Trener Widzewa: Mam świadomość, że znaczna część fanów chciałaby mnie spalić na stosie

Piłka nożna
Trener Widzewa: Mam świadomość, że znaczna część fanów chciałaby mnie spalić na stosie
fot. Cyfrasport
Trener Widzewa - Marcin Broniszewski

- Mam świadomość, że znaczna część fanów chętnie spaliłaby mnie na stosie, ale mam też świadomość tego jak ciężko pracujemy i z jakimi trudnościami się zderzamy. Co będzie, to będzie. Oczywiście chciałbym pracować już na własny rachunek, bo mam 41 lat - powiedział trener Widzewa Łódź, Marcin Broniszewski, który był gościem magazynu Fortuna 1 Ligi.

Marcin Feddek: Gratuluję tych ostatnich trzech meczów, bo to się fajnie oglądało. Brakowało tylko skuteczności. Chylę czoła jak zdominowaliście GKS Tychy. Co powiedziałeś swoim piłkarzom po meczu?

 

Marcin Broniszewski: W takich chwilach nie da się zbyt wiele dobrego powiedzieć, bo walczysz o trzy punkty i tak jak powiedziałeś - mieliśmy dużą przewagę w tym spotkaniu i to spotkanie było przyjemne dla oka. Musimy grać dalej. Chłopaki powinni do samego końca grać na maksa, bo taka jest ich odpowiedzialność jako profesjonalnych piłkarzy. Te mecze są bardzo ważne również z ich indywidualnej perspektywy i przyszłości w Widzewie. Niektórym kończą się kontrakty i muszą o nowe umowy bardzo mocno zawalczyć.

 

Patrząc na ostatnie mecze, niewiele brakowało, aby odnieść zwycięstwa. Można powiedzieć, że to jest jedyna rzecz, której Widzewowi brakuje.

 

Mamy podobne odczucia. Myślę, że nawet w meczu z Resovią mieliśmy sporo sytuacji i tak naprawdę brakuje nam skuteczności. Do bramki przeciwnika podchodzimy tak jak ćwiczymy, co nas bardzo cieszy - z ataku pozycyjnego, z faz przejściowych i stałych fragmentów gry. Efekty tego widać, ale ma kropki nad "i" i to jest irytujące, również dla kibiców, którzy oczekują zwycięstw. Ta krytyka jest uzasadniona i musimy sobie z nią poradzić, przede wszystkim zawodnicy.

 

Zobacz także: Konrad Nowak w Magazynie Fortuna 1 Ligi

 

Wciąż najskuteczniejszym strzelcem jest Marcin Robak, ale co jest powodem, że od pięciu spotkań jest regularnie rezerwowym, a gra Tomczyk, który ma kilka sytuacji, gdzie źle przyjmuje piłkę. Ile trzeba cierpliwości, żeby to wytrzymać i żeby chłopak się przełamał.

 

Każdemu chłopakowi dajemy równe szanse, żeby mieli świadomość, że mogą na nas liczyć codziennie. Myślę, że ze sportowego punktu widzenia Paweł Tomczyk wygrywa rywalizację z Marcinem Robakiem, ale nie tylko z powodów ofensywnych, a defensywnych, gdzie wywiązuje się troszeczkę lepiej, a to jest dla nas bardzo ważne. Marcin nie jest na straconej pozycji, jest profesjonalistą, jest Widzewiakiem z krwi i kości i na niego też bardzo liczymy. Jeśli wchodzi na boisko nawet na chwilę, to daje zawsze maksa, tak jak z meczu z Termaliką, gdzie miał piłkę meczową, po której moglibyśmy cieszyć się ze zwycięstwa.

 

Co dalej z tobą i Widzewem? Czy zostaniesz w sztabie jak przyjdzie ktoś nowy? Czy będziesz chciał pracować w innym klubie jako pierwszy trener?

 

Zostały nam dwa tygodnie ciężkiej pracy. Widzew jest mocno zobowiązującym klubem, żeby grać na maksa, więc będziemy chcieli, żeby zawodnicy dali z siebie wszystko i będziemy pracowali, żeby nie rozluźnili się i będziemy pracować na ich sferą mentalną. Jak zwykle w takich sytuacjach zarząd decyduje. Dopiero po dwóch tygodniach będę dopiero o tym myślał. Mam świadomość, że znaczna część fanów chętnie spaliłaby mnie na stosie, ale mam też świadomość tego jak ciężko pracujemy i z jakimi trudnościami się zderzamy. Co będzie, to będzie. Oczywiście chciałbym pracować już na własny rachunek, bo mam 41 lat.

 

 

Cała rozmowa w załączonym materiale wideo.

KN, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Walia - Finlandia. Skrót meczu

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie