Navarette - Gonzalez w Polsacie Sport. Nieustanna wymiana ciosów gwarantowana! — Fot. Materiały prasowe Top Rank

Styl obu głównych bohaterów gali w San Diego gwarantuje nieustanną ringową wojnę

Dziesięć do zera, wszystkie walki wygrane: taki jest dorobek Emanuela “Vaquero” Navarette (34-1, 29 KO), meksykańskiego mistrza świata wagi piórkowej w pojedynkach o tytuł mistrza globu. Joet Gonzalez (24-1, 14 KO), jego amerykański rywal w piątkową noc w "Pechanga Arena" w San Diego przegrał tylko raz, ze świetnym Shakurem Stevensonem. Dwóch pięściarzy, dwa style walki gwarantujące nieustanną wymianę ciosów. Na szali pas WBO. Emocje i wysoki poziom gwarantowany. Transmisja w Polsacie Sport.

Obaj pięściarze nie mieli żadnych problemów ze zrobieniem limitu wagowego kategorii piórkowej. Były kłopoty z wagą, ale mechaniczne, a podczas wczorajszej ceremonii ważenia mieli nawet poniżej limitu kategorii piórkowej: Navarette wniósł 57 kilogramów, a Gonzalez 56.8. Kto jest faworytem? Zdaniem zdecydowanej większości dziennikarzy Navarette, ale jednocześnie wszyscy zwracają uwagę, że Meksykanin każdy cios zadaje z taką siłą - i czasami ryzykiem - jakby to miało być jego ostatnie uderzenie. Jeśli Gonzalez będzie potrafił skracać dystans, nie pozwoli "Kowbojowi" na ciągłe przyspieszanie akcji, to ma realne szanse na zwycięstwo. Ale łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić, bo przewidzieć co zrobi w ringu Navarrete czasami nie potrafi nawet... on sam.

Oto co główni bohaterowie gali w Kalifornii mówili na konferencji prasowej:

Emanuel Navarette/Meksyk, który po raz drugi broni pasa w wadze piórkowej: Czuję się bardzo mocny, widzę jak zmienia się moje ciało i to zmienia na lepsze. Waga piórkowa, ta kategoria wagowa to coś dla mnie. To będzie twarda walka, bo on jest twardym pięściarzem. Tak naprawdę walczyć będzie u siebie, blisko miejsca gdzie mieszka. Nie ma żadnych wątpliwości, że to bardzo dobry, zawsze atakujący przeciwnik. Na razie nie jestem zainteresowany kolejną zmiana kategorii wagowej, najważniejsza jest walka z Joetem. Słyszę na ten temat różne komentarze, ale nie mam zamiaru pójść jeszcze wyżej.

Joet Gonzalez/USA, który prawo do pojedynku o pas WBO wywalczył w ostatnim, wygranym pojedynku z Miguelem Marriagą: Kiedy pierwszy raz biłem się o pas (ze Stevensonem), to nie był mój dzień. Pracowałem ciężko na treningach, ale nic nie wychodziło. Pokazałem co potrafię wygrywając z Marriagą, udowodniłem, ze jestem gotowy walczyć z najlepszymi. To na pewno nie będzie łatwa walka. Navarette ma ten unikalny styl, ciężko go rozpracować i dlatego jest mistrzem świata. Będę gotowy na wszystko, zamierzam w piątek zejść z ringu z pasem mistrza. Ta walka to dla mnie wszystko, spełnienie marzeń, które mam od dzieciaka. Zawsze chciałem być mistrzem świata, dlatego zacząłem trenować boks - tak jest plan, zabrać pas do domu”.

Giovani Santillan/USA: Całe życie pracowałem na ten moment, ojciec zawsze opowiadał o tym, co znaczy mieć wielkie walki w mieście w którym mieszkasz. Mam za sobą wszystkich, rodzinę i przyjaciół. Nawet nie chcą ode mnie darmowych biletów, tylko mówią, że już kupili, żeby mnie wspierać. Nie pamiętam dokładnie, kiedy ostatni raz z nim (Ruizem) sparowałem - trzy albo cztery lata temu? Pięć rund, dobra twarda sesja sparingowa, ale ja go nie oceniam po sparingach czy poprzednich walkach. Jestem gotowy na najlepszą wersję Ruiza, na ringu. To coś specjalnego bić się w miejscu, w którym dorastałem, zostawię wszystko na ringu.

Angel Ruiz/Meksyk: Wiele się nauczyłem od trenera Manny Roblesa, bo to świetny szkoleniowiec. Trenował Oscara Valdeza Jr, Andy Ruiza Jr i treningi z nim bardzo mi pomogły. Mieliśmy dobry sparing z Giovani: on jest świetnym pięściarzem i ja też takim jestem. Mieszkam przez całe życie w Tijuanie, znam San Diego, bo mieszkałem przez rok niedaleko, w Chula Vista. Znam tutejszych kibiców, wiem, ze będę miał na sali fanów. To dla mnie wielka szansa.