Polsat Boxing Promotions. Michał Łoniewski, pięściarz po przejściach, który chce wykorzystać szansę

Sporty walki
Polsat Boxing Promotions. Michał Łoniewski, pięściarz po przejściach, który chce wykorzystać szansę
Fot. PAP
Michał Łoniewski ma na koncie 200 amatorskich walk, przez lata był członkiem kadry narodowej. Na zdjęciu podczas zgrupowania w Zakopanem z trenerem Pawłem Skrzeczem

Wygrywał z Norbertem Dąbrowskim i Michałem Cieślakiem. - Z Kaczmarkiewiczem też wygram! Pobiję go na jego terenie - mówi bokser po przejściach, Michał Łoniewski, który dostał jeszcze jedną szansę.

Stoczył ponad 200 walk w boksie olimpijskim. Kilka lat był w kadrze narodowej. Rywalizował w mistrzostwach Europy, zdobył brąz na turnieju im. Feliksa Stamma. Był mistrzem. 21 sierpnia wraca w Stoczni Gdańskiej, by dać sobie jeszcze jedną szansę w starciu z gorącym prospektem, Konradem Kaczmarkiewiczem.

 

To będzie bardzo mocna konfrontacja z dużym ładunkiem emocjonalnym. Obaj zgodzili się na umowny limit 78 kilogramów. Zawodników dzieli dekada i doświadczenie. Kiedy jeden boksował drugi uczył się dopiero chodzić, ale obaj mają jasny cel. Chcą wygrać. Konrad Kaczmarkiewicz z grupy Polsat Boxing Promotions w zawodowym ringu nie boksował z takim zawodnikiem. Wytrenowany, przygotowany i walczący o przyszłość Michał Łoniewski będzie największym wyzwaniem "Erniego".

 

ZOBACZ TAKŻE: Jak wyglądała ostatnia walka Obruśniaka?

 

 - Co tu dużo mówić - opowiada Michał Łoniewski - byłem młody i trochę głupi, wydawało mi się, że mogę wszystko, ale życie dało mi srogą lekcje. Miałem już wtedy karierę zawodową na wyciągnięcie ręki, ale wyszło inaczej i tak widocznie miało być. Do boksu wróciłem dzięki państwu Stemplewskim. Gdyby nie oni to pewnie dziś byśmy nie rozmawiali.

 

Łoniewski boksował i wygrywał z bardzo dobrymi zawodnikami. Złoto mistrzostw Polski zabrał Norbertowi Dąbrowskiemu. W lidze ma "na rozkładzie" Michała Cieślaka. W końcu przeszedł na zawodowstwo.

 

- Mój debiut to było istne szaleństwo, ale bardzo potrzebne w tamtym okresie z dwóch powodów. Po pierwsze wyszedłem na 6 rund dwa dni po wyjściu na wolność i ten dystans przeboksowałem w limicie wagi junior ciężkiej z chyba rówieśnikiem Kaczmarkiewicza. Przegrałem na punkty, ale udowodniłem sam sobie, że dalej mogę, tylko trzeba się przygotować. Ważny był też aspekt finansowy. Dzięki tej walce szybko mogłem wrócić do w miarę normalnego funkcjonowania. Wystartowałem i nie zmarnuję szansy.

 

W drugiej zawodowej walce Łoniewski został znokautowany przez duży talent, Ihosvany'ego Garcię, podczas gali w Wielkim Klinczu, w grudniu ubiegłego roku.

 

 - Garcia jest piekielnie silny. Po walce powiedziałem mojemu menedżerowi, Markowi Mateli, że nigdy nie walczyłem z zawodnikiem z takim ciosem i to podtrzymuje. Zobaczcie, że jego kolejni rywale będą padali jak muchy w pierwszej rundzie. Ta walka, mimo że przegrana, paradoksalnie dała mi ogromnego kopa motywacyjnego. To zdecydowanie była moja ostatnia porażka na zawodowym ringu. Innych nie planuję - mówi Łoniewski.

 

Do walki z Kaczmarkiewiczem Łoniewski przystępuje po dwóch wygranych z rzędu. Zaimponował zwycięstwem na wyjeździe.

 

- Do Belgii pojechaliśmy sprawdzić irlandzkiego prospekta Rhysa Morana, a ja po prostu zrobiłem to co krzyczał mój narożnik. Marek Matela stracił gardło, a sędziowie byli uczciwi. W maju wygrałem z silnym Ormianinem. Miałem go podłączonego kilka razy, ale zależało mi na zdobywaniu kolejnych rund na zawodowym ringu. O walce z Konradem dowiedziałem się dziewięć tygodni temu i od razu byłem na tak - podkreśla Łoniewski. - Nie lekceważę mojego rywala, doceniam jego aspiracje, ale w Gdańsku zmierzy się z zawodnikiem z jakim nigdy nie walczył.

 

Łoniewski jest pewny siebie i ze spokojem patrzy w przyszłość.

 

- Solidnie przepracowałem osiem tygodni. Miałem mocne, międzynarodowe sparingi. W swojej karierze wygrywałem z teoretycznie lepszymi zawodnikami. Jestem większy, mam większy zasięg ramion i mam determinację. Wierzę w siebie i mój team, a walczę o swoje marzenia. Mam 32 lata, prawie 200 walk i jestem głodny zwycięstw. To będzie 6 rundowa, ringowa wojna. Nazywam się Michał Łoniewski i idę wygrać! - zapewnia.

 

Kto wie. Może to właśnie ten pojedynek skradnie show gali w Stoczni Gdańskiej. 21 sierpnia w walce wieczoru Radomir Obruśniak zmierzy się z Piotrem Gudelem o mistrzostwo Polski w wadze superpiórkowej. Kibice zobaczą też starcia Remigiusza Runowskiego z Kamilem Zychiewiczem oraz Gracjana Królikowskiego z Michałem Zającem o kontrakt z Polsat Boxing Promotions. Po kontuzji do ringu wróci Paweł Czyżyk. Trzy walki stoczą też zawodnicy boksu olimpijskiego.

 

Transmisja gali Polsat Boxing Promotions w sobotę w Polsacie Sport i Super Polsacie o godzinie 20:00.

Artur Łukaszewski, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Puncher Extra Time 31.10

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie