Tokio 2020. Agnieszka Skrzypulec: W tej całej radości na chwilę zrzedły nam miny

Inne
Tokio 2020. Agnieszka Skrzypulec: W tej całej radości na chwilę zrzedły nam miny
Fot. PAP
Agnieszka Skrzypulec i Jolanta Ogar

Rywalizujące w żeglarskiej klasie 470 Agnieszka Skrzypulec i Jolanta Ogar cieszyły się ze srebrnego medalu igrzysk w Tokio, gdy nagle wezwano je na protest, nie podając szczegółów. "W tej całej radości na chwilę nam zrzedły miny" - przyznała pierwsza z Polek.

Skrzypulec i Ogar po pierwszych sześciu wyścigach były liderkami, ale potem prowadzenie straciły. Do środowego wyścigu medalowego - podwójnie punktowanego - przystępowały z trzeciej pozycji. Przez dłuższy czas wydawało się, że płyną po brąz, ale tuż przed metą wyprzedziły Brytyjki i finiszowały tego dnia na czwartej pozycji, co zapewniło im to srebro.

 

"Dziś przed wyjściem na wodę znajomy zapytał, czy jestem gotowa. Odpowiedziałam mu, że czekałam na ten moment 24 lata. Nie mogłam być więc bardziej gotowa" - zaznaczyła Skrzypulec.


ZOBACZ TAKŻE: Wojciech Nowicki i Paweł Fajdek z medalami!

 

Zawodniczki zapewniły, że mniej udany wtorkowy występ nie wywołał u nich nerwowości kolejnego dnia.

 

"Żeglarstwo uprawiamy od wielu lat i wiedziałyśmy, że takie dni się zdarzają i że trzeba się z tego otrząsnąć i następnego dnia popłynąć dużo lepiej. Przerabiałyśmy to już wcześniej i miałyśmy narzędzia, by sobie z tym poradzić. Przystąpiłyśmy więc do tego wyścigu medalowego z chłodną głową i skupiając się na przyszłości, a nie przeszłości" - podkreśliła Ogar.

 

Jej partnerka z łodzi z kolei zaznaczyła, że od początku rywalizacji olimpijskiej przede wszystkim pielęgnowały w sobie spokój.­ "I ze spokojem przystępowałyśmy do tego wyścigu medalowego. Wiemy, że nasza prędkość w takich warunkach jest dobra. Wiemy, że nasza komunikacja w łódce też jest bardzo dobra. Chciałyśmy więc wyciągnąć jak najwięcej z tego wyścigu. Skupiłyśmy się na tym, co potrafimy najlepiej i walczyłyśmy do ostatnich metrów. Jestem bardzo dumna - i z Joli, i z siebie. Zachowałyśmy zimną krew, wykorzystałyśmy każdą falę i na tych ostatnich metrach udało nam się wywalczyć srebro" - przypomniała.

 

Jak dodała, chwilowo ich spokój został zaburzony, gdy tuż po zakończeniu rywalizacji okazało się, że złożono protest. Nikt nie przekazał jednak Polkom żadnych szczegółów.

 

"Wtedy nie wiedziałyśmy, czy to jest protest przeciwko nam, czy nie, więc w tej całej radości na chwilę nam zrzedły miny. Nie wiedziałyśmy, co się za chwilę wydarzy. Na szczęście okazało się, że był to protest Francuzek przeciwko Brytyjkom, a my miałyśmy być stroną. Ostatecznie m.in. dowody wideo wystarczyły, by ten protest odrzucić. Ale wiadomo, na początku te nerwy były i trochę nam ta informacja radości odebrała" - przyznała.

 

Ogar stwierdziła, że była to nietypowa sytuacja.

 

"Aczkolwiek wiedziałyśmy, że z naszej strony wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Było trochę stresu, ale na szczęście wszystko się skończyło tak jak się skończyło i medale zostały rozdane na wodzie, a nie w pokoju" - podkreśliła.

 

To piąty krążek zdobyty przez polskich żeglarzy na igrzyskach, a pierwszy srebrny.

 

"Jeszcze nie czujemy, że piszemy historię. Zawsze moim idolem był Mateusz Kusznierewicz. Jak chodziłam do gimnazjum, to zbierałam do segregatora informacje o nim i o Dominiku Życkim, który był tu naszym team leaderem. Można powiedzieć, że nastąpiła zmiana pokoleniowa. Cieszę się, że możemy kontynuować tradycję i zdobywać kolejne medale dla Polski w żeglarstwie" - podkreśliła Skrzypulec.

 

Finałowe wyścigi w klasie 470 kobiet i mężczyzn zakończyły żeglarskie zmagania na olimpijskim akwenie w Enoshimie.

 

"Wszyscy mieliśmy nadzieję, że także deskarzom uda się wywalczyć medale. Pomyślałam "Dobra, przetrą nam szlaki". Bo są w takiej formie, że byli prawie pewniakami. Nam byłoby wówczas łatwiej walczyć, bo byłaby na nas skierowana mniejsza uwaga" - argumentowała Skrzypulec.

 

Z programu olimpijskiego znikają zmagania w klasie 470 w obecnym kształcie. W 2024 roku rywalizować będą miksty.

 

"Od pierwszych dni był to nasz motor. Wiedziałyśmy, że chcemy jak najbardziej cieszyć się tymi ostatnimi wspólnymi chwilami w klasie 470. Myślę, że to nas bardzo mocno napędzało. Na pewno dawało nam to pozytywną energię przez całe te zawody" - przyznała 32-letnia zawodniczka ze Szczecina.

 

Starsza o siedem lat Ogar przyznała, że jak na razie nie wiedzą jeszcze, co będą dalej robiły, ale zgodnie zapewniły, że z żeglarstwa nie można odejść, bo to sport na całe życie. Niezwykła jest też sama historia tego duetu. W przeszłości przez wiele lat rywalizowały ze sobą na najważniejszych imprezach - Ogar występowała bowiem w barwach Austrii. "Historia zatoczyła piękne koło. Takie jak ten medal. Jak ponownie się spotkałyśmy, to byłyśmy już bardziej dojrzałe i bardziej skoncentrowane na celu" - zaznaczyła zawodniczka UKŻ Wiking Toruń.

PI, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie