Sensacyjne zwycięstwo Ugasa i pożegnanie legendarnego Pacquiao?

Sporty walki
Sensacyjne zwycięstwo Ugasa i pożegnanie legendarnego Pacquiao?
fot. PAP/EPA
42-letni Manny Pacquiao po jednogłośnej porażce z niedocenianym Yordenisem Ugasem, że musi zastanowić się nad swoją przyszłością.

- Nie wiem, czy będę jeszcze walczył, dajcie mi o tym pomyśleć na spokojnie. Nie wiem, jaka będzie moja przyszłość. A co do przegranej? Taki jest boks - powiedział zaraz po walce, jeszcze w ringu 42-letni Manny Pacquiao po jednogłośnej porażce z niedocenianym Yordenisem Ugasem. Sensacja w Las Vegas? Chyba tak, bo Kubańczyk wygrał wyraźnie. Oto moje zapiski z Las Vegas.

Ugas: mistrz nieprzypadkowy

To, że Ugas do walki z Pacquiao był znany tylko fanom boksu nie znaczyło, że jest pięściarzem przeciętnym. Amatorski mistrz świata, brązowy medalista z Pekinu zawalczył w “T-Mobile Arena” perfekcyjnie. Choć w każdej ze statystyk ofensywnych był lepszy, zadając więcej ciosów (151-131) i więcej power punches (101-88), zadecydowała żelazna defensywa, bo Pacquiao trafił Ugasa zaledwie 19-procentami zadanych ciosów. To szok, biorąc pod uwagę fakt, że nawet przeciwko mistrzowi obrony jak Floyd Mayweather Jr trafiał lepiej czego nikt się nie spodziewał. 

 

- Czasami się zdarzało, że sędziowie źle mnie traktowali, ale tym razem byłem spokojny o werdykt. Przez całą walkę taktyka była taka sam: nie dać mu się wstrzelać, mocnymi ciosami, wybijać go z rytmu, walczyć tak jak ja chcę. I to się udawało - mówił na konferencji Ugas. Z tą opinią zgodził się trener Pacquiao, Freddie Roach: - Manny nie potrafił rozwiązać problemów wynikających z przewagi wzrostu i zasięgu Ugasa.

 

ZOBACZ TAKŻE: Margaret - Reksiu na gali Polsat Boxing Promotions (WIDEO)

 

Manny Pacquiao na konferencji prasowej mówił i wyglądał już jak polityk, a nie pięściarz, dziękując dziennikarzom, kibicom i wszystkim, którzy "pomogli mi tak wiele osiągnąć dzięki boksowi". - Chciałem wygrać, zrobiłem wszystko co mogłem, ale tej nocy to nie wystarczyło i dlatego mistrzem jest Yordenis Ugas. Od drugiej rundy miałem skurcze nóg, które trwały już do końca walki. Chciałabym dalej walczyć, tego chce moje serce, ale muszę słuchać mojego ciała. Tyle jeszcze mogę zrobić dla mieszkańców Filipin. Chciałbym być inspiracją dla innych na ringu i poza nim - mówił wielki mistrz. I chyba nie tylko dla dla mnie, ale dla wszystkich obecnych w “T-Mobile Arena” brzmiało to jak pożegnanie z ringiem.

Co z tym bicepsem?!

Przez 24 godziny, zaraz po ważeniu dla czujnych - i z dobrym wzrokiem - nie było nic ważniejszego niż biceps lewej ręki Yordenisa Ugasa. Nawet bez powiększenia było widać, że jest większy, więc natychmiast powstała teoria, że Kubańczyk przystępuje do walki kontuzjowany, ale organizatorzy to ukrywają.

 

Ci, którzy przed ważeniem dawali szanse Ugasowi, zmieniali swoje typowania, natychmiast dając przewagę Pacquiao, stawiając nie tylko, że wygra, ale zwycięży przed czasem. Sprawie zaprzeczył manager Ugasa, Luis DeCubas Jr, stwierdzając, że “biceps jest w 100 procentach zdrowy, a Ugas jest gotów zaszokować świat”. Oczywiście o tym, czy tak jest naprawdę mieliśmy przekonać się patrząc jak Kubańczyk poradzi sobie nie na ważeniu, ale bijąc lewy prosty. Szybko okazało się, że czasami wręcz paniczne doniesienia o kontuzji bicepsa nie były niczym więcej niż plotkami - lewy prosty Ugasa funkcjonował bez zarzutu: Kubańczyk trafił Filipińczyka 50 ciosami i właśnie lewy prosty był jednym z uderzeń, które zagwarantowały pokonanie legendy.

 

 

Także w “T-Mobile Arena”:

- Nokaut znikąd: Rzadko zdarza się by walki miały tak dramatyczny i zmienny przebieg jak eliminator do pasa mistrza świata WBO pomiędzy Filipińczykiem Markiem Magsayo (23-0, 16 KO) i Meksykaninem Julio Ceją (32-5, 28 KO). Pierwsza runda to od razu nokdaun na Ceji, bo Magsayo bije naprawdę mocno, ale od trzeciej rundy znacznie bardziej doświadczony i lepiej wyszkolony technicznie Meksykanin wygrywa już rundę za rundą. Ma nawet zmęczonego Magsayo na deskach, wydaje się, że jest tylko kwestią czasu, kiedy sędziowie ogłoszą jego zwycięstwo. Ceja prowadzi na kartach sędziowskich nawet sześcioma punktami, do końca pozostały dwie rundy, kiedy trafiły go dwa potężne ciosy Magsayo, Ceja nieprzytomny pada na ring - koniec walki, w której ten, który przegrał przed czasem był wyraźnie lepszy. Ale to boks.

 

- Plant wygwizdany: Caleb Plant, nie tylko mistrz świata IBF, ale najbliższy rywal Canelo Alvareza przekonał się, co znaczy pojawić się w sali, gdzie pięciokrotnie bił się najlepszy pięściarz bez podziału na kategorie wagowe. Choć w głównej walce wieczoru nie było Meksykanina, to na sali było wystarczająco wielu fanów Canelo, by bezlitośnie wygwizdać , krótki wywiad z mistrzem. Ale to i tak nic w porównaniu z tym, co czeka Planta 6 listopada, kiedy wyjdzie na ring bić się z królem P4P.

Przemek Garczarczyk z Las Vegas, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie