Kowalski: Legia wciąż w grze, czyli kogo by tu jeszcze przehandlować

Piłka nożna
Kowalski: Legia wciąż w grze, czyli kogo by tu jeszcze przehandlować
fot. Cyfrasport
Kowalski: Pytania są dwa. Jak można było sprzedać zawodnika, który na mistrzostwach Europy grał w podstawowym składzie wicemistrzów świata za tak niską kwotę? I drugie: jak można było pozbyć się swojego kluczowego gracza w trakcie bojów drużyny o to, aby wystąpić w Lidze Europy, a tym samym zapewnić klubowi prestiż i spokój finansowy?

Juranović pędzi z piłką od ponad połowy boiska, a dobiegając do dwudziestego metra przed bramką rywala, strzela tak, że milkną kibice Slavii Praga. Trudno przypomnieć sobie bardziej spektakularnego gola warszawskiej drużyny. Legia prowadziła w tamtym momencie sensacyjnie 2:1, ostatecznie w pierwszym meczu ostatniej rundy eliminacji Ligi Europy skończyło się na remisie, który znów (podobnie było dwa tygodnie temu z Dinamem w Zagrzebiu) daje jakąś nadzieję, że w rewanżu w Warszawie, może się udać.

Owszem, z tego fantastycznego trafienia Chorwata cieszyli się w Warszawie, ale chyba jeszcze bardziej w Glasgow. Oto bowiem kilka dni temu Legia Juranovicia sprzedała Celticowi, zaraz po meczu w Pradze wyjechał on do Szkocji na badania lekarskie i w Legii już nie zagra. A patrząc na tę akcję (ale nie tylko), działacze Celticu mogą zacierać ręce. Zrobili kapitalny interes. Ledwie trzy miliony euro wydane na takiego zawodnika to cena promocyjna. Jak na wyprzedaży.

 

ZOBACZ TAKŻE: Cenne zwycięstwo Rakowa Częstochowa z Belgami


Gdyby Legia była klubem finansowanym przez skarb państwa, po takim transferze trzeba by powołać jakąś komisję do zbadania, czy nie było to przypadkiem działanie na niekorzyść klubu. Ten jest oczywiście w prywatnych rękach i właściciel może zawsze odpowiedzieć: wolnoć Tomku w swoim domku. Albo, że zawodnik jest wart tyle ile ktoś chce zapłacić, czy użyć jeszcze innych okazyjnych tłumaczeń służących za tanie wytrychy.


Owszem, właściciel może robić co chce, ale musi się liczyć z tym, że jako zarządzający klubem, którego marka jest dobrem ogólnym, istotną częścią piłkarskiej historii Polski, będzie za swoje wybory rozliczany i recenzowany.

 

A tego co zrobił z Juranoviciem obronić się po prostu nie da. Pytania są dwa. Jak można było sprzedać zawodnika, który na mistrzostwach Europy grał w podstawowym składzie wicemistrzów świata za tak niską kwotę? I drugie: jak można było pozbyć się swojego kluczowego gracza w trakcie bojów drużyny o to, aby wystąpić w Lidze Europy, a tym samym zapewnić klubowi prestiż i spokój finansowy?


O tym jak wielka to strata dla drużyny świadczy nie tylko cudowny gol, ale też fakt, że mistrz Polski traci zawodnika z charakterem, prawdziwego profesjonalistę, który nie miał swojego miejsca pracy w nosie, ale chciał mu dać jeszcze coś, choć nie musiał.

 

Josip mógł przecież wykręcić się sianem, stwierdzić, że nie chce ryzykować kontuzji, oznajmić, że myślami jest już gdzie indziej. Wyszedł jednak na boisko w Pradze i przeszedł sam siebie. A później… odszedł.


Jasne, że każdy piłkarz jest na sprzedaż, w Legii się nie przelewa, a trzy miliony piechotą nie chodzą. A czy to jest działanie w myśl tego słynnego długoplanowego planu czy raczej piłkarski bazar, na którym handel piłkarzami jest zupełnie niezwiązany z aspektami sportowymi?

Bo od jakiegoś czasu można odnieść wrażenie, że w Legii znajdują się dwie zupełnie oddzielne sekcje, które się ze sobą nie komunikują. Handlowa i sportowa.


Jak daleko można, bazując na takim modelu, zajechać? Być może nawet do Ligi Europy. Bo cuda się zdarzają i trzeba wierzyć, że poturbowanej Legii (obecnie z różnych powodów do gry nadaje się ośmiu wartościowych zawodników) uda się w rewanżu. Jeśli jednak tak się stanie, będzie to wbrew przeciwnościom i temu, że nie przygotowano się do tego awansu systemowo, a nie dlatego, że plan zadziałał.

Cezary Kowalski, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Gruzja - Grecja. Skrót meczu

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie