Ostro o selekcjonerze. Były reprezentant Polski oskarża go o sabotaż!

Piłka nożna
Ostro o selekcjonerze. Były reprezentant Polski oskarża go o sabotaż!
Fot. Cyfrasport
Tomasz Hajto: Jak sobie przemyślałem, to co stało się w przed i w trakcie meczu z Węgrami, to wychodzi mi  na to, że to był lekki sabotaż. Mówię to z pełną świadomością. Moi koledzy ze świata piłki myślą i mówią to samo.

- Jak sobie przemyślałem, to co stało się w przed i w trakcie meczu z Węgrami, to wychodzi mi  na to, że to był lekki sabotaż. Mówię to z pełną świadomością. Moi koledzy ze świata piłki myślą i mówią to samo – przekonuje Tomasz Hajto.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Co stało się w meczu z Węgrami? Chodzi mi o decyzje selekcjonera, które pozbawiły nas rozstawienia w barażach.

 

Tomasz Hajto, były reprezentant Polski, ekspert Polsat Sport: Jak sobie przemyślałem, to co stało się w przed i w trakcie meczu z Węgrami, to wychodzi mi  na to, że to był lekki sabotaż. Mówię to z pełną świadomością. Moi koledzy ze świata piłki myślą i mówią to samo.

 

Sabotaż, to jest poważne oskarżenie.

 

Bo Sousa zlekceważył całą Polskę piłkę, kibiców, ludzi kiedyś i obecnie związanych z reprezentacją. W takim meczu nie możesz działać na zasadzie prób  i błędów.

 

ZOBACZ TAKŻE: Oświadczenie Roberta Lewandowskiego!

 

Sousa po porażce z Węgrami powiedział, że drugi raz zrobiłby to samo.

 

A mnie się w głowie nie mieści, że w profesjonalnej piłce zaczynamy mówić, że Krychowiak ma załapać żółtą kartkę, żeby się wyczyścić przed barażami. Ja wiem, to akurat nie Sousa powiedział, ale mnie się to nie podoba. Tak samo, jak nie podoba mi się to, że Lewandowski siada na ławce, bo w piątek ma ligowy mecz i musi odpocząć. Zresztą, jak już nie chciał wstawiać Roberta, to mógł dać Piątka z Milikiem, chociaż. Tymczasem on wystawił tych z jeszcze dalszych miejsc i mamy to, co mamy.

 

Raczej należałoby powiedzieć, że nie mamy rozstawienia przed barażami.

 

Dla mnie to jest właśnie sabotaż. Grałem za granicą i nie przypominam sobie takich zachowań i decyzji przed ważnymi meczami. A tu dajemy odpocząć kilku osobom, bo w marcu gramy baraże. Przecież do marca może się wiele wydarzyć. Ci, których oszczędzaliśmy, mogą złapać kontuzje i to całe oszczędzanie na nic się zda. W kadrze powinni grać najlepsi. Dodam, że nic nie usprawiedliwia posadzenia Glika, który ma w klubie czerwoną kartkę, nie zagra przez 10 dni i nie ma po co odpoczywać.

 

Jeszcze jakieś uwagi?

 

Jasne. Choćby takie, że trener wystawia Kędziorę w trójce obrońców na "pół-lewej", a ja się pytam, czemu nie gra na swojej pozycji. Na siłę chcemy zmieniać piłkarzy, którzy dobrze wyglądają w klubach, bo tam grają to, co potrafią najlepiej, a w kadrze przez te roszady wypadają blado. Frankowski jest w klubie rewelacyjny na skrzydle, a my go dajemy w kadrze na "podwieszonego". Przez to dawanie wolnego i eksperymenty mamy teraz w perspektywie baraż z Portugalią czy Włochami, bo na jedną z tych drużyn wpadniemy.

 

Wcześniej mówił pan o sabotażu. Myśli pan, że Sousa celowo chciał wpaść na Portugalię?

 

Tego nie sugeruję. Jednak dziwię się, że w chwili, kiedy zaczęliśmy grać w miarę stabilnie, bo Sousa przestał mieszać w składzie, to nagle on robi jakąś rewolucję. Prezes Kulesza powinien go wezwać i poważnie z nim porozmawiać.

 

A prezes nie powinien z nim rozmawiać już wtedy, gdy usłyszał, że Lewandowski z Glikiem nie zagrają.

 

Nie wiem, jaka jest między nimi komunikacja. Wiemy, że Sousa przyszedł za prezesa Bońka. Najważniejsze dla mnie jest to, żeby nikt z nas nie robił narodu ciemnego. Nie jesteśmy nacją jak Portugalia, ale kilka medali na wielkich imprezach zdobyliśmy, a od 2002 w miarę regularnie jeździmy na te wielkie imprezy. Na Euro 2016 doszliśmy do ćwierćfinałów. Sousa nie jest człowiekiem, który przeciera jakieś szlaki i pokazuje, jak powinna wyglądać polska piłka, bo my mamy i mieliśmy wybitnych piłkarzy, jak Boniek czy Deyna.

 

Chce pan powiedzieć, że Sousa zaczyna się zachowywać, jak Leo Beenhakker i patrzy na nas z góry.

 

Nie chciałbym porównywać, ale powoli to zaczyna wyglądać tak, że traktuje nas niepoważnie. Ja powiedziałem, prezes musi go wziąć na poważną rozmowę, a my musimy się nad tym całym Sousą raz jeszcze zastanowić. Przed chwilą go chwaliliśmy, ale ja się zastanawiam, czy słusznie. Ktoś mówi, że nieważne, jak wygramy z Andorą, byłe wygrać, że liczy się wynik, a nie styl. A według mnie z takimi amatorami powinniśmy pokazać styl. My jednak tego nie zrobiliśmy. Nie pokazaliśmy stylu w żadnym z dwóch spotkań z Andorą, ale i też w pojedynkach z San Marino. Nic dziwnego, że potem z Węgrami tego stylu też nie ma. Nic nie dzieje się bez przyczyny. A jeśli ze słabymi nie pokazujemy się z dobrej strony, to nie eksperymentujmy, tylko dopieszczajmy to, co jest najlepsze. Dajmy szansę Milikowi, żeby strzelił gola, żeby poczuł się pewniej. Dajmy Glika, żeby trzymał obronę w ryzach. Dajmy Kędziorę, ale na pozycję, na której gra, a nie tam, gdzie nie wie, jak się gra.

 

Pan też ma po meczu z Węgrami poczucie, że cały ten rok Sousy z kadrą, to czas stracony, że wróciliśmy do punktu wyjścia?

 

Ja uważam, że to, co Sousa zrobił ze składem, to był sabotaż. Nie pomyślał o budowaniu pewności siebie u zawodników, o zachowaniu hierarchii, o zgrywaniu drużyny. Ja jestem mocno rozczarowany.

 

 

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Gruzja - Grecja. Skrót meczu

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie