To był wielki boks! Wasyl Łomaczenko i Gervonta Davis nokautują w Las Vegas i Atlancie

Sporty walki
To był wielki boks! Wasyl Łomaczenko i Gervonta Davis nokautują w Las Vegas i Atlancie
fot. Polsat Sport
Wasyl Łomaczenko

Atlanta i Las Vegas to były sobotnie areny wielkich walk, pięściarskich mistrzów przypominające krytykom, że boks, w tym wielkim wykonaniu i przez wielkich mistrzów, trzyma się mocno. Dwie generacje championów, 33-letni Ukrainiec Wasyl Łomaczenko i 26-letni Amerykanin Gervonta Davis pokazali fanom dwa zupełnie inne oblicza boksu, ale każde z nich w ekscytującym, znakomitym wydaniu, kończąc walki przed czasem. To był prawdziwy boks!

Wasyl Łomaczenko/ Ukraina (15-2, 11 KO) - Masayoshi Nakatani/Japonia (19-2, 13 KO): Łomaczenko przez TKO w 9 rundzie

 

Pisałem o tym w zapowiedzi. Przed walką "Matrixa" Łomaczenko z Nakatani, więcej uwagi poświęcono osobie Teofimo Lopeza niż Japończyka, który miał być tylko testem przed rewanżem z pięściarzem, który odebrał dwa pasy Ukraińcowi. - Mówimy więcej o Lopezie niż Nakatani. To niedobrze - stwierdzili nawet komentatorzy ESPN Tim Bradley Jr i Andre Ward, tuż przed wyjściem obu pięściarzy na ring. Szybko okazało się, że był jednak ku temu powód, bo walka w Las Vegas była od początku pojedynkiem jednego aktora - Łomaczenki. Ukrainiec pokazał, że przewaga prawie piętnastu centymetrów wzrostu (taką miał Japończyk) nie ma większego znaczenia, kiedy masz szybkość i przede wszystkim doświadczenie. Kiedy Nakatani zadawał ciosy, bił głównie w miejsce, gdzie Wasyl... był przed ułamkiem sekundy. Nie tylko Japończyk nie potrafił poradzić sobie z szybkością jednego z najbardziej utytułowanych pięściarzy boksu amatorskiego, byłego mistrza świata zawodowców, ale nie potrafił sobie radzić z siłą jego ciosów. Od połowy szóstej rundy Łomaczenko zaczął wykorzystywać braki w defensywie Japończyka, bijąc serię za serią, nie ograniczając się do zadawania pojedynczych uderzeń. Ryzykował, ale widać było, że chciał zrobić to, co nie udało się tak często wspominanemu Lopezowi - zatrzymać, po raz pierwszy w karierze, Nakatani.

 

To już nie był boks - to było brutalne przypomnienie wszystkim tym, którzy już zwątpili w umiejętność Łomaczenko, że Ukrainiec to ciągle elita, ciągle jeden z najlepszych. Ostatnia, dziewiąta runda to już była destrukcja. Łomaczenko trafił aż 18 z 27 silnych ciosów (67 procent), trafiając niesamowite 59 procent "power punches" podczas całej walki! - Lopez ma teraz walkę z Kambososem, ale zaraz po niej wychodzimy na ring. Może w końcu tego roku, w grudniu, albo na początku 2021 roku - styczeń/luty. Czekam! - mówił Łomaczenko po triumfie w Las Vegas. Na walce był ojciec a zarazem trener 23-letniego niekwestionowanego mistrza świata wagi lekkiej - Teofimo Lopez Sr, który nie krył uznania dla boksu jaki pokazał Łomaczenko. - Po takiej walce, fani na pewno chcieliby zobaczyć rewanż. Mogę przekonać syna, żeby się na ten rewanż zgodził - powiedział. My też czekamy!

 

 

Gervonta Davis/USA (25-0, 24 KO) - Mario Barros/USA (26-1, 17 KO): Davis przez TKO w jedenastej rundzie.

 

- Nie porównujcie mnie do nich. To byli wielcy wspaniali pięściarze. Ja dopiero chce być tacy jak oni - odpowiedział Davis po znakomitej walce, zakończonej nokautem na już byłym mistrzu świata Barriosie, kiedy Jim Gray, reporter "Showtime", chciał go porównać do jego - zresztą obecnego na ringu - promotora Floyda Mayweathera jr i Oscara De La Hoyi. Davis nigdy nie będzie taki jak Floyd czy Oscar, ale nie dlatego, że nie ma ich talentu. Jest po po prostu zupełnie innym typem pięściarza. Tamci byli technikami, Davis to niszczyciel. Przez ponad połowę walki z Atlancie, gdzie pojedynek o regularny pas WBA wagi super lekkiej oglądało ponad 16,000 widzów, to Barrios zadawał więcej ciosów. Ale te, które bił "Tank" miały zrobić krzywdę - każdy z nich, bo tak walczy Davis.

 

Co się musi podobać w tym 26-letnim pięściarzu to fakt, że choć nie jest niewiniątkiem poza ringiem, zawsze uczciwie mówi o tym, co się działo podczas walki. Po pojedynku zakończonym tak eksplozywnym nokautem, w jedenastej rundzie, wielu chwaliłoby się jakimi są "killerami", ale nie Davis. W rozmowie z dziennikarzami, oprócz wyrazów uznania - jak najbardziej zasłużonych - dla Barriosa, mówił o tym, jak nerwowy był w ringu mając do czynienia z kilkanaście centymetrów wyższym rywalem, jak musiał się hamować z atakami, bojąc się kontry mającego dłuższy zasięg ramion przeciwnika. Na końcu, ale to dzięki tej ostatniej rundzie, Davis zakończył walkę z Barriosem trafiając tylko trzy ciosy więcej (96 do 93), ale ta statystyka nie ma żadnego znaczenia. Najważniejsza, w tej i każdej następnej walce "Tanka", będzie liczba trafionych mocnych ciosów, bo Gervonta bije szybko, celnie, a jego ciosów rywale nie widzą. Z Barriosem wygrał taką rywalizację 82 do 65 i trudno wskazać rywali, z którymi mógłby przegrać.

 

Zaraz po walce, wymieniając potencjalnych następnych rywali, często padało nazwisko Ryana Garcii w kategorii lekkiej czyli Davis zszedłby do kategorii, w której na pewno bije najmocniej. Dla kibiców sprawa jest prosta, choć świetnych rywali w kategorii lekkiej nie brakuje: Davis kontra ktokolwiek. Bo Tanka po prostu trzeba oglądać.

 

Przemek Garczarczyk, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie