Białoński z Londynu: Dzieło Manciniego - football is coming Rome

Piłka nożna
Białoński z Londynu: Dzieło Manciniego - football is coming Rome
Fot. PAP
- Pamiętam, że gdy jesienią 2018 roku mister Mancini mówił nam, że naszym celem jest zdobycie mistrzostwa Europy, myśleliśmy, że zwariował. Przecież dopiero co nie awansowaliśmy na mundial – wspomina początki tej drogi legendarny już obrońca Giorgio Chiellini

Trzy lata temu Włosi nie awansowali na mundial, choć dysponowali tymi samymi piłkarzami, którzy w niedzielę podbili Europę. Brakującym, ale jakże ważnym ogniwem był Roberto Mancini. To on dał zastrzyk świeżej krwi, wpoił optymizm i zrobił coś, co nie udało się nikomu – pobił Anglików w finale rozgrywanym na Wembley – pisze z Londynu dyrektor Sport.Interia.pl Michał Białoński.

Ktoś, kto nie przeżył finału na żywo nie zrozumie, jakiej sztuki dokonał Mancini. Nie jest łatwo zarządzać meczem, w którym po niespełna dwóch minutach przegrywasz 0-1 w jaskini lwa. Szybki gol Luke’a Shawa pobudził do jeszcze bardziej żywiołowego dopingu ponad 60 tysięcy Anglików, którzy z łatwością zagłuszali około pięciotysięczną grupę Włochów.

 

Kuipers rozgryzł aktorstwo Sterlinga


Okrzyki angielskich fanów wywierały presję na piłkarzach Manciniego. Ciężki żywot miał też sędzia Bjoern Kuipers, ale on spisał się na medal. Nie dał się nabrać na tandetne wymuszanie rzutów karnych w wykonaniu Raheema Sterlinga, który był jedną z bledszych postaci finału Euro 2020.

 

Maestria Manciniego i Donnarummy

 

To, co zrobił Mancini było prawdziwą maestrią. Przecież już przed przerwą jego ekipa dobrze rozgrywała ataki, ale tylko do pola karnego. Nie była w stanie stworzyć stuprocentowej akcji, a w rezerwie selekcjoner Italii nie miał tak bogatego pola manewru jak Garreth Southgate. Mancini posłał w pole karne rywala przy ataku pozycyjnym, nie po stałym fragmencie gry, obu stoperów – Chielliniego z Bonuccim. To zaowocowało wyrównującą bramką.

 

W całym meczu, co tam meczu, w całym turnieju Squadra Azzurra zaprezentowała wyższą kulturę piłkarską. W rozgrywaniu piłki, zmianach stron ataków, a także w rzutach karnych, co jest największą zasługą Gianlugiego Donnarummy. Przez większość finału „Wyspiarze” bezradnie biegali za piłką, próbując ją odebrać. I cieszyli się tylko z tego, że stracili tylko jednego gola.

 

Kane ze Sterlingiem bez armat

 

Strategia Manciniego doprowadziła do całkowitego wyłączenia z gry największych tuzów Anglii – Raheema Sterlinga i Harry’ego Kane’a. Dość powiedzieć, że Kane dopiero po raz drugi w historii nie tylko, że nie miał żadnej sytuacji bramkowej, to nie oddał nawet strzału. A przecież był to jego 61. występ w narodowych barwach. Wcześniej zdarzyło się to trzy lata temu, ale w mało istotnym towarzyskim meczu ze Szwajcarią. - Ta porażka będzie nas boleć przez resztę kariery – mówił załamany kapitan Anglików.

 

Southgate się przeliczył

 

Selekcjoner „Trzech Lwów” chciał odwzorować strategię Manciniego z półfinałów, który pod kątem karnych dokonał trzech zmian i Italia pokonała Hiszpanię. W 120. minucie Southgate wpuścił Sancho i Rashforda, ale przedobrzył. „Jedenastki” nie wykorzystał żaden z nich, podobnie jak wprowadzony wcześniej Saka.

 

Southgate przeliczył się jeszcze w jednej sprawie: przy skromnym prowadzeniu 1-0 zastosował taktykę defensywną. Defensywa przyniosła mu przecież skutek w 1/8 finału z Niemcami, ale nic dwa razy się nie zdarza. Anglicy, którzy największe atuty mają w ofensywie, bodaj najlepsze na turnieju skrzydła, zbyt łatwo dali się zdominować Italii, mimo że mieli za sobą doping Wembley.

 

Roberto Mancini spowodował zmianę kursu. Miało być „Football is coming home”, a jest „Football is coming Rome”.

 

Nie tylko finał, ale całe Euro 2020 w wykonaniu Włochów to lekcja cierpliwości. W piłce każdy trener potrzebuje czasu, nikt na dłuższą metę nie zadziała od razu. Jakie były początki Manciniego ze Squadra Azzurra, nie licząc 3-1 z egzotyczną Arabią Saudyjską? Dwie porażki (1-3 z Francją i 0-1 Portugalią) i trzy remisy po brzydkiej grze (po 1-1 z Polską, Ukrainą i Holandią). Przełom nastąpił 14 października na naszych oczach i na naszym Stadionie Śląskim, gdy Italia pokonała nas po golu w ostatnich sekundach meczu Ligi Narodów. Za wyjątkiem strzelca gola Cristiana Biraghiego pozostałych 10 piłkarzy, jacy biegali wówczas po chorzowskiej arenie, zostało mistrzami Europy.

 

ZOBACZ TAKŻE: Ile Włosi zarobili na Euro? Znamy kwotę!

 

Naprowadzanie na właściwe tory odmłodzonego, głównie na bramce i w ofensywie, zespołu musiało zając czas. Wielki Roberto i tak zrobił to szybko.

 

- Pamiętam, że gdy jesienią 2018 roku mister Mancini mówił nam, że naszym celem jest zdobycie mistrzostwa Europy, myśleliśmy, że zwariował. Przecież dopiero co nie awansowaliśmy na mundial – wspomina początki tej drogi legendarny już obrońca Giorgio Chiellini, który nie tylko był cierniem w oku rywali, ale też dyrygował dopingiem. W niedzielę na Wembley, tuż przed dogrywką podbiegł pod bramkę, za którą siedzieli Włosi i machaniem pięściami pobudził ich do jeszcze bardziej żywiołowego dopingu. Tak się tworzy historię!

 

Michał Białoński z Londynu, Interia
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie