Czachowski: Szanse 60 do 40 dla Rosjan. Żeby tylko Sousa nie przysnął!

Piłka nożna
Czachowski: Szanse 60 do 40 dla Rosjan. Żeby tylko Sousa nie przysnął!
Fot. Cyfrasport

- My się cieszymy, bo lepszego rywala nie mogliśmy wylosować. Jednak Rosjanie też się cieszą. Teraz chodzi o to, żeby Paulo Sousa nie przespał tych czterech miesięcy. Poza tym, choć Rosjanie są faworytem, to stać nas na wygraną. Warunek jest taki, że Robert Lewandowski musi być w formie, bo ja nie wyobrażam sobie zwycięstwa bez tego człowieka – mówi Piotr Czachowski, były reprezentant Polski.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Losowanie baraży za nami. Mamy się cieszyć, czy płakać?

 

Piotr Czachowski, były reprezentant Polski: Patrząc na to, na kogo jeszcze mogliśmy trafić, to chyba należy się cieszyć. Z tego grona Rosja, to ten zespól, o którym chyba każdy marzył.

 

Wymarzony rywal?

 

No tak, wymarzony. Mieliśmy bardzo dużo szczęścia, że na niego wpadliśmy. I to nawet pomimo tego, że nigdy tam nie wygraliśmy. Jednak nawet przy takiej formie, jaką pokazuje nam reprezentacja, nie można mówić, że ten stan rzeczy nadal będzie trwał.

 

ZOBACZ TAKŻE: Czy uciekniemy od polityki? Marian Kmita o meczu z Rosją

 

Chce pan powiedzieć, że możemy tam wygrać?

 

Rosja nie jest wielką drużyną. Jesteśmy w stanie tam wygrać. Choćby po rzutach karnych i wejść do finału baraży na PGE Narodowym. Nie wybiegajmy jednak tak daleko w przyszłość. Teraz trzeba się skoncentrować na tym, co jest. Do meczu z Rosją mamy cztery miesiące, a to jest szmat czasu. W piłce nożnej dwa tygodnie, to jest długi okres. Wiele będzie zależało od formy, w jakiej będą drużyny. My teraz jesteśmy w bardzo przeciętniej. Chyba nawet nie postawiłbym oceny dostatecznej. Rosja jest na trójkę z plusem.

 

To z czego tu się cieszyć. Oni są faworytem.

 

Są, ale i też są zespołem tylko minimalnie lepszym. Jasne, że jak zagramy u nich, dajmy na to na Łużnikach, to im te kilka procent przewagi przybędzie, bo wiatr w plecy, bo doping własnych kibiców. My jednak, na kogo byśmy nie trafili, bylibyśmy w złej sytuacji. Nadal się jednak upieram, że los nam sprzyja. Gdyby losowanie odbywało się po raz drugi, to też chciałbym Rosję. Bo kogo innego? Włochów? Portugalczyków? Szwedów?

 

Przy Włochach i Portugalczykach, to chyba nie mielibyśmy za wiele do powiedzenia.

 

A przy Szwedach nie? Ktoś myśli, że Walia czy Szkocja nie byłyby złe, ale ci drudzy zrobili niesamowite postępy. Walijczycy z Bale’m też są nieobliczalni, potrafili zremisować z Belgią. Dlatego raz jeszcze powiem, cieszmy się z Rosji. Jak powiedziałem, my jesteśmy na dwa z plusem, może trzy z minusem, oni na trójkę z plusem. Szanse na ten moment wynoszą 60 do 40 dla Rosjan. Jeśli jednak zagramy bardzo dobrze, to możemy ich wyeliminować.

 

Dobrze, to znaczy tak, jak z Anglią czy Hiszpanią?

 

Przynajmniej tak, jak w tamtych meczach. Wtedy zrehabilitujemy się za brak rozstawienia i potknięcie z Węgrami. Wtedy ta lawina krytyki, jaka spadła na Sousę i Lewandowskiego się odwróci.

 

Ta krytyka była całkiem słuszna, bo ja nie rozumiem, jak można było nie policzyć, ile punktów musimy zdobyć z Węgrami, żeby mieć rozstawienie. To jest amatorka. Dwója z matematyki za takie liczenie.

 

To prawda, ale to już zostawmy. Ja też już w wywiadach o tym mówiłem i nie zostawiłem na kadrze suchej nitki. Inna sprawa, że Sousa musi zrozumieć, że jak chce pochwał, jak chce pokazać, że zasługuje na te duże pieniądze, które zarabia, to polska reprezentacja musi mieć powtarzalność. Na razie jest to zjawisko unikalne. Prawie się nie zdarza, żebyśmy grali w ten sam sposób w kilku kolejnych meczach.

 

Na dokładkę finał z Węgrami popsuł efekt, jaki osiągnęliśmy z Anglią, czy nawet z Albanią, gdzie może nie było wielkiej gry, ale zrealizowaliśmy cel.

 

No a teraz do powtarzalności, do gry przynajmniej takiej, jak z Anglią, musimy dołożyć więcej serducha. Jeśli chcemy jechać na mundial. Zakładam jednak, że chcemy, bo to prestiż i promocja. Teraz to wszystko musimy dopracować tak, żeby ci nasi najlepsi byli w odpowiedniej formie i żeby wszystko zagrało na sto procent. Jak się sprężymy, to może być ten pierwszy raz z Rosją na ich terenie. Zwłaszcza że oni mają za sobą górkę formy i teraz z niej zjeżdżają.

 

Jakie warunki muszą być spełnione, żebyśmy z Rosją wygrali. Na pewno bardzo dobra forma Lewandowskiego.

 

To na pewno, bo nasza gra opiera się na tym człowieku. Jak go nie wystawiliśmy z Węgrami, to straciliśmy rozstawienie w barażach. Ja sobie nie wyobrażam wygranej z Rosją bez niego. On musi być cały i zdrowy na ten mecz. Jak go nie będzie, to mamy kłopot.

 

Co jeszcze?

 

Potrzebny będzie Glik w tej najlepszej formie, grający regularnie w klubie. Dzięki niemu będziemy mieli spokój, rozwagę i koncentrację w obronie, a tego nam trzeba, żeby zagrać z Rosją na zero z tyłu. To nam się bardzo rzadko ostatnio udaje, ale to tylko jeden mecz, więc może się udać bez straconej bramki.

 

A potem Szwecja lub Czechy. Jeden i drugi rywal jest dla niewygodny.

 

Generalnie jesteśmy w grupie takich zespołów, które nam nie leżą. Z Rosją na jej terenie nie wygraliśmy, ale u siebie też mieliśmy kłopoty. Czesi i Szwedzi też nie są atrakcyjnymi przeciwnikami, za to takimi, z którymi trudno się gra. Zdawaliśmy sobie jednak sprawę z tego, że albo trafimy na rywala z wielkim potencjałem, albo bardzo niewygodnego. Kwestia wyboru, z którym lepiej się spotkać. Ja uważam, że jednak z tym niewygodnym, bo jest szansa, że wyjdzie ten jeden mecz. Forma musi zapukać do naszych piłkarzy w odpowiednim momencie.

To ważne, co pan mówi, bo my wiosną na ogół nie jesteśmy. Rok temu był remis z Węgrami, porażka z Anglią i 3:0 z Andorą, czyli bez szału.

Rok temu było źle i to prawda, że wiosną jest na ogół źle, ale teraz musi być przełamanie, żeby stać się jednym z finalistów mundialu. To ważne nie tylko ze względu na prestiż, ale i pieniądze. O tym nie mówiliśmy, ale taki awans, to szansa na większe fundusze.

 

Pieniądze są zawsze ważne. Teraz pytanie, jak to zrobić, żeby je zarobić.

 

Jakbyśmy na Rosję, Szwecję czy Czechy trafili na mundialu, to nie wiem, jakby by było. Pewnie pytalibyśmy się, a po co my tam jedziemy, że znowu będzie blamaż. Baraże dają nam jednak szanse, a ja bym chciał, żebyśmy je wygrali, bo inaczej się patrzy na reprezentację, jeśli jest na mundialu. Lepiej się dostać, bo sam wyjazd jest sukcesem. Będzie jednak mega-trudno osiągnąć cel. Jak wygramy z Rosją, która jest faworytem, to pewnie czekać będzie na nas Szwecja. Pamiętajmy jednak, że to są dla nas pierwsze, historyczne baraże. Nigdy w nich nie graliśmy. Może odniesiemy w nich historyczny sukces. Żeby tylko Sousa nie przysnął.

 

Co pan ma na myśli?

 

Żeby nie pomyślał, że są cztery miesiące do meczu, to można czekać i sprawdzać przelewy. Każdy dzień będzie ważny. Pamiętajmy, że my się cieszymy, ale Rosjanie też się cieszą, bo z ich perspektywy to też było dobre losowanie.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie