Onyszko mówi o dywersji: A już zaczynałem wierzyć w Sousę

Piłka nożna
Onyszko mówi o dywersji: A już zaczynałem wierzyć w Sousę
Fot. Cyfrasport
Arkadiusz Onyszko: po tym co odwalił Sousa w poniedziałek, to ja nie wiem, co mamy myśleć i jak się pozbierać. Zadaję sobie pytanie, czy on to zrobił z premedytacją?

Paulo Sousa w meczu z Węgrami (1:2) dokonał personalnych wyborów, za które możemy zapłacić brakiem rozstawienie w barażach. – Zrobił takie ruchy, jakby się nie chciał, żebyśmy wygrali i awansowali. Mamy mecz o wielką stawkę, a on wystawia skład bez Lewandowskiego i Glika. To dywersja – komentuje Arkadiusz Onyszko.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Może pan mi wytłumaczy, o co chodziło selekcjonerowi Paulo Sousie z wyjściową jedenastką na mecz z Węgrami i dawaniem wolnego czołowym zawodnikom?

 

Arkadiusz Onyszko, były bramkarz reprezentacji Polski: Nie wiem, co mam panu odpowiedzieć. Jestem w szoku. Zwłaszcza że uwierzyłem w Souse. Po niemrawym początku, kombinowaniu z ustawieniem i tasowaniem składem byłem sceptyczny. Jednak remis z Anglią i wygrana w trudnym meczu z Albanią napawały mnie optymizmem.

 

Już go nie ma?

 

Może nie tak, ale po tym co odwalił Sousa w poniedziałek, to ja nie wiem, co mamy myśleć i jak się pozbierać. Zadaję sobie pytanie, czy on to zrobił z premedytacją. Dla mnie to jest coś szokującego. Jak można było tak zareagować przed ważnym meczem. Ja to nawet już napisałem na Twitterze, że to była dywersja.

 

Dlaczego?

 

Bo zrobił takie ruchy, jakby nie chciał, żebyśmy wygrali i awansowali. Mamy mecz o taką stawkę, własny stadion, wsparcie kibiców, a on wystawia taki dziwny skład z Lewandowskim na ławce. Albo ja tu czegoś nie rozumiem, albo jest coś, o czym wie tylko Sousa, ale nie może nam powiedzieć. Może za tydzień, dwa pojawią się nowe fakty.

 

Dla mnie zachowanie selekcjonera jest nie fair wobec kibiców, którzy zapłacili za to, żeby oglądać najlepszy skład, a nie eksperymentalne zestawienie.

 

To też jest dobry argument. Nie wiem, może Robert odczuwał jakiś ból.

 

Może.

 

A teraz mi się przypomniało, że Sousa pouczał nas niedawno w kwestii szkolenia. To ja się zastanawiam, jakie jest szkolenie w Portugalii, skoro on na mecz decydujący o rozstawieniu w barażu wystawia inny skład od tego, który zwykle grał. To jest dla mnie naprawdę duża zagadka.

 

Sousa mówi, że chcąc jechać na mundial i tak musimy ograć drużynę pokroju Portugalczyków czy Włochów.

 

No tak, ale nie na wyjeździe. Te baraże trzeba zacząć na własnym boisku, bo to daje przewagę. Pamiętam, kiedy sam grałem, że kibice plus piękny stadion, to jest coś, co niesie. Jeśli mecz z Węgrami chciało obejrzeć na żywo 300 tysięcy, to podejrzewam, że spotkanie barażowe pierwszej rundy chciałoby zobaczyć dwa razy więcej. No a poza tym nie musielibyśmy teraz siedzieć i obgryzać paznokci i być uzależnionym od innych.

 

Wszystko sprowadza się do tego, że Sousa zrobił eksperyment z meczu, który zwyczajnie musieliśmy wygrać.

 

A tego nie da się zrobić bez kluczowych zawodników. Taki Robert Lewandowski jest bardzo kluczowy. Tu nawet nie chodzi o aspekt sportowy. Robert to jest dobry duch drużyny. Jako bramkarz czułbym się pewniej, wiedząc, że on jest na boisku, że jest z przodu. Poczułbym się pewniej, spokojniej, bo miałbym z tyłu głowy, że ten Lewy to na pewno coś strzeli. Fajnie się gra z kimś takim. A kiedy nagle go nie ma, to jest duży problem.

 

Mając Glika przed sobą pewnie też by się pan lepiej czuł.

 

Pewnie. Ja lubiłem jako bramkarz mieć pewną powtarzalność, lubiłem grać z tymi samymi środkowymi obrońcami. Znaliśmy się jak łyse konie, to minimalizowało ryzyko wpadki. Jak ja widziałem tych moich obrońców, to czułem, jakby kamień spadał mi z serca.

 

Po meczu z Węgrami przeciętny kibic naszej reprezentacji chyba stracił nadzieję, ze Sousa może z tą drużyną pojechać na mundial.

 

Może i tak, ale mimo słabego meczu i błędów personalnych nadal jesteśmy w grze. Sousa poszedł va banque i przegrał, ale możemy się łudzić, że finalnie wyjdzie mu to na dobre.

 

Pan w to wierzy? Naprawdę? Wygramy z Włochami czy Portugalią?

 

Skala trudności poszła w górę, bo jak dostaniemy takiego rywala na wyjeździe, to komplikujemy sobie życie. I właśnie dlatego napisałem o dywersji, bo pierwszy mecz u siebie z teoretycznie słabszym przeciwnikiem pozwoliłby nam się rozpędzić. Potem, już do spotkania z mocarzem, przystępowalibyśmy mocno zbudowani.

 

Przeszło panu przez głowę, ze po takim meczu to trenera należałoby zwolnić?

 

Aż tak to nie, bo nadal jest szansa na awans. Jednak te baraże, to Sousa z zawodnikami wywalczył.

 

Ale...

 

Cała Polska jest w szoku z powodu tego, co się wydarzyło z Węgrami. Te personalne wybory długo się będą za Sousą ciągnęły. Po co mu to było? Nie wiem.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Anglia - Brazylia. Skrót meczu

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie