"Prezydencie, czy nie jest panu wstyd?" Sytuacja Rakowa to ewenement

Piłka nożna
"Prezydencie, czy nie jest panu wstyd?" Sytuacja Rakowa to ewenement
fot. Cyfrasport
Raków Częstochowa rozpoczął trzeci sezon bez gry na własnym stadionie.

- Wygraliśmy mecz przy kapitalnej postawie kibiców. To jest jakiś fenomen, że kibice potrafią się tak zorganizować, aby dopingować zespół 130 kilometrów od domu. Mam nadzieję, że to też da do myślenia władzom, że to zapotrzebowanie na piłkę w Częstochowie jest - powiedział Marek Papszun na konferencji prasowej po spotkaniu 4. rundy eliminacji Ligi Konferencji przeciwko Gent. Raków wygrał skromnie 1:0 i kolejny raz świetnie wypromował... nieswoje miasto.

Lokalne władze nie dostrzegły rozwoju klubu? A może nie chciały dostrzec?

 

Skoro już sam trener Papszun zdecydował się wspomnieć o sytuacji Rakowa w kontekście braku stadionu, to może oznaczać, że nawet samemu szkoleniowcowi powoli brakuje sił w kontekście tego, co dzieje się ze stadionem piłkarskim w Częstochowie. Aż ciężko w to uwierzyć, że tak chwalony zewsząd klub - świetnie zorganizowany, kipiący od profesjonalizmu, dodatkowy osiągający znakomite wyniki - może być tak fatalnie traktowany w mieście, którego powinien być wizytówką, oczkiem w głowie.

 

Jest zupełnie inaczej. Ciężko też uwierzyć w to, że Raków zaczyna trzeci sezon (!) poza Częstochową. Problemy ze stadionem przy ul. Limanowskiego zaczęły się przecież długo przed pandemią, w czasach gry RKS-u w pierwszej lidze. Być może niektórzy przypomną sobie historię, kiedy Telewizja Polsat musiała odwołać transmisję jednego ze spotkań pod Jasną Górą, bo tamtejszy - pieszczotliwie nazywany przez miejscowych "skansen" nie spełniał warunków do realizacji. Niedługo później zainstalowano prowizoryczne kabiny komentatorskie, po których trzeba było wchodzić za pomocą drabiny. Co ciekawe, ów kabiny znalazły się także w projekcie... "nowego" obiektu - przechodzącego modernizację.

 

Modernizacja nadal trwa. Oczywiście należy postawić duży nawias w okresie, w którym trwała pandemia. Koronawirus bowiem zatrzymał nasze codzienne życie i nie mogło być inaczej również w aspekcie prac przy Limanowskiego. Nie zmienia to jednak faktu, że czasu na zbudowanie ładnego, kameralnego obiektu było sporo. Kibice bili na alarm wielokrotnie, jeszcze w czasach gry Rakowa w drugiej lidze. Na wszelakich turniejach charytatywnych typu "Piłkarska gwiazdka" można było wiele razy usłyszeć "nowy stadion dla Rakowa". Jak to jest, że kibice dostrzegali progres klubu, który może za chwilę być w czołówce naszego kraju, a lokalne władze już nie? A może udawały, że nie widzą...

 

Zobacz także: Marek Papszun z problemami po meczu z KAA Gent. "To mnie martwi"


Raków świetnie promuje... nieswoje miasta

 

Sukces Rakowa przerósł najśmielsze oczekiwania samych sympatyków czerwono-niebieskich - to oczywiste. Wszak nawet najwięksi optymiści nie spodziewali się, że RKS zanotuje taki przeskok w tak szybkim czasie. To mogło zaskoczyć lokalne władze, ale wydaje się, że nawet gdyby Raków dopiero pukał do bram ekstraklasy, kwestia stadionu nadal wyglądałaby tak samo. Opieszałość, lekceważący stosunek do klubu i jego kibiców, mydlenie oczu oraz szczyt hipokryzji - to cechy częstochowskiego magistratu.

 

W normalnym mieście taki klub jak Raków byłby wizytówką miasta nie tylko w skali kraju, ale już w skali Europy. Tymczasem podopieczni Marka Papszuna świetnie promują Bielsko-Biała, a wcześniej czynili to samo z Bełchatowem. Żartobliwie można rzec, że kibice z Mariampolu, Kazania i Gandawy chcąc wybrać się kiedyś na mecz Rakowa, omyłkowo ustawią w nawigacji właśnie Bielsko-Biała, bo skąd mają wiedzieć, że siedziba klubu jest w Częstochowie...

 

Prezydent Częstochowy nie jest lubiany przez kibiców Rakowa. Ciekawe dlaczego?

 

Po kolejnym meczu Rakowa w eliminacjach Ligi Konferencji, który nie był fantastyczny w wykonaniu częstochowian (o czym mówił po ostatnim gwizdku nawet sam Papszun), ale wygrany - prezydent miasta Krzysztof Matyjaszczyk pogratulował drużynie zwycięstwa. Spotkało się to z nie do końca najlepszym odbiorem (eufemizm), bowiem większość fanów zasugerowała szczyt hipokryzji włodarza miasta. Sam prezydent na meczu nie był. Kiedyś osoba z jego bliskiego otoczenia powiedziała, że nie jest on kibicem futbolu, nie jest mile widziany przez kibiców na Limanowskiego, dlatego nie jeździ na mecze Rakowa, bo po co? Dla gwizdów i buczenia? Do Bielska-Białej prezydent Matyjaszczyk jednak też się nie pofatygował. Może uznał, że za daleko?

 

"Prezydencie, czy nie jest panu wstyd?" - takich komentarzy nie brakuje wśród mieszkańców Częstochowy i nie tylko.

 

 

Swoją drogą to ciekawe dlaczego Krzysztof Matyjaszczyk uważa, że kibice za nim nie przepadają? Może dlatego, że po triumfie Rakowa w Pucharze Polski oraz wywalczeniu wicemistrzostwa kraju pogratulował drużynie, omyłkowo mówiąc, że stadion znajduje się na ulicy... Łukasińskiego. Wydaje się, że nie jest mu po drodze z klubem. Na spotkaniu z KAA Gent obecny na trybunach był wiceprezydent Jarosław Marszałek, o którym mówi się, że jest największym opozycjonistą Rakowa w Częstochowie. Sukces przyciąga lokalne władze, chcące pokazać się na meczu drużyny, która gra dobrze. Taki trend był, jest i będzie zawsze. W przypadku Rakowa i Częstochowy wygląda to jednak na tyle groteskowo, że wiceprezydent miasta, aby obejrzeć domowy mecz "swojej" drużyny sam musiał wybrać się w ponad stukilometrową podróż.

 

Cała piłkarska Polska zastanawia się jak to możliwe, że lokalne władze są tak opieszałe w stosunku do (roz)budowy stadionu piłkarskiego w Częstochowie, tym bardziej, że zapotrzebowanie na futbol w tym mieście od wielu lat wzrasta z każdym rokiem. Pierwszoligowa Skra również musi przecież grać poza Częstochową. Jest ona w jeszcze gorszej sytuacji niż Raków, ponieważ jej dotychczasowy obiekt w żadnym stopniu nie spełnia wymogów licencyjnych.

 

Jeżeli Raków awansuje do fazy grupowej Ligi Konferencji, kolejne starcia również będzie rozgrywał w Bielsku-Białej. Mieszkańcy Częstochowy chcący zobaczyć swój zespół np. w konfrontacji z AS Roma Jose Mourinho będą musieli ponownie udać się w 130 kilometrową przejażdżkę. Ostatnio było ich ponad siedem tysięcy - bez prezydenta Matyjaszczyka. Kto wie, może chciał się wybrać, ale nie miał z kim się zabrać?

 

"Uwaga! Ogłoszenie! Jeżeli chcesz, aby twoje miasto było świetnie wypromowane poprzez sport, a konkretnie piłkę nożną, zadzwoń do nas! Przyjedziemy, zaprezentujemy ciekawy futbol okraszony dobrym wynikiem, a to wszystko przy wspaniałej atmosferze na trybunach stworzonej przez naszych kibiców i dużym zainteresowaniu mediów. W pakiecie pieniądze z tytułu najmu stadionu. Wymagania? Nowoczesny obiekt i prezydent rozumiejący potrzeby klubu, który chce się rozwijać" - w alternatywnej rzeczywistości włodarze Rakowa w ten sposób mogliby szukać miejsca dla siebie. A przy tej postawie zespołu, chętnych miast z pewnością by nie brakowało.

Krystian Natoński, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie