Iwańczyk: Smutna ceremonia w Tokio. Niech święto urządzą sportowcy!

Inne
Iwańczyk: Smutna ceremonia w Tokio. Niech święto urządzą sportowcy!
Fot. PAP
Kiedy ceremonia trwała w najlepsze, prezentując charakterystyczne dla kultury japońskiej elementy, pod stadionem trwały kolejne protesty przeciwko organizacji igrzysk.

To była jedna z najsmutniejszych ceremonii otwarcia igrzysk w nowożytnej historii igrzysk. Opustoszałe trybuny, przejmująca, wpisana z premedytacją do scenariusza cisza, wreszcie pamięć o zmarłych w wyniku pandemii koronawirusa. Jeśli spektakl fundowany na rozpoczęcie najważniejszej sportowej imprezy globu jest egzemplifikacją stanu ducha gospodarza, wiemy już, że będą to igrzyska mocno stonowane.

Wprawdzie nie było widać skrytych pod maseczkami twarzy szefa Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Thomasa Bacha i cesarza Japonii Naruhito, to jednak mowa ich ciała mówiła wiele. Nie było spontanicznych, pełnych euforii gestów, wyjątkowych, wykraczających poza kurtuazję pozdrowień, raczej atmosfera skupienia i pełnej powagi. Kiedy spektakl trwał w najlepsze, prezentując charakterystyczne dla kultury japońskiej elementy, pod stadionem trwały kolejne protesty przeciwko organizacji igrzysk.

 

ZOBACZ TAKŻE: Vital Heynen obiecał medal IO

 

Japońskie społeczeństwo raczej nie wychodzi na ulice ze sprzeciwem w sposób konfrontacyjny, ale portrety Bacha jako tego, który naraża Japończyków na powrót covidowej zarazy, wyglądały mocno przejmująco. Choć tutaj dodać należy, że Japończycy sami są sobie winni, jeśli zaledwie 22 proc. ludności jest w pełni zaszczepiona.

 

Ale nie tylko Bach naciskał na to, by igrzyska się odbyły wobec licznych sponsorskich zobowiązań MKOl. Także determinacja rodzimych polityków była olbrzymia, wszak igrzyska w dość skomplikowanej sytuacji politycznej Japonii zawsze są okazją, by uwiarygodnić się społeczeństwu. Pytanie tylko, czy społeczeństwo tego chce. Biorąc pod uwagę ostatnie sondaże (80 proc. przeciw) i około 90 zakażonych koronawirusem spośród ludzi zaangażowanych w igrzyska, obawy mieszkańców Tokio są jak najbardziej zasadne.

 

Rozmawiałem jeszcze przed rozpoczęciem ceremonii z ludźmi, którzy znają się na dalekowschodniej kulturze, m.in. japonistą i kulturoznawcą dr Jakubem Karpolukiem, właściwie do przewidzenia było, że ceremonia nie może być zbyt ekspresyjna. Nawet fajerwerki, nierozłączny element każdego tego typu spektaklu, nie były tak wystrzałowe jak zazwyczaj. Nie brakuje głosów, że była to jedna z najbardziej przygnębiających ceremonii współczesnego sportu, w której dominował mrok i ciemność.

 

Oczywiście były charakterystyczne dla tego kraju motywy różu (kwitnąca wiśnia) czerwieni i bieli (flaga Japonii), ale generalnie unosił się duch zadumy, którego najbardziej symbolicznym momentem była minuta ciszy ku pamięci ofiar covidu. Japonia generalnie stała się miejsce mocno refleksyjnym, jeśli idzie o organizację igrzysk.

 

W 1964 roku gospodarze musieli uwiarygodnić się przed światem po II wojnie światowej jako kraj, który żądny jest pokoju, a nie kolejnych konfliktów. Teraz Japonia chce udowodnić, że nie będzie pierwszym krajem, przez który igrzyska padną z powodów wojennych bądź politycznych. Przez 125 lat nowożytnej historii igrzysk przerwały je tylko wojny światowe, a zakłóciły bojkoty imprez w Moskwie i Los Angeles w latach zimnej wojny. Igrzyska przetrwały zamach terrorystyczny w Monachium i Atlancie, pozbierał się również po licznych dopingowych skandalach z Seulem włącznie. Mimo smutnych okoliczności, niech pozostaną one świętem sportowców. Nawet jeśli prolog do tej imprezy był bardzo mroczny.

Przemysław Iwańczyk, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie