Iwanow: Grali jak nigdy! Wygrać mogą już wkrótce

Piłka nożna
Iwanow: Grali jak nigdy! Wygrać mogą już wkrótce
fot. PAP
Reprezentacja Hiszpanii przegrała z Włochami po rzutach karnych w półfinale Euro 2020.

Skąd my to znamy. Nie przegrać meczu i żegnać się z turniejem. Przeżyliśmy to podczas EURO 2016 gdy w pięciu meczach przez podstawowy czas gry i dogrywki nikt nie był w stanie znaleźć sposobu na „Biało-Czerwonych”.

Jeden niewykorzystany rzut karny Jakuba Błaszczykowskiego w konkursie jedenastek przeciw Portugalii zabrał nam miejsce w półfinale, a tym samym medal mistrzostw Europy. Co najmniej brązowy, a przecież w rywalizacji z Walią zespół Adama Nawałki nie stałby na straconej pozycji i kto wie, czy nie zagralibyśmy z Francją o złoto. Te „detale”…

 

Teraz podobną drogę co my przeszli Hiszpanie. Tyle, że ich sytuacja jest o tyle korzystniejsza, że EURO 2020 kończą jednak piętro wyżej niż Polacy we Francji, czyli w najlepszej czwórce turnieju. Ból w ich sercach może być jednak potężny. Włochów na Wembley zdominowali totalnie. Zabrakło skuteczności, zimnej krwi pod bramką rywala, zbyt dużego ryzyka to pod własnym polem karnym, a ostatecznie i chłodnej głowy w decydującej rozgrywce, której od dawna nie nazywamy już loterią. To także element gry, którego można się wyuczyć. Nie tylko technicznie, ale szczególnie pod kątem mentalnym.

 

Obserwując przed karnymi mowę ciała obu kapitanów widzieliśmy uśmiechniętego od ucha do ucha kapitana Włochów Giorgio Chielliniego, który poklepywał Jordiego Albę i dowcipkował z arbitrem Felixem Brychem. Piłkarz Barcelony był za to nie tylko skoncentrowany ale i mocno spięty. Nie wchodził w narrację stopera Juventusu i chyba nie spodobało mu się specjalnie, gdy ten objął go czule i starał się … podnieść. Bynajmniej nie na duchu. Ten obraz już wtedy oddawał idealnie to, co miało nadejść za kilka minut.

 

Zobacz także: Euro 2020: Duński książę będzie na Wembley z kibicami

 

Chyba nikt nie spodziewał się, że Hiszpanie tak bardzo zdominują Włochów. Magiczny środek pola Italii z Jorginho, Verrattim czy Barellą zamiast tworzyć grę, co dotychczas robił doskonale, musiał biegać za piłką i rzadko kiedy miał ją przy nodze. Wystawienie Daniego Olmo w roli fałszywej dziewiątki i wyciągnięcie go z dala od włoskiej pary piłkarskich „ludojadów” Bonucci-Chiellini stworzyło sytuację, której chciał Luis Enrique. Aby nie wchodzić z nimi w kontakt. Wedle tezy, że lepiej ominąć przeszkodę niż się z nią zderzyć. Dzięki temu Olmo był w stanie stworzyć przewagę liczebną Hiszpanów przed „szesnastką” ale celowniki – głównie ten Oyarazabala – nie były wczoraj najlepiej ustawione.

 

Włosi mogli się nastawiać tylko na kontry i zagrania za linię obrony, która grała na pełnym ryzyku i często zostawała „dwa na dwa” z włoskimi piłkarzami. Tak padła zresztą bramka: wznowienie Donnarummy, szybka piłka do Immobile, jego strzał blokuje Laporte, ale drugą piłkę zbiera Chiesa, który reaguje szybciej od Garcii. Resztę doskonale pamiętamy. To był jedyny sposób na Hiszpanię i został on w końcu „skonsumowany”.

 

Gol dla Hiszpanii to akcja, jakich w tym meczu piłkarze z Półwyspu Iberyjskiego nie mieli okazji rozegrać za dużo. Najprostsza i często najlepsza metoda. Morata z Olmo zagrali typowe „zagraj i wyjdź na pozycję”, środkiem, jedyny moment gdy piłka miała odrobinę miejsca i przemieszczała się bardzo szybko. Później Bonucci z Chiellinim czyścili już we własnym polu karnym wszystko, co w niego wpadało.

 

Paradoksalnie najlepszy piłkarsko mecz Hiszpanów był ich ostatnim w tym turnieju. Strategia gry, struktura ataku i pressingu plus podjęte ryzyko pokazało, że Luis Enrique ma dobry pomysł na to, co ten zespół może zaprezentować w Katarze na Mistrzostwach Świata. Czego zabrakło teraz? Na pewno będących w lepszej formie wykonawców. Oyarzabal to nie jest piłkarz do podstawowej jedenastki, ale kontuzjowany był Sarabia, więc trener nie miał wyboru. Katastrofalny turniej rozegrał fantastyczny w ligowym i europejskim klubowym sezonie Gerard Moreno. Fran Torres nieprzypadkowo jest rezerwowym w Manchesterze City. Podobnie jak Eric Garcia czy Aymeric Laporte. Można się też przyczepić do jakości bramkarza Unaia Simona, który raczej nie zapewniał spokoju hiszpańskim kibicom i kimś takim jak Iker Casillas na razie nie jest i może nigdy nie będzie. Ten półfinał wcale nie jest zatem dla nich takim złym rezultatem patrząc na potencjał i możliwości tego nowego projektu, w którym ze „starej Hiszpanii” zostali już praktycznie tylko Busqets i Jordi Alba, ewentualnie Koke. Czy znów, jak kiedyś, możemy powiedzieć, że „grali jak nigdy, a przegrali jak zawsze”?. No właśnie chyba nie. Bo tak po prawdzie, to przecież de facto nie przegrali. A wygrać mogą już wkrótce.

Bożydar Iwanow, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Francja - Niemcy. Skrót meczu

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie