Mocne słowa wiceprezesa PZHL po meczu ze Słowacją. "Bez tego nie zrobimy postępu"

Zimowe
Mocne słowa wiceprezesa PZHL po meczu ze Słowacją. "Bez tego nie zrobimy postępu"
fot. PAP
Polacy przegrali mecz ze Słowacją

Musimy starać się dźwigać poziom: nasi młodzi zawodnicy, którzy chcą się rozwijać, muszą trafiać do silniejszych lig - uważa wiceprezes Polskiego Związku Hokeja na Lodzie - Adam Fras.

Adam Fras to wiceprezes Polskiego Związku Hokeja na Lodzie. Jednocześnie wiceprezydent Bytomia był w przeszłości bardzo dobrym hokeistą Polonii Bytom, dwukrotnym mistrzem Polski (1989, 1991). Wiceprezes oglądał z trybun bratysławskiego lodowiska przegrany mecz ze Słowacją, który zdecydował, że Polska nie zagra w igrzyskach olimpijskich w Pekinie.

 

ZOBACZ TAKŻE: Zawody Letniej Grand Prix w skokach narciarskich odwołane!

 

Paweł Czado: Rozmawiamy tuż po meczu ze Słowacją. Jest pan bardziej zadowolony czy rozczarowany?

Adam Fras, wiceprezes PZHL: - Jestem bardzo zadowolony. Rozegraliśmy dobre dwa mecze - szczególnie ten pierwszy z Białorusią, który dał zwycięstwo z wysoko notowaną drużyną. Trzeba szukać pozytywów. Te pozytywy to wielka ambicja, wielkie serce zawodników a także bardzo mądra gra. Słowacja była oczywiście przeciwnikiem z innej półki, hokejowo lepszy, niemniej jednak nie było powodów do wstydu. Mam nadzieję, że te mecze i gra z tak dobrymi przeciwnikami będą procentować podczas mistrzostw świata w Katowicach [W 2022 roku. mistrzostwa świata Dywizji 1B zarówno kobiet, jak i mężczyzn - właśnie tam rywalizują obecnie polskie reprezentacje - odbędą się właśnie w tym mieście. MŚ mężczyzn na tym poziomie po raz ostatni przeprowadzono w maju 2019 roku. Wtedy biało-czerwoni nie zdołali wywalczyć awansu. Zadecydowała o tym przegrana 2-3 z Rumunią po dogrywce, przyp.aut.]

 

No właśnie. Zgodzi się pan z opinią, że wyraźnie brakuje nam ogrania na takim poziomie?

- Oczywiście. Im szybciej dźwigniemy się o jedną dywizję wyżej [obecnie Polacy są na trzecim poziomie światowych rozgrywek, przyp.aut.] tym więcej będziemy grali meczów z przeciwnikami z wyższej półki. Bez tego nie zrobimy postępu. Mam nadzieję, że mecze podczas kwalifikacji olimpijskich skonsolidują drużynę. Wierzę, że udział w turniejach zarówno na Słowacji jak i w Katowicach będą procentować. Potrzebujemy dobrych meczów, potrzebujemy dobrego grania. Dlatego musimy zrobić wszystko żeby w mistrzostwach świata awansować. 

Często mówi się o tzw. "polskiej mentalności". Czy ta mentalność w drużynie hokejowej zaczęła się zmieniać? Można wierzyć, że możemy grać z tymi najlepszymi może nie jak równy z równym, przepaść między Słowacją a Polską była przecież wyraźna, ale nie przegrywać bardzo wysoko i starać się coś  zdziałać?

- Cieszę się, że wielu chłopaków zaryzykowało i podjęło decyzję by grać w zagranicznych klubach [w kadrze na kwalifikacje jest siedmiu takich hokeistów, grają w Czechach i na Słowacji, przyp. aut.]. Gra w polskiej lidze niestety nie zapewnia bowiem oczekiwanego poziomu sportowego, takiego dzięki któremu moglibyśmy nawiązać rywalizację z takimi przeciwnikami jak Słowacja. Musimy jednak starać się dźwigać poziom, nasi młodzi zawodnicy, którzy chcą się rozwijać, muszą trafiać do silniejszych lig. Wtedy są w stanie udźwignąć odpowiedzialność w tak trudnych meczach jak tymi podczas kwalifikacji olimpijskich.

 

Zgodzi się pan z opinią, że różnicę widać przede wszystkim w tempie gry, w szybkości?

- Było to szczególnie widoczne w meczu ze Słowacją... Umiejętności techniczne, jazda na łyżwach - różnice były widoczne gołym okiem. Cały czas liczyliśmy na to, że jednak bramkarz nam pomoże i uda się pozytywny wynik osiągnąć. Niemniej jednak sportowo Słowacy byli lepsi - bez dwóch zdań.

Czytaj całość na sport.interia.pl.

sport.interia.pl
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie