Cezary Kowalski: Kamil Grosicki w Szczecinie to turbodoładowanie Ekstraklasy

Piłka nożna
Cezary Kowalski: Kamil Grosicki w Szczecinie to turbodoładowanie Ekstraklasy
fot. PAP
Kamil Grosicki podpisał kontrakt z Pogonią Szczecin.

W Pogoni Szczecin zagra Kamil Grosicki. To kolejny zawodnik, który wpisał się w falę powrotów znanych i lubianych zawodników do polskiej ligi. Nowy trend powoli staje się wartością dodaną krytykowanych rozgrywek, czymś co poprawia jej wizerunek i buduje tożsamość.

Grosicki, Artur, Boruc, Jakub Błaszczykowski, Artur Jędrzejczyk, Waldemar Sobota, Janusz Gol, Michał Pazdan czy też Lukas Podolski, który w ESA nigdy nie grał, ale na Śląsku się wychował, to nazwiska rozpoznawalne nie tylko dla najbardziej zagorzałych fanów futbolu. Owszem, wszyscy są już po trzydziestce, swoje najlepsze piłkarskie lata mają za sobą, ale... idzie za nimi jakaś historia. Wiele wciąż mogą dawać swoim obecnym drużynom, przyciągają kibiców na trybuny i sprawiają, że są one "jakieś". Trochę bliższe ciału niż wciąż zmieniające się zbiorowiska zagranicznych przeciętnych "nołnejmów", którzy w żaden inny sposób poza finansowym nie są związani emocjonalnie ze swoimi miejscami pracy. A co za tym idzie nie istnieje też więź z kibicami, brakuje niezbędnej identyfikacji. W dużo ciekawszych piłkarskich czasach, jakimi z dzisiejszej perspektywy jawi się przełom lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku w polskiej piłce klubowej, na stadionach chodziło się nie tylko, aby dopingować swoją drużynę, ale także dla kogoś konkretnego. W Warszawie "na Dziekana", w Zabrzu "na Urbana", w Katowicach "na Furtoka", we Wrocławiu "na Tarasiewicza", w Poznaniu "na Okońskiego", w Łodzi "na Ziobera" itd.

 

ZOBACZ TAKŻE: Wiemy, jakie oferty miał Kamil Grosicki

 

Niby czasy się zmieniły, ale takich charakterystycznych zawodników utożsamianych z konkretnym klubem, którzy stawali się swego rodzaju symbolami, po prostu zaczęło w ESA brakować. Zrobiła się z tego produktu jakaś papka. Zanim kibice zdążyli przyzwyczaić się do konkretnego gracza, już go nie było. W ten sposób trudno zatrzymać kibica na trybunach, albo przyciągnąć nowych. Jak zachęcić młodych Kupić im koszulkę Sadiku czy innego "meteora" i liczyć, że złapią bakcyla?

 

Wystarczyło spojrzeć na prezentację Podolskiego lub tę ostatnią Grosickiego, gdzie Kamil ze swoją córeczką wybiega z tunelu nowego stadionu Pogoni, a tłum, który zjawił się tam, aby przywitać swojego wychowanka wiwatuje skandując jego nazwisko, aby być pewnym, że to strzał w dziesiątkę.

 

Czy ludzie będą w Szczecinie chodzić "na Grosickiego" to pytanie retoryczne.

 

Na samych powrotach starzejących się zawodników jakości rozgrywek oczywiście nie da się zbudować. Ale gdyby pójść za modelem holenderskiej Eredivisie i dołączyć do nich bardzo młodych kreowanych przez własne akademie, a do tego uzupełniać ekipy kilkoma wartościowymi obcokrajowcami, byłoby wyśmienicie.

 

Utopia? Przeciwnie. Raczej jedyna sensowna droga dla klubów Ekstraklasy.

Cezary Kowalski, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Izrael - Islandia. Skrót meczu

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie