Justyna Święty-Ersetic: Potrzeba troszeczkę czasu po kontuzji i covidzie

Inne
Justyna Święty-Ersetic: Potrzeba troszeczkę czasu po kontuzji i covidzie
fot. PAP
Justyna Święty-Ersetic

Justyna Święty-Ersetic przyznaje przed mistrzostwami Polski w lekkiej atletyce w Poznaniu, że potrzebuje jeszcze troszeczkę czasu na odbudowę formy po kontuzji i wirusie. - Rewelacją sezonu jest Natalia Kaczmarek i aby z nią wygrać może być potrzebny czas poniżej 51 sekund - oceniła.

Najbardziej utytułowana polska biegaczka ostatnich lat po raz pierwszy w tym sezonie wystartowała na 400 m podczas niedzielnego Memoriału Kusocińskiego w Chorzowie. Czas 51,04 pozwala mieć nadzieję na życiową formę zawodniczki AZS AWF Katowice podczas igrzysk w Tokio.

 

- Wiem, nad czym muszę jeszcze pracować. Jest jeszcze troszeczkę czasu do igrzysk i wierzę, że będzie dobrze. Start był taką iskierką, płomykiem nadziei przed mistrzostwami Polski w Poznaniu. Tam na pewno będzie walka - zadeklarowała lekkoatletka z Raciborza.

 

Święty-Ersetic przyznała, że już podczas halowych mistrzostw Europy w Toruniu biegała z naderwanym mięśniem czworogłowym. Tam zdobyła indywidualnie srebrny medal, ale nie była już w stanie pomóc koleżankom w sztafecie.

 

- COVID-19 zabrał mi tygodnie. Najpierw dosyć ciężko przechorowałam sam wirus. Potem gdy już chciałam wrócić do treningu, to delikatny spacer sprawiał mi dużą trudność. Nie było mowy o bieganiu. Ten rok jest na razie dla mnie bardzo, bardzo ciężki. Wystawił moją cierpliwość na ogromną próbę, ale wróciłam i będę dalej walczyć - podkreśliła specjalistka od jednego okrążenia.

 

Dodała, że przez wirusa straciła sporo z wydolności. - To ona była zawsze moim atutem na 400 m. Wiem, że w tej kwestii straciłam najwięcej, bo widzę to na treningu. Niejednokrotnie chciałam już to wszystko odpuścić. Bywały bowiem takie dni, że zrobiłam dwa treningi "super extra", a na trzecim nie miałam siły, walczyłam z czasem, z bezsilnością. Tylko ja, trener i moi najbliżsi wiedzą, ile mnie to wszystko kosztowało - powiedziała.

 

Zawodniczka ma nadzieję, że już nic niespodziewanego nie wydarzy się u niej w tym sezonie.

 

- Jeśli w Poznaniu warunki będą dobre, to aby myśleć o wygranej, pewnie trzeba będzie biegać poniżej 51 sekund. Natalia Kaczmarek jest w tym sezonie rewelacją, objawieniem. Dużo będzie zależało od pogody, bo o konkurencję nie ma obaw - podkreśliła multimedalistka mistrzostw Europy i świata.

 

W jej ocenie do Tokio pojedzie pewnie aż 8 specjalistek od 400 m, bo trzy mogą wystartować indywidualnie, a są do obsadzenia także sztafeta żeńska i mieszana.

 

- Mistrzostwa Polski zadecydują. Być może pojadą wszystkie finalistki. Jeszcze nie jest u nas w Polsce jak w Ameryce, ale zawsze było tak, że medalistki mistrzostw Polski biegały w sztafecie. Na szczęście nie jestem od ustalania składu. Od tego jest trener. Oby miał zawrót głowy, pozytywny zawrót głowy. Ja cieszę się, że jest dużo dziewczyn biegających na świetnym poziomie - wskazała.

 

W Tokio mistrzyni Europy indywidualnie i w sztafecie z Berlina chce zaprezentować się jak najlepiej w obu konkurencjach. - Wiadomo, że w sztafecie mamy większe szanse. Otwarcie trzeba powiedzieć, że jedziemy na igrzyska po medal. Czy uda się go wywalczyć? Dowiemy się na miejscu - powiedziała Święty-Ersetic.

 

Lekkoatletyczne mistrzostwa Polski odbędą się od czwartku do soboty w Poznaniu.

MC, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie