"Furioza", czyli film o polskich kibicach i historii Lecha Poznań
Marcin Zarębski jest producentem filmu "Furioza". Ważnym elementem fabuły są polscy kibice. Przywoływane są również historię, które przypominają wydarzenia związane z największymi klubami PKO BP Ekstraklasy.
"Furioza" to opowieść o grupie, do której należą ludzie jeżdżący na mecze, biorący udział w ustawkach, tworzący pewną społeczność. Reżyser filmu Cyprian Olencki nie kryje, że podczas prac nad filmem nie tylko konsultował się ze środowiskiem polskich kiboli, fanów ultras i chuliganów, ale także zaangażował część z nich do filmu. Brali udział jako statyści z wielu scenach, chociażby niesamowitej sceny ustawki w lesie.
ZOBACZ TAKŻE: Lech Poznań może świętować. To więcej niż zwycięstwo
- Zróbcie to tak, jak robicie naprawdę, mówiłem ich. A oni pytali: możemy? Odpowiadałem, że tak. Pytali, czy naprawdę mogą i czy nikt ich za to nie zechce zamknąć. Dlatego ten film jest tak prawdziwy - mówił Cyprian Olencki podczas poznańskiej premiery w Multikinie Malta. I dodaje, że w jakimś sensie ci ludzie go fascynują: - Oni się tłuka niemiłosiernie podczas takich walk, po czym po ich zakończeniu oddają sobie szacunek, zbierają z placu boju, odwożą do szpitali.
Zaznaczył jednocześnie, że nie chciał, aby jego film był apoteoza środowiska kibiców i zasygnalizowaniem, że jest ono takie fajne. Stąd w filmie kilka scen, które pokazują także jego brutalność, cienką granicę między światem stadionowym a zwykłą gangsterką.
W "Furiozie" nie brakuje więc brutalnych niekiedy scen, a także odniesień do rzeczywistych zdarzeń ze świata kibiców. Można je łatwo odczytać, wśród nich jest np. sprawa zrabowania flag ze stadionu w Poznaniu. Dopuścili się tego kibice Widzewa Łódź, co do dzisiaj zaostrza ich relacje z Lechem Poznań.
Czytaj dalej na sport.interia.pl.
Przejdź na Polsatsport.pl