Ekspert o skoczkach: Czy nasza kadra nie jest za stara?

Zimowe
Ekspert o skoczkach: Czy nasza kadra nie jest za stara?
Fot. Cyfrasport
Kamil Stoch ma już 34 lata. Czy będzie w stanie wciąż rywalizować z młodszymi rywalami? Jakub Kot uważa, że tak

Kamil Stoch rozbudził apetyty polskich kibiców świetnym skokiem w kwalifikacjach przed konkursem w Niżnym Tagile. Potem było już jednak tylko gorzej. – Jeszcze nie złapaliśmy świeżości po ciężkich treningach, jeszcze zawodnicy czują je w kościach. Poza tym pamiętajmy, że mamy listopad, a najważniejsze imprezy mamy w lutym i marcu. Już jednak w następnym turnieju w Ruce nasi powinni skakać kilka metrów dalej niż w Rosji – mówi Jakub Kot.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Po konkursach w Niżnym Tagile musimy się martwić o formę polskich skoczków w sezonie olimpijskim?

 

Jakub Kot, były skoczek: Nie musimy, ale możemy się martwić. Pamiętajmy, że mamy listopad, że to był pierwszy konkurs na śniegu, a najważniejsze imprezy dopiero w lutym i w marcu, bo wtedy odbędą się igrzyska, a potem mistrzostwa świata w lotach. Zatem nie ma co panikować, ale nie można też mówić, że jest super, że nic się nie stało. Każdy zna poziom Stocha, Żyły, czy Kubackiego i wie, że oni powinni bić się o coś więcej niż wejście do trzydziestki. Zalecam jednak studzenie emocji. Nerwy są złym doradcą.

 

Jak tak pana słucham, to dochodzę do wniosku, że martwić mogą się Geiger, Granerud czy Kobayashi.

 

Można by tak powiedzieć. Zobaczymy, co z nimi będzie. To znaczy, im forma na pewno siądzie. Od razu jednak dodam, że tu też nie można tego zakładać w ciemno. Pamiętam najlepszy sezon Kobayashiego, gdzie sam mówiłem: miesiąc, dwa i na pewno osłabnie. A on cały czas skakał dobrze. Zdarzały mu się pojedyncze słabe turnieje, ale tego wielkiego, zakładanego przeze mnie osłabnięcia nie było.

 

Jaki wniosek?

Zostańmy przy tym, że przed Niżnym Tagiłem eksperci mówili, że Kobayashi, Geiger i Granerud, to będzie ta trójka, która tam błyśnie. I tak się stało. Zatem niespodzianki nie było. Jedyną była dyskwalifikacja Kobayashiego za kombinezon. Co do dalszych losów bohaterów z Niżnego Tagiłu, to stać ich na równy sezon. Na pewno jednak nie będą cały czas wygrywać.

 

Wróćmy do naszych zawodników. Może jednak powinniśmy studzić nasze apetyty z racji wieku polskich skoczków. Stoch i Żyła mają po 34 lata, Kubacki ma 31 lat. Już spotkałem się z opinią, że biologii nie da się oszukać.

 

Jak popatrzymy na ubiegłoroczny finał mistrzostw świata w Oberstdorfie i wygraną Żyły, to jednak się da. On już wtedy miał 33 lata i jakoś nie słyszałem, żeby ktoś mówił o PESEL-u, który nie pozwala na wyniki w takim wieku. Natomiast na pewno ciężko jest, będąc po trzydziestce, utrzymać równą formę od listopada do marca. Biologii nie da się oszukać w tym sensie, że mając więcej lat, trzeba szykować formę pod konkretne imprezy.

 

To mnie pan trochę uspokoił.

 

Poza tym trening w XXI wieku poszedł tak bardzo do przodu, są takie metody regeneracji, że naprawdę nie skreślałbym naszych mistrzów. Dawniej te 30 lat było granicą, wtedy można było powiedzieć takiemu zawodnikowi, że jego czas się kończy i pora na osiemnastolatków. Teraz jest często tak, że wielkie talenty dojrzewają i po 10 latach, mając 30 lat, błyszczą. Dlatego raz jeszcze powtórzę, żeby nie skreślać naszych ze względu na wiek. To był pierwszy weekend, więc dalej róbmy swoje. Jasne, że wieku nie oszukasz, ale mamy sztab ludzi i oparcie w nauce, które pozwala zaprogramować polskich skoczków na te najważniejsze zawody.

 

Po Niżnym Tagile wiele mówiło się o loterii, że zawodnicy lecieli, jak im wiatr zawiał. To mogłoby być jakieś wytłumaczenie słabej formy Polaków. Pan się z tym zgadza?

 

Dla mnie to przykre oraz irytujące, że kiedy naszym nie idzie, to kibice, ale też eksperci mówią, że to była loteria. A jak naszym pójdzie, to na ten sam wiatr nie zwracamy uwagi. Tymczasem z tym demonizowaniem wiatru to często jest przesada. Natura jest nieodłączną częścią tego sportu. Szczęścia raz się ma więcej, innym razem mniej, ale zawodnik w formie nie drży o awans do trzydziestki. Tylko taki co jej szuka, jest wrażliwy na warunki. W Niżnym Tagile nie było jakiejś wielkiej loterii.

 

Czyli tak się nie możemy tłumaczyć?

 

Nie i nawet Kamil Stoch mówił, że nie miał co prawda najlepszych warunków, ale czuł, że słabszy skok to był głównie jego błąd. Nie ma konkursu, w którym warunki są idealnie równie dla wszystkich. Jednak nie dlatego wypadliśmy w Niżnym Tagile słabiej niż wszyscy oczekiwali. Po prostu skoki naszych zawodników nie były idealne.

 

Jest pan w stanie określić na bazie telewizyjnego obrazu, jakie błędy popełnili nasi zawodnicy?

 

Lepiej się nie wdawać w takie szczegóły, bo tego w telewizji nie widać. Trenerzy mają obraz wideo, który mogą sobie analizować w różnym tempie i pod kątem różnych elementów. Ich ocena jest miarodajna. Ja nie lubię mówić, że odbicie było za wczesne, czy za późne. Dziwię się tym, którzy na Twitterze piszą takie rzeczy chwilę po skoku. Trener potrzebuje nie raz pół godziny, żeby określić, co nie zagrało. Myślę, że lepiej odwołać się do tego, co mówił Adam Małysz.

 

A co mówił?

 

Że jeszcze nie do końca złapaliśmy świeżość po ciężkich treningach, że zawodnicy jeszcze czują je w kościach. Do tego pewnie dochodzą jakieś mankamenty w technice, ale one zawsze są. Zawodnik wciąż ma coś do poprawy, gdy idzie o pozycję dojazdową czy odbicie.

 

Jaki wpływ na formę naszych skoczków mogła mieć sytuacja z zakażeniem koronawirusem u Klemensa Murańki?

 

To się na pewno odbiło. Jak jesteś w teamie i nagle się dowiadujesz, że kolega jest zakażony, to zastanawiasz się, czy jadłeś z nim śniadanie, czy z nim rozmawiałeś i tak dalej. To jest psychicznie ciężkie. Pamiętam, jak COVID-19 rozbił reprezentację Austrii na początku poprzedniego sezonu. Oni mieli potem problem, żeby wrócić na normalne tory. Mam nadzieję, że u nas tak nie będzie. Natomiast szkoda Klimka, bo on miał walczyć o dobre pozycje, a tu takie coś.

 

Pytanie, czy koronawirus Murańki to zwykły pech, czy też nie mamy odpowiednich procedur, choćby obowiązku szczepień u zawodników.

 

To by trzeba lekarza kadry zapytać. Wydaje mi się jednak, że zawodnicy są zaszczepieni, że to, co się stało, to zwykły zbieg okoliczności. I znowu padło na Klimka. Rok temu miał problem z testem na COVID-19 przy okazji Turnieju Czterech Skoczni.

 

Jak będzie w następnych zawodach w Ruce? Pozytywnie?

 

Mam nadzieję, że bez kolejnych pozytywnych wyników na koronawirusa. Natomiast pozytywnych, jak idzie o skoki. Jasne, że nie można mówić: gorzej być nie może, bo zawsze może być gorzej, ale jednak ten pierwszy zimowy weekend konkursowy był tak słaby, że teraz powinna być poprawa. Może nie taka, że wszyscy wskoczą na podium, ale skoczą o te kilka metrów dalej. A jak tylko nasi wejdą już w ten rytm, rozkręcą się, to możemy liczyć na jeszcze lepsze wyniki.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie