Paweł Woicki po przylocie do Japonii: Żyjemy w niesamowitych restrykcjach
Paweł Woicki: Po wylądowaniu spędziliśmy jeszcze pięć godzin na lotnisku w Tokio
Polscy siatkarze dotarli do Tokio. Zobaczcie, jak ich powitano
- Żyjemy w niesamowitych restrykcjach. Poruszamy się: pokój hotelowy, restauracja, hala i nic więcej. Cały czas szukamy wolności. Przy tym wszystkim "bańka w Rimini" jest luksusem. Musimy kombinować na wszelkie możliwe sposoby, żeby tylko nie siedzieć w domu - powiedział asystent trenera reprezentacji Polski Paweł Woicki. Polscy siatkarze dotarli już do Japonii i rozpoczęli przygotowania do startu w igrzyskach Tokio 2020. Pierwszy mecz rozegrają 24 lipca z Iranem.
Woicki, asystent trenera Vitala Heynena, był pod wrażeniem organizacji podróży oraz atmosferze wokół igrzysk.
- Jest to bardzo pozytywne zaskoczenie, jak dobrze zorganizowano podróż całej naszej ekipy olimpijskiej. Podróżowaliśmy w bardzo komfortowych warunkach. Jak na to, że sztab poruszał się klasą ekonomiczną, były one niesamowite. Już na lotnisku czuć było tę atmosferę igrzysk - zjechało się dużo ekip, pełno przygotowanych do transportu bagaży, rozwieszone kółka olimpijskie przed lotniskiem. To wszystko było trudne, aczkolwiek zrobione ze smakiem. Nie było tam przesady, a wszystko zorganizowano z typowym "japońskim porządkiem". Później jechaliśmy 2,5 godziny do Takasaki i w tym momencie jesteśmy już w hotelu po treningu - powiedział.
ZOBACZ TAKŻE: Legenda Asseco Resovii wraca do polskiej ligi!
Nie obyło się również bez wszystkich niezbędnych procedur.
- Po wylądowaniu spędziliśmy około pięć godzin na lotnisku Tokio Narita. Przeszliśmy przez mnóstwo procedur oraz wypełniliśmy sporo papierów. Już w Polsce musieliśmy przygotować aplikacje, które trzeba było później w wielu miejscach pokazywać. Żyjemy w niesamowitych restrykcjach. Poruszamy się: pokój hotelowy, restauracja, hala i nic więcej. Cały czas szukamy wolności. Przy tym wszystkim "bańka w Rimini" jest luksusem. Musimy kombinować na wszelkie możliwe sposoby, żeby tylko nie siedzieć w domu - przyznał Woicki.
- Najważniejsze, żeby obyło się bez zakażeń. Po 18 godzinach podróży wszyscy przyszli na trening i bez zająknięcia wykonali swoją robotę. Różniła się ona od normalnego dnia treningowego, jednak każdy pracował tak, jak powinien i to pokazuje, że wszyscy wiedzą, po co przyjechali i zrobią wszystko, żeby odnieść sukces na igrzyskach zaznaczył asystent Heynena.
- Mamy tu świetne warunki treningowe, bardzo ładna hala, duży obiekt, przyjazny. Wszyscy o nas dbają, więc w tym momencie nie ma na co narzekać. Bylebyśmy tylko wszyscy dojechali zdrowi oraz w formie do wioski olimpijskiej. Podano nam, jak ma wyglądać ceremonia otwarcia pod względem obostrzeń, jednak - szczerze mówiąc - nie są to chyba najważniejsze rzeczy dla siatkarzy, tylko mecz dzień po otwarciu igrzysk - zakończył z uśmiechem.