Od Olisadebe do Casha? Jak potoczyły się losy polskich "farbowanych lisów"

Piłka nożna
Od Olisadebe do Casha? Jak potoczyły się losy polskich "farbowanych lisów"
Fot. PAP
Czy Matty Cash trafi do reprezentacji Polski? Na razie czeka na polski paszport i sygnał z PZPN

Matty Cash stara się o polski paszport i czeka na sygnał z PZPN w sprawie powołania do reprezentacji Polski. W przeszłości już kilka razy ekscytowaliśmy się możliwością zagranicznego wsparcia dla kadry. Transfer Nigeryjczyka Emmanuela Olisadebe dał nam pierwszy po 16 latach awans na mundial. Kolejne zagraniczne posiłki szczęścia nam już jednak nie dały, choć oczekiwania mieliśmy wielkie.

Miroslav Klose, Lukas Podolski, Paulo Dybala, Laurent Koscielny, Felipe Luis czy Peter Schmeichel, to tylko kilka pierwszych z brzegu nazwisk zawodników, którzy mogliby grać w naszej reprezentacji (mają polskie korzenie), gdyby tylko chcieli. Wyjątkiem Podolski, któremu akurat zależało, słał w tej sprawie listy, ale trener Paweł Janas nie był przekonany do jego umiejętności. W każdym razie, gdyby któryś z wymienionych piłkarzy do drużyny Biało-Czerwonych trafił, to byłoby coś. Jednak jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma.\

 

Olisadebe, ten pierwszy i najlepszy 

 

Nasz apetyt na zagraniczne wzmocnienia podsycił Emmanuel Olisadebe. Nigeryjczyk w 1997 roku pojawił się w Polsce. W Ruchu Chorzów go nie chcieli, ale przygarnęła go Polonia Warszawa, a Jerzy Engel zajął się nim troskliwie niczym ojciec. Gdy Engel został trenerem reprezentacji, to Olisadebe stał się jej głównym egzekutorem. Piłkarz w przyspieszonym trybie dostał obywatelstwo od prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego (choć nie mówił biegle po polsku, ani nie mieszkał w naszym kraju od 5 lat) i załatwił nam wygraną w Kijowie z Ukrainą na otwarcie eliminacji do mundialu 2002 w Japonii i Korei.

 

ZOBACZ TAKŻE: Kolejny rekord Lewandowskiego!

 

Olisadebe w tamtych eliminacjach strzelił osiem bramek, a w 2001 roku zajął czwarte miejsce w Plebiscycie "Przeglądu Sportowego" na Sportowca Roku. Na mundialu już tak dobrze nie było. Niemniej Olisadebe może się pochwalić tym, że w meczu o honor z USA (3:1) zdobył bramkę już w 3. minucie i jest to najszybciej strzelony przez Polskę gol na mistrzostwach świata. Po mundialu w Korei i odejściu Engela Olisadebe już nie błyszczał i nie trafiał do siatki.

 

Olisadebe nie gra w piłkę już od 9 lat. Wrócił do Nigerii i działa jako deweloper. Niedawno w rozmowie z WP SportoweFakty podkreślał, że woli mieszkać w Afryce, bo tam życie toczy się wolniej.

 

Roger Guerreiro, czyli kadrowicz w Uberze

 

W polskiej lidze grał już trzy lata, stał się gwiazdą Legii Warszawa. Na początku 2008 roku "Przegląd Sportowy" poinformował, że PZPN rozmawia z Kancelarią Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego o przyznaniu Rogerowi naszego obywatelstwa. Miesiąc później został on złożony, a w marcu Brazylijczyk z Sao Paulo stał się Polakiem.

 

Miał dać nową jakość reprezentacji prowadzonej przez Leo Beenhakkera. Wielkiej i zawrotnej kariery jednak nie zrobił. Podobnie, jak Olisadebe strzelił gola dla Biało-Czerwonych na wielkiej imprezie. Bramka Nigeryjczyka padła jednak w zwycięskim spotkaniu, ta Rogera dała nam remis z Austrią (1:1) na Euro 2008. Przygodę z reprezentacją kończył, jako zmiennik Ludovica Obraniaka. Cztery razy wchodził za niego na kilkanaście minut.

 

Obecnie Roger mieszka w Brazylii. Kluby, w których grał pod koniec kariery, nie płaciły mu, więc dorabiał jako kierowca Ubera. Rok temu w rozmowie ze sport.pl mówił o prowadzonej przez siebie szkółce piłkarskiej, i o tym, że młodzi chłopcy wciąż pytają go o grę z Robertem Lewandowskim. Kibicuje Legii, chciałby jeszcze kiedyś zagrać przy Łazienkowskiej.

 

Obraniak, czyli następca Sousy?

 

Całkiem niedawno Obraniak udzielił wywiadu, w którym zdradził, że Raymond Domenech uważa, że to on, a nie Paulo Sousa, powinien być trenerem reprezentacji Polski. Kto wie, co przyniesie przyszłość? Na razie jednak Obraniak jest byłym reprezentantem naszego kraju, który z orzełkiem na piersi debiutował w sierpniu 2009 roku.

 

Według piłkarskiego menadżera Tadeusza Fogiela Obraniak grając w naszej reprezentacji, spełnił swoje marzenie. Chciał w ten sposób oddać hołd dziadkowi. Jednak szału Obraniak nie zrobił. Na Euro 2012 zagrał we wszystkich spotkaniach, ale nie wyszliśmy z grupy. Rok później już go nie było. Odmówił gry w kadrze dopóki trenerem będzie Waldemar Fornalik. Wrócił do drużyny prowadzonej przez Adama Nawałkę, ale tylko na chwilę.

 

Obraniak miał w reprezentacji kłopoty z tym, żeby się zaaklimatyzować. Z jednymi było mu po drodze, ale między nim i Kubą Błaszczykowskim nie było chemii. Miał też pod górkę w relacjach z prezesem Zbigniewem Bońkiem. Dziś twierdzi jednak, że Bońka szanuje, a to, co działo się wcześniej, wynikało z tego, że nie rozumiał jego fenomenu.

 

Boenisch, czyli „ten z Niemiec”

 

Urodził się w 1987 roku w Gliwicach, jako Sebastian Pniowski, ale gdy jego rodzina wyjechała do Niemiec, to wrócili do rodzinnego nazwiska Boenisch. Jako junior grał w kadrze Niemiec do lat 21. Zmiana przepisów sprawiła jednak, że jako senior mógł zdecydować się na grę dla Polski i zrobił to.

 

W rozmowie z WP SportoweFakty podkreślał, że zawsze lubił jeździć na mecze kadry, choć czuł z tyłu głowy, że jak nie wyjdzie, to „ten z Niemiec” będzie winny. Niczego jednak nie żałuje. Dzięki wyborowi, jakiego dokonał, zagrał na Euro 2012. Wypadł blado, ale był, zagrał, czuł się z tego powodu dumny. W sumie jego przygoda z kadrą Polski trwała 3 lata (2010-13). Na meczach bywał nawet wtedy, gdy nie był powoływany. Siadał wtedy z tatą na trybunach i dopingował naszą drużynę. Od lipca 2020 bez klubu. Do tego czasu grał w austriackim Wiener-Neustadt.

 

Perquis, czyli on gra, a babcia płacze

 

Drugi po Obraniaku Francuz w polskiej kadrze. Po latach przyznał w "L’Equipe", że przyjęcie obywatelstwa to był z jego strony zwykły oportunizm. Zwyczajnie skorzystał z szansy, bo z francuskiej kadry wypadł po przekroczeniu 21. roku życia. Z drugiej strony był dumny z uwagi na to, że doskonale znał historię życia swojej babci. Ta była na meczu otwarcia Euro 2012, kiedy Polska grała z Grecją i płakała, widząc wnuka na boisku w koszulce naszej reprezentacji. Perquis do dziś uważa, że kadra Polski, to był piękny rozdział w jego życiu, a wspomniany mecz z Grecją był jednym z ważniejszych w jego karierze. Już zamknął piłkarski rozdział, Jak wczytać się w wywiad dla "L'Equipe", to nie był on łatwy. Perquis przyznał, że pił po porażkach, bo nie radził sobie z krytyką i stresem.

 

Polanski, czyli wszyscy są przeciwko

 

Pojawienie się akurat tego zawodnika w reprezentacji budziło wielkie emocje. O innych zagranicznych wzmocnieniach mówiono uszczypliwie, że to „farbowane lisy”, ale z Polanskim było tak, że wielu byłych kadrowiczów uważało, że on w ogóle nie powinien grać dla Polski. Zarzucano mu koniunkturalizm. W gronie tych, którzy protestowali, był król strzelców mundialu w 1974 roku Grzegorz Lato.

 

Mniejsza o to, że Polanski grał w reprezentacji młodzieżowej Niemiec. Bardziej chodzi o to, że dopóki miał nadzieje na występ w seniorskiej kadrze to odmawiał gry w reprezentacji Polski. Mówił wprost, że jego celem jest gra dla Niemiec. Tuż przed Euro 2012 nagle zmienił front. I to był ten moment, w którym wiele osób wystąpiło przeciwko niemu.

 

Przygoda Polanskiego z kadrą trwała 3 lata. Podobnie, jak Olisadebe i Obraniak trafił do siatki na ważnej imprezie (Euro). Miał jednak pecha, bo jego gol w meczu z Rosją (1:1) nie został uznany z uwagi na pozycję spaloną. Po latach Polanski przyznał, że czuł się emocjonalnie związany z Polską, a porażka na mistrzostwach zwyczajnie go przybiła. Po odpadnięciu nie był w stanie wstać z hotelowego łóżka. Później, gdy Adam Nawałka namawiał go na powrót, dwukrotnie odmówił.

 

Thiago Cionek, czyli ten, który chciał i go wzięli

 

W maju 2014 został powołany do reprezentacji przez trenera Adama Nawałkę. Chęć gry w kadrze wyraził cztery lata wcześniej, kiedy jeszcze nie miał nawet polskiego obywatelstwa. Cionek był z kadrą na dwóch wielkich imprezach. Niezwykle udanym dla nas Euro 2016 i na mundialu 2018 w Rosji. Na tym drugim zapisał się, jako strzelec samobójczej bramki z Senegalem.

 

W reprezentacji grał przez cztery lata. Ostatni mecz zaliczył w 2018 roku, choć trener Jerzy Brzęczek powoływał go na mecze eliminacyjne do Euro 2020. Teraz już tylko trzyma kciuki za kadrę i gra w piłkę we włoskiej Regginie. Polskę wspomina bardzo dobrze. Zwłaszcza Jagiellonię Białystok, gdzie występował i trenera Michała Probierza. W rozmowie z meczyki.pl podkreślał, że los postawił na jego drodze dobrych ludzi, a jednym z nich był Probierz.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie