Mistrzów (Jens Lehmann z Arsenalu obronił rzut karny Riquelme w 90 minucie rewanżowego spotkania). Mało kto pamięta, ale Barcelona, która z Pepem Guardiolą w 2008 roku rozpoczęła swoją złotą erę i marsz po wszystko, dostała się do Ligi Mistrzów z trzeciego miejsca. Wicemistrzem był bowiem Villarreal. W 2011 roku w półfinale Ligi Europy Villarreal nie dał rady Porto, a w 2016 Liverpoolowi. Ciągle coś stawało na przeszkodzie, aby wbić się do finału. Można wspomnieć także prestiżowe rozgrywki Copa del Rey, w których w 2015 roku właśnie na tym etapie drogę po trofeum zamknęła Barcelona.

 

Aby to zmienić i zwieńczyć swoje prawie ćwierćwiecze  w klubie (w tym czasie wicemistrzostwo Hiszpanii i piętnaście startów w europejskich rozgrywkach) Roig sięgnął po człowieka, który najlepiej zna Ligę Europy, czyli Unaia Emeryego. Bask trzykrotnie wygrywał te rozgrywki z Sevillą, a dwa lata temu był w finale z Arsenalem. „Mr Europa” od początku szedł ze swoją drużyną w Europie jak burza (w lidze zajął ledwie siódme miejsce), wygrywając grupę z Maccabi Tel Aviv, Sivassporem, Karabachem, a następnie eliminując ekipy, które wypadły z Ligi Mistrzów – Salzburg i Dinamo Kijów oraz Dinamo Zagrzeb. I wreszcie najsilniejszego rywala, dając pokaz możliwości w półfinale z Arsenalem.

 

Ekipa Emeryego nie przegrała ani jednego meczu i ma szansę być drugim zespołem w historii Ligi Europy, który sięgnie po to trofeum bez przegranej (wcześniej uczyniła to Chelsea Londyn w 2019 roku).

 

Jeśli Villarreal wygra w Gdańsku będzie to sensacja. Ale czy oprócz tego, że klub Roiga awansuje w ten sposób także do Ligi Mistrzów, to wejdzie na jakiś kosmiczny pułap i zmieni swój niepowtarzalny charakter? Wątpliwe.

 

To w mieście na wschodnim wybrzeżu Hiszpanii zawodnicy w dalszym ciągu będą chcieli zostawać przez długie lata (kończyć tam kariery), odrzucając oferty bogatszych. Dlaczego? Bo to jeden z nielicznych klubów liczących się w Europie, które nie są zarządzane jak korporacja. Tu liczą się ze swoimi ludźmi, nie wyciskają ich jak cytryny i wyrzucają do kosza. W Villarreal słowo człowiek wciąż ma realny wymiar.

 

Oglądaj na żywo największe europejskie gwiazdy piłki nożnej i ekscytujące zmagania najlepszych europejskich drużyn – fazy pucharowe Ligi Mistrzów UEFA i Ligi Europy UEFA 2020/2021 na kanałach Polsat Sport Premium 1 i Polsat Sport Premium 2, w Cyfrowym Polsacie, Plusie i IPLI. Prestiżowe rozgrywki dostępne są w telewizji, na komputerach, smartfonach i tabletach.

Cezary Kowalski, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie