Iwanow: Wrocławian da się lubić. Czy Śląsk czeka los "Kolejorza"?
Urozmaicony atak pozycyjny i dążenie do wygrania meczu właśnie w ten sposób. Koncentracja na progresie piłki i szybkości jej rozegrania, żeby jak najkrótszą drogą stworzyć szansę bramkową. Ale też cierpliwość w rozgrywaniu, z wykorzystaniem zarówno wahadeł jak i trójki środkowych obrońców. Duża liczba stwarzanych okazji do zdobycia gola. Śląsk da się i chce się oglądać. Czy jesienią będziemy to robić w fazie grupowej Ligi Konferencji? I jak wpłynie to na WKS w kontekście krajowych zmagań?
Wyeliminowanie estońskiego Paide i Araratu Erywań było obowiązkiem wrocławian. Hapoel Beer Sheva grozy może nadmiernej nie budził ale ostatnie europejskie doświadczenia klubu z Izraela nakazywały to właśnie jemu przypisać rolę faworyta.
Jacek Magiera nigdy jednak do tego typu spraw w ten sposób nie podchodzi. Pracując w Legii Warszawa nie lękał się rywalizacji z Realem Madryt czy Sportingiem Lizbona. Wie doskonale, że liczy się to jak sam jesteś przygotowany i czy masz odpowiednich ludzi do grania. W stolicy przekonał się o tym w ciągu kilkunastu miesięcy. Od remisu z „Królewskimi” do … remisów z Sheriffem Tiraspol nie minął przecież rok, a jak bardzo zmieniła się „legijna” drużyna.
ZOBACZ TAKŻE: Kmita - Polska płacze i się śmieje
Jesienią 2016 był na topie, we wrześniu 2017 już się do prowadzenia zespołu „nie nadawał”… W czwartek Śląsk wziął sprawy w swoje ręce i nogi, zapewnił sobie skromną zaliczkę przed rewanżem w Petah Tikvie, bo tam swe mecze pucharowe gra rywal wrocławian, i może myśleć o planowaniu spotkań z Anorthosisem Famagusta, który – jeżeli wszystko potoczy się pomyślnie – stanie na drodze „wojskowych” do fazy grupowej Conference League. Przeszkoda absolutnie do przeskoczenia, oczywiście pod warunkiem wykonania zadania w izraelskich sierpniowych upałach w wieczór 12 sierpnia.
To cenne, że Magiera nie domagał się przekładania niedzielnego spotkania z Lechią Gdańsk, choć kto wie, czy za dwa tygodnie nie pojawi się taka prośba i nikt nie powinien się na ten fakt oburzać, tak jak miało to miejsce w przypadku tego samego apelu Legii Warszawa. Szkoleniowiec Śląska wie doskonale, że taki „joker” może przydać się później. Przed ostatnią rundą albo jesienią już w grupie? Chcąc grać w Europie musisz być przygotowany na występy co 3-4 dni. Poza tym to dopiero połowa sierpnia. Jeszcze nie czas i pora żeby prosić o urlop od grania.
To cenne, że klub jest w stanie zatrzymać Erica Exposito mimo, że ten na początku sezonu udowadnia swą wartość i nabywcę byłby w stanie znaleźć bez problemu. Że formę życia być może prezentuje Robert Pich, któremu kończy się umowa i też pewnie marzy, żeby po raz drugi spróbować „droższego” chleba. Że drugą młodość przeżywa absolutnie kluczowy dla gry wrocławian Krzysztof Mączyński. Że Magiera odważnie stawia na swoje odkrycia Patryka Janasika czy Szymona Lewkota.
Prezes Piotr Waśniewski, dyrektor sportowy Dariusz Sztylka i cały sztab szkoleniowy nadają na tych samych falach. To dobrze, bo wszyscy mają świadomość, że ewentualny sukces w Europie – a nim będzie już sam awans do grupy – może się wiązać z ryzykiem wyników w krajowych rozgrywkach. Coś na ten temat wie Dariusz Żuraw, który na tym samym etapie eliminacji w Lechu Poznań był noszony na rękach, a wręcz podrzucany w górę. Później jednak nikt nie chciał już go jednak złapać. We Wrocławiu ten wariant nie wchodzi w rachubę. To projekt, który dopiero tworzy podstawy. I nikt nie będzie wykonywał gwałtownych ruchów. Nawet jeżeli ta runda Śląska nie będzie na którymś z etapów wyglądać tak pozytywnie, jak dotychczas.
Przejdź na Polsatsport.pl