Mariusz Pudzianowski przed KSW 61: Trzeba iść do tablicy do odpowiedzi
- Tak się to układało, że się mijaliśmy. On wchodził, ja wychodziłem. Nawet gdyby był na sali i trenował obok, nie ma to najmniejszego znaczenia - mówił Mariusz Pudzianowski, który podczas KSW 61 w walce wieczoru zmierzy się z Łukaszem Jurkowskim. Obaj zawodnicy trenują w tym samym klubie.
Igor Marczak: Widziałem, że wszedłeś na wagę. Ile obecnie masz kilogramów? Wielu się zastanawia, który z was będzie cięższy.
Rano było 115 kilogramów, a teraz na koniec dnia jest 117. Między mną a Jurasem jest kilogram różnicy. Jutro na ważeniu może być tyle samo.
ZOBACZ TAKŻE: Gdzie obejrzeć KSW 61?
Czy była jakaś specjalna dieta, żeby trochę zejść z wagi i zyskać szybkości?
Nie, była inna specyfika treningów. Trochę więcej przyłożyliśmy się do wydolności i wytrzymałości przez 10 tygodni. Z rozbiegu weszliśmy w rytm innych przygotowań. Wszystko sukcesywnie i bez większych kontuzji dojechaliśmy do końca. Za dwa dni ogień!
Czy specjalnie przygotowywałeś się pod "Jurasa"?
Nie, cały czas trenuję tak samo. Tylko miałem innych sparingpartnerów. Łukasz dobrze się rusza i boksuje, więc trzeba było dobrać sparingpartnerów bardziej stójkowych niż zapaśniczych. Parę tych sparingów było i za dwa dni trzeba iść do tablicy do odpowiedzi.
Czy ani razu nie było takiej sytuacji, że spotkaliście się na macie na jednym grupowym treningu?
Akurat tak fajnie się układało, że nie było to celowe. Tak się to układało, że się mijaliśmy. On wchodził, ja wychodziłem. Nawet gdyby był na sali i trenował obok, nie ma to najmniejszego znaczenia. Wchodząc do klatki znamy te kombinacje, tylko można do nich 1-2 ciosy dołożyć. W dniu walki ten, któremu fantazja będzie się sprzyjała, ten wygra.
Cała rozmowa z Mariuszem Pudzianowskim w poniższym materiale wideo.
