PŚ w łyżwiarstwie szybkim: Udany początek Polaków, kluczowe zawody w grudniu

Zimowe
PŚ w łyżwiarstwie szybkim: Udany początek Polaków, kluczowe zawody w grudniu
fot. PAP

W polskiej kadrze panuje optymizm po zakończonych w niedzielę, inaugurujących sezon Pucharu Świata w łyżwiarstwie szybkim zawodach w Tomaszowie Mazowieckim. Biało-czerwoni podkreślają jednak, że najważniejsze będą grudniowe rundy cyklu w Salt Lake City i Calgary.

Najlepiej na Arenie Lodowej wypadli Zbigniew Bródka - trzeci w biegu ze startu wspólnego - oraz piąta na 500 m Kaja Ziomek. Ponadto Marek Kania i Damian Żurek poprawili rekordy życiowe i zajęli wysokie pozycje w grupie B, odpowiednio, na 500 i 1000 m.

 

ZOBACZ TAKŻE: 13. miejsca Natalii Czerwonki i Piotra Michalskiego

 

"Wyniki są na wysokim poziomie. Cały sztab, i ja również, jesteśmy zadowoleni z tego, jak się tutaj ekipa pokazała" - podsumował dyrektor sportowy Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego Konrad Niedźwiedzki.

 

Imprezy w Tomaszowie Mazowieckim, Stavanger (19-21 listopada), Salt Lake City (3-5 grudnia) i Calgary (10-12 grudnia) są jednocześnie kwalifikacjami do igrzysk olimpijskich w Pekinie, które odbędą się 4-20 lutego. Awans można uzyskać albo dzięki punktom w klasyfikacji generalnej PŚ, albo dzięki określonym czasom w poszczególnych konkurencjach.

 

Polscy łyżwiarze zdają sobie sprawę, że z uwagi na strukturę lodu to w USA i Kanadzie będzie największa szansa na uzyskanie wyniku dającego kwalifikację olimpijską.

 

"Lód w Tomaszowie nie jest najszybszy, moim zdaniem kwalifikacje na igrzyska będą dawały zawody w Salt Lake City i Calgary. Tam jest znacznie szybszy lód. Na 1000 m z punktów raczej bym się nie zakwalifikowała, tylko z czasów, więc to właśnie tam skupię się na tym dystansie" - powiedziała Ziomek, tłumacząc rezygnację ze startu na 1000 m w sobotę.

 

Podobnego zdania jest Bródka, który oprócz tego, że stanął na najniższym stopniu podium w biegu masowym, dobrze zaprezentował się na 1500 m - czasem 1.47,799 zajął czwarte miejsce w słabszej grupie B. To prawdopodobnie pozwoli mu wystąpić w grupie A w Stavanger, choć sam Polak nie był do końca przekonany, czy dobrze interpretuje przepisy.

 

"Tak naprawdę to nie ma znaczenia, bo przed nami kolejne Puchary Świata, trzeba szybko jeździć w Stanach Zjednoczonych i tam uzyskiwać dobre czasy" - powiedział 37-letni łyżwiarz Błyskawicy Domaniewice.

 

W sobotę wystartował w Pucharze Świata po raz pierwszy od grudnia 2018 roku.

 

"Tęskniłem za rywalizacją i za tym, żeby po raz kolejny wystartować tutaj, w Tomaszowie. Dla mnie to wielkie wydarzenie. Szkoda, że atmosfera jest troszeczkę okrojona ze względu na pandemię. Mam nadzieję, że Puchar Świata nie po raz ostatni gości w Tomaszowie Mazowieckim" - powiedział mistrz olimpijski z Soczi z 2014 roku.

 

Jak tłumaczył, w finale miał nadzieję na miejsce w pierwszej ósemce, ale podium się nie spodziewał.

 

"Zrealizowałem plan, a nawet więcej, niż założyłem. Teraz będę przygotowywał się do kolejnych biegów, czyli indywidualnych startów na 1500 m i mass startów, do których będzie można przystąpić z dużo większym spokojem" - cieszył się.

 

Był jednak ostrożny w ocenianiu szans na zdobycie kwalifikacji olimpijskiej oraz na samych igrzyskach w Pekinie.

 

"Trwają przygotowania do igrzysk i poziom jest bardzo wysoki, a ja się spodziewam, że jeszcze bardziej wzrośnie. Niektórzy są w fazie treningu i jeszcze nie pokazali wszystkiego, na co ich stać. Skoki formy, dyspozycji pewnie będą jeszcze nas zadziwiały. Nie wiem, czego się spodziewać, bo nie jeździłem nigdy w Pekinie, ale trzeba pamiętać, że każdy skupia się na tym, żeby lód był coraz lepszy" - ocenił Bródka.

 

Piąte miejsce Ziomek na 500 m było z kolei największym sukcesem biało-czerwonych w piątek. W sobotę miała już 13. czas. Tego dnia zrezygnowała z występu na dystansie dwukrotnie dłuższym.

 

"To była taktyczna decyzja, bo ten dystans bardzo mocno mnie męczy i potrzebuję dużo czasu na regenerację. Dlatego postawiliśmy z trenerem wszystko na te 500 m. To była jednorazowa decyzja, w Stavanger już te biegi będą inaczej rozłożone - każdego dnia po jednym - i na 1000 już tam będę jechała" - wyjaśniła 24-letnia łyżwiarka.

 

Na 500 m w Tomaszowie Mazowieckim zarówno w piątek, jak i w sobotę triumfowała Erin Jackson. 29-letnia Amerykanka jest już praktycznie pewna awansu na igrzyska w Pekinie. W Pjongczangu przed trzema laty zajęła 24. miejsce, a tuż za nią sklasyfikowana była właśnie Ziomek.

 

"Z Erin Jackson podczas poprzednich igrzysk ścigałam się w trzeciej dziesiątce, a teraz wygrała i udowodniła, że jest w niesamowitej formie. To pierwsza niespodzianka w tym sezonie, ale jestem pewna, że będą kolejne" - skomentowała Polka.

 

Blisko podium w Tomaszowie Mazowieckim była również kobieca drużyna biało-czerwonych - Natalia Czerwonka, Magdalena Czyszczoń i Karolina Bosiek, które zajęły piąte miejsce w grupie A, ale później awansowały na czwartą, ponieważ zdyskwalifikowane zostały Chinki.

MP, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie