Capello, Pirlo i Napoli. Kim jest Edy Reja, selekcjoner reprezentacji Albanii?

Piłka nożna
Capello, Pirlo i Napoli. Kim jest Edy Reja, selekcjoner reprezentacji Albanii?
fot. PAP
Edy Reja, selekcjoner reprezentacji Albanii.

Gdy zaczynał karierę trenerską, żadnego z dzisiejszych reprezentantów Polski zapewne nie było jeszcze w planach. We wtorek Edoardo Reja, 76-letni selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Albanii postara się pokrzyżować Biało-Czerwonym plany związane z grą na przyszłorocznym mundialu w Katarze.

Nazwisko Reja do niedawna nie mówiło wiele przeciętnemu fanowi piłki nożnej zarówno w Polsce, jak i ogólnie w Europie czy na świecie. Niemal całą karierę trenerską spędził we Włoszech, gdzie z różnym skutkiem prowadził dziesiątki drużyn. W Italii wyrobił sobie jednak na tyle solidną markę, że znany z trzymania się swoich zasad Aurelio De Laurentiis, właściciel Napoli, chciał złamać jedną z nich właśnie w przypadku Reji.

 

***

Urodził się tuż po zakończeniu II wojny światowej. Na świat przyszedł w okolicach granicy włosko-słoweńskiej w rodzinie pochodzącej ze Słowenii. Przez większość kariery piłkarskiej był związany z trzema klubami – SPAL, Palermo i Alessandria. W tym pierwszym trzymał środek pola z Fabio Capello, z którym znają się od nastoletnich lat i przyjaźnią po dziś dzień, a ich żony są siostrami.

 

Karierę trenerską rozpoczął w 1979 roku. W pierwszych latach pracy jako szkoleniowiec zbierał doświadczenie w klubach z niższych lig. Molinella, Monselice, Pro Gorizia – między innymi takie drużyny, z gorszym lub lepszym skutkiem, kierował na początku swojej przygody z nowym zawodem. Pierwsze poważne wyzwanie? 10 lat po rozpoczęciu kariery trenerskiej poprowadził klub w Serie B, awansując ze stanowiska szkoleniowca juniorów Pescary na trenera pierwszej drużyny.

Środek tabeli i odejście z klubu – tak zaczął w Pescarze i tak w dużej mierze jego trenerska kariera będzie wyglądała w kolejnych latach. Rzadko kiedy spędzał w danej drużynie więcej niż sezon, a gdy pracował w jednym zespole dwa lata, można było już mówić o konkretnej stabilizacji.

 

***

 

Sezon 1996/1997, czyli pierwszy sukces Reji w karierze trenerskiej – wygranie Serie B i awans do ekstraklasy z zespołem Brescii. W obronie między innymi Manfred Binz, srebrny medalista mistrzostw Europy 1992 i legenda Eintrachtu Frankfurt czy Daniele Adani, przyszły reprezentant Włoch, a dziś popularny komentator sportowy. W pomocy? Cristiano Doni, późniejsza legenda Atalanty Bergamo, a także uczestnik mistrzostw świata 2002. I niejaki Andrea Pirlo.

O talencie późniejszego gwiazdora Milanu czy Juventusu mówiło się sporo, jednak 17-letni Pirlo w sezonie 96/97 właśnie pod kierownictwem Reji zaistniał w większym wymiarze na seniorskim poziomie. 18 meczów i dwa gole może nie robią wielkiego wrażenia, ale w kolejnych rozgrywkach Pirlo w Brescii grał już regularnie na poziomie Serie A. Już bez Reji na ławce trenerskiej, który odszedł z klubu.

 

Młody Andrea Pirlo. (fot. PAP)

 

Po tym, jak nie udało mu się wprowadzić do ekstraklasy Torino (porażka z Perugią po serii rzutów karnych w meczu o awans), wreszcie doczekał się swojej szansy w najwyższej klasie rozgrywkowej. W lutym 1999 roku przejął Vicenzę, zastępując na stanowisku trenera Franco Colombo. Misja niemożliwa pod tytułem „utrzymanie w Serie A” zakończyła się niepowodzeniem i Reja zanotował debiutancki spadek z ekstraklasy.

 

Mimo spadku Reja pozostał na stanowisku, wywalczając błyskawiczny powrót do Serie A. W następnym… spadł do Serie B i odszedł z Vincenzy, zaczynając zwiedzanie kolejnych klubów z piłkarskiej mapy w Italii – Genoa, Catania, Cagliari. I Napoli, czyli zdecydowanie najlepszy okres w jego trenerskiej karierze.

 

***

 

Po tym, jak Napoli zbankrutowało i zostało zdegradowane do Serie C, nowy właściciel Aurelio De Laurentiis postawił sprawę jasno – chce wprowadzić zasłużony klub jak najszybciej z powrotem do Serie A. Pierwszym trenerem „nowego Napoli” został Gian Piero Ventura, późniejszy szkoleniowiec Kamila Glika w Torino czy selekcjoner reprezentacji Włoch. Z Napoli wyleciał jednak już w styczniu, a De Laurentiis w jego miejsce zatrudnił Reję.

Pierwszy sezon? Sprzątanie po Venturze i ogromne rozczarowanie na koniec rozgrywek, czyli porażka z Avellino w barażach o awans do Serie B. Później było już jednak tylko lepiej. Wygrana Serie C, drugie miejsce w Serie B (ligę w sezonie 2006/2007 wygrał zdegradowany Juventus) i wymarzona promocja do elity.

 

Podekscytowany De Laurentiis nie zamierzał na tym poprzestać i obecność w Serie A rozpoczął od, jak się później okazało, niezwykle udanych transferów. Dość powiedzieć, że pod kierownictwem Reji szerszej publiczności dali się wówczas poznać Walter Gargano, Ezequiel Lavezzi czy Marek Hamsik, późniejsza legenda klubu z południa Włoch.

 

- Gdy po raz pierwszy zobaczyłem Hamsika, miał twarz dziecka. Kiedy jednak pojawił się na boisku, od razu prezentował ogromną jakość. Bardziej martwiłem się o Lavezziego, który podczas prezentacji był szerszy niż wyższy - wspominał po latach Reja, którego argentyński napastnik określił "włoskim tatą".

 

Ezequiel Lavezzi i Edy Reja - już jako trener Lazio. (fot. PAP) 

W debiutanckim sezonie Napoli nie zawiodło, zajmując ósmą lokatę w Serie A i wracając do europejskich pucharów, a konkretnie do Pucharu Intertoto. "Azzurri" wywalczyli nawet awans do kwalifikacji do Pucharu UEFA, jednak zbyt mocna okazała się wówczas portugalska Benfika i plany o grze w fazie grupowej trzeba było odłożyć. Drugi sezon w Serie A był zarazem ostatnim dla Reji w Napoli. Hamsik i spółka zaczęli dobrze, ale Reja nie poradził sobie z opanowaniem kryzysu i w marcu wyleciał z pracy. Jego następcą został Roberto Donadoni, czyli największa trenerska pomyłka w erze De Laurentiisa.

- Musiałem podjąć decyzję, ale z perspektywy czasu, gdybym miał podjąć ją znowu, nie zwolniłbym Reji – powiedział później De Laurentiis, przyznając się do błędu. A trzeba pamiętać, że kontrowersyjny szef Napoli do pomyłek przyznaje się równie często, co chwali decyzje władz włoskiej ligi czy wyraża zadowolenie z losowania nowego terminarza Serie A. Czyli nigdy.

 

- Kłóciliśmy się wielokrotnie, ale pozostajemy w znakomitych stosunkach. Aurelio taki jest - kłóci się, ale po 10 minutach o wszystkim zapomina – przyznał Reja, opowiadając o relacjach z byłym szefem. Legenda głosi, że swego czasu wręcz skoczyli sobie do gardeł na oczach piłkarzy…

***

Po krótkim epizodzie w chorwackim Hajduku Split, Reja objął stery w Lazio. Gdy w 2011 roku przyjechał do Neapolu jako szkoleniowiec stołecznej ekipy, kibice Napoli wręczyli mu kwiaty i niezwykle ciepło go przywitali. W Lazio pracował dwukrotnie, a następnie prowadził Atalantę. Regularnie wracał jednak temat Napoli, a konkretnie De Laurentiisa.


Właściciel Napoli znany jest z tego, że nie lubi powrotów. Odszedłeś? Okej, idź swoją drogą. Swego czasu mówiło się, że karierę w klubie, którego jest wychowankiem, chciałby zakończyć Fabio Cannavaro. De Laurentiis nie był jednak zainteresowany jego powrotem. Cavani? Nie ma mowy - za stary i za drogi. Gdy w mediach przewijały się plotki na temat ponownego transferu Urugwajczyka do Napoli, De Laurentiis miał powiedzieć do kibiców słynne „ja jestem waszym Cavanim”. Zupełnie inaczej sprawa wygląda w przypadku Reji.

Gdy Napoli w późniejszych latach notowało kiepskie wyniki lub zmieniało trenerów, w mediach zawsze przewijało się nazwisko Reji jako jednego z kandydatów do ponownej pracy w Neapolu. Nie były to tylko i wyłącznie medialne doniesienia, gdyż potwierdzał je sam De Laurentiis, który chciał powrotu Reji w dowolnej roli lub… dowolnym klubie.

- Chcę kupić angielski klub. Jego trenerem będzie Reja - przyznał w 2013 roku.


- Zaproponowałem mu trenowanie Bari, jednak odpowiedział, że nie planuje powrotu na ławkę trenerską – powiedział z kolei w 2018 roku po tym, gdy kupił klub znad Adriatyku.

Plotki o kupnie przez De Laurentiisa chorwackiego Hajduka Split? Trenerem miałby zostać oczywiście Reja.

 

 

A skoro Reja nie chciał pracować już jako trener, De Laurentiis wymyślił dla niego nową rolę – zarządzanie sektorem młodzieżowym w Napoli w duecie z Gianluką Gravą, byłym piłkarzem ekipy z południa Włoch. Jego zadaniem miało być nadzorowanie drużyn juniorskich, a przede wszystkim niedopuszczenie do tego, żeby z regionu wyfrunęły kolejne talenty. W ostatnich latach, poza Lorenzo Insigne, próżno szukać w kadrze Napoli wychowanków czy piłkarzy z Kampanii. Gianluigi Donnarumma i inni utalentowani piłkarze w młodym wieku zostali bowiem przechwyceni przez inne kluby i nigdy nie zagrali w Napoli.

***

Z długofalowych planów ostatecznie nic nie wyszło, a Reja… wrócił na ławkę trenerską. Już nie jako trener, a selekcjoner – reprezentacji Albanii, którą objął w 2019 roku. We Włoszech żartowano wówczas, że Reja udaje się na „aktywną emeryturę”. Jak pokazała jednak przyszłość, debiutancka praca z kadrą narodową nie oznacza w jego przypadku odcinania kuponów, co obserwujemy podczas trwających aktualnie eliminacji mistrzostw świata 2022.


W tabeli grupy I podopieczni Reji po siedmiu kolejkach sensacyjnie zajmują bowiem drugie miejsce, wyprzedzając Polskę czy Węgry. Z Węgrami dwukrotnie wygrali, dzięki czemu perspektywa zajęcia drugiego miejsca w końcowej tabeli i gry w barażach o awans do mundialu wydaje się coraz bardziej realna. Żeby albański sen o grze na mistrzostwach świata stał się jeszcze bardziej prawdopodobny, we wtorek 76-letni „profesor Reja” musi dać lekcję Paulo Sousie, selekcjonerowi reprezentacji Polski...

Bartek Szulga, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Izrael - Islandia. Skrót meczu

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie